Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Zło, które żyje...

Zło, które żyje pod słońcem. Recenzja serialu „Ripley”

Marta Snoch

Najnowsza wersja powieści Patricii Highsmith to nie tyle kolejna opowieść o człowieku bez właściwości, co śmiała redefinicja tradycji jej dotychczasowych ekranizacji. Czarno-białe dolce vita miesza się tu z napięciem rodem z filmów Hitchocka.

Nowy Jork, koniec lat pięćdziesiątych, Tom Ripley (Andrew Scott) – nowojorski drobny oszust otrzymuje niespodziewaną szansę wyjazdu do Włoch. Na zlecenie bogatego potentata ma namówić do powrotu jego syna Dickiego (Johnny Flynn). W miasteczku na wybrzeżu Amalfi Tom i Dickie zaprzyjaźniają się, ale od początku wiadomo, że Ripley będzie próbował wykorzystać nową znajomość. Postępowanie mężczyzny przybiera coraz mroczniejsze odcienie i w nieunikniony sposób prowadzi do kolejnych zbrodni. Adaptację książki Patricii Highsmith „Utalentowany Pan Ripley” wyreżyserował Steven Zaillian, uznany hollywoodzki scenarzysta, współpracownik Spielberga i Scorsesego, autor scenariuszy do „Listy Schindlera” [1993] czy „Irlandczyka” [2019]. Zaillian kilka lat wcześniej zadebiutował jako reżyser przy okazji wyprodukowanego przez HBO serialu „Długa noc” [2016]. Produkcja częściowo przeszła bez echa, wyjąwszy rolę Riza Ahmeda, pokazała jednak, że Steven Zaillian jest twórcą, z którym należy się liczyć. Sprawiedliwość, oblicza zła, łut szczęścia – tematy, które wybrzmiewały w „Długiej nocy” – podejmowane są przecież także przez autorkę historii Toma Ripleya. 

Ripley. Andrew Scott as Tom Ripley in Episode 101 of RIPLEY. Cr. Courtesy of Netflix © 2024

Patricia Highsmith jest jedną z tych pisarek, które kino kocha – od Hitchcocka, który kupił prawa do książki „Nieznajomi w pociągu” i wyreżyserował jeden z najbardziej znanych i wpływowych thrillerów w historii kina, po „Carol” Todda Haynesa [2015] czy ostatnią ekranizację „Głębokiej wody” Adriana Lyne’a [2022]. Szczególne miejsce w dorobku amerykańskiej twórczyni zajmuje jednak właśnie postać Toma Ripleya i seria książek nazywanych „Ripleyadą”. Ripley – oszust, złodziej, morderca, zagościł w masowej wyobrazi na długo przed szukającymi ucieczki we Włoszech Hannibalem Lecterem, a swoją najsłynniejszą kinową postać obrał w filmie Anthony’ego Minghelli „Utalentowany Pan Ripley” [1999] z Mattem Damonem w tytułowej roli.

Serialowa adaptacja to opowieść o złu – wcale nie urzekającym, inteligentnym czy charyzmatycznym, ale ukrywającym się pod niezręczną, trochę przeciętną, trochę zwyczajną powłoką Toma Ripleya.  

Marta Snoch

I choć po filmie Minghelli wydawałoby się, że kolejna adaptacja książki Highsmith nie ma racji bytu, to tchnięcie w znaną historię ducha filmu noir i szereg fabularnych niespodzianek sprawia, że serial Zailliana jest czymś znacznie więcej niż redundantną kopią. Serialowa adaptacja to opowieść o złu – wcale nie urzekającym, inteligentnym czy charyzmatycznym, ale ukrywającym się pod niezręczną, trochę przeciętną, trochę zwyczajną powłoką Toma Ripleya.

Postać Ripleya urzeka powoli, pozostawiając na koniec gorzki smak. Pozornie to idealnie miałki człowiek bez właściwości.

Marta Snoch

Ripley po raz kolejny

Postać Ripleya urzeka powoli, pozostawiając na koniec gorzki smak. Pozornie to idealnie miałki człowiek bez właściwości. Jak wspomina w pewnej scenie dziewczyna Dickiego Marge (Dakota Fanning), „Tom jest wręcz doskonale nijaki”. Poprzednie adaptacje ukazywały różne oblicza Ripleya – diabelski oportunista Alain Delon w filmie Rene Clementa, pastiszowy Dennis Hopper u Wima Wendersa, chłodny John Malkovich w adaptacji „Gry Ripleya” [2002] Liliany Cavani czy nieśmiały i chłopięcy Matt Damon. Choć Andrew Scott niejednokrotnie grywał postacie wyraziste i ekspresyjne, w roli Ripleya dystansuje poprzedników przede wszystkim swoją zwyczajnością, zdolnością do mimikry, wtopienia się w tło. Płaszczący się, uległy, nienagannie uprzejmy. Gdy pojawia się w pierwszej scenie serialu – nieruchomy, ale czujny, o spojrzeniu budzącym lęk – nie ma wątpliwości, że to ktoś, kogo lepiej nie wpuszczać do swojego życia. 

Ripley. (L to R) Andrew Scott as Tom Ripley and Margherita Buy as Signora Buffi in Episode 106 of RIPLEY. Cr. Lorenzo Sisti/NETFLIX © 2021

Po roli Moriarty’ego w pierwszym sezonie serialu „Sherlock” [2010–2017] o Scotcie pisano, że jest artystą mogącym zagrać każdą rolę i zawsze zahipnotyzować publiczność. O ile jego filmografia – pomijając ubiegłoroczny sukces w „Dobrych nieznajomych” [2023] Andrew Haigha – nie obfituje w szczególnie ważkie role, to inaczej jest w świecie seriali. Wspomniany już Jim Moriarty w „Sherlocku”, Ksiądz w drugim sezonie „Fleabag” Phoebe Waller-Bridge [2016–2019] czy Lord Merlin w adaptacji „Pogoni za miłością” Nancy Mitford [2021], podobnie jego teatralne sukcesy – pochwały krytyków za role w „Hamlecie”, „Present Laughter” Noela Cowarda czy w „Vanyi”. Andrew Scott z uwagi na styl gry, charyzmę i brak obaw co do bardziej ryzykownych czy kampowych ról wydaje się kolejnym wcieleniem aktorów takiego kalibru jak Dirk Bogarde – niezapomniany diabelski doppelganger w „Służącym” Josepha Loseya z 1963 roku (do którego serial Zailliana z motywami wszechobecnych lustrzanych odbić zdecydowanie nawiązuje).

W roli Dickiego wystąpił aktor i muzyk Johnny Flynn interpretujący tę postać zupełnie odmiennie niż wizerunek hulaki i utracjusza, jaki w filmie z 1999 roku przedstawił Jude Law. Trójkąt zamyka Dakota Fanning jako Marge, młoda pisarka i fotografka, którą Ripley niepokoi, ale która musi się liczyć ze swoją drugorzędną pozycją wobec rozkwitającej przyjaźni obu mężczyzn. Wreszcie pojawia się też przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości inspektor Rovani (Maurizio Lombardi). Lata współpracy z Martinem Scorsese, mistrzem po hitchcockowsku budowanego napięcia, nie pozostały bez wpływu na Zailliana i potyczka między inspektorem a Ripleyem jest zarówno odwiecznym pojedynkiem dobra i zła, jak i pasjonującą grą dwójki godnych siebie przeciwników. 

Ripley. Andrew Scott as Tom Ripley in Episode 102 of RIPLEY. Cr. Philippe Antonello/NETFLIX © 2021

Sama queerowość postaci Ripleya zawsze była problematyczna dla kina – film „W pełnym słońcu” Clementa [1960] pomijał ten wątek, skupiając się na relacji Ripleya z narzeczoną Dickiego, „Utalentowany Pan Ripley” Minghelli – jak wspominała znawczyni queerowego kina B. Ruby Rich – kwpisywał się nie tylko w trend obecności osób o orientacji homoseksualnej w mainstreamowym kinie, lecz także w dwuznaczne sylwetki zbrodniczych homoseksualistów popularnych w kinie lat dziewięćdziesiątych. Scott, nie jest kolejnym heteroseksualnym aktorem, który powiela na ekranie ten stereotyp (aktor wprost mówi o swojej homoseksualnej orientacji), a wbrew pozorom jego rola jest o wiele bardziej aseksualna niż Matta Damona. Płeć i seks dla Ripleya są drugorzędne, tak samo jak ludzkie życie. I choć nie można od niego oderwać wzroku, to złożoność tej postaci jest przedstawiona w sposób, który uniemożliwia łatwą z nią identyfikację.

Czarno-białe dolce vita

W przeciwieństwie do filmu Minghelli Włochy w „Ripleyu” nie są jedynie słoneczną turystyczną pocztówką. Czarno-białe kadry oddają klimat zarówno deszczowego wybrzeża poza sezonem, jak i niedogodności i brudu wielkich miast – niezależnie od tego, czy to Nowy Jork, czy Neapol. Na wakacje Ripleya nieustannie pada cień, piękno otoczenia to przecież sceneria kolejnych występków bohatera. Z drugiej strony, to także miasta, które już od dawna umierają, a ich najlepsze dekady należą do przeszłości – Wenecja, Palermo, Neapol. Europejskie wyjazdy u Patricii Highsmith nigdy zresztą nie kończą się najlepiej – jak greckie wakacje w kolejnej zrealizowanej w ubiegłej dekadzie powieści „Rozgrywka” [2014]. 

Ripley. Andrew Scott as Tom Ripley in Episode 101 of RIPLEY. Cr. Lorenzo Sisti/NETFLIX © 2021

Czarno-biały świat Ripleya wywodzi się wprost z filmu noir: to Włochy pozbawione rzymskiego światła i cukierkowych barw wybrzeża Amalfi. Kadry są wypełnione obiektami pożądania należącymi do przedstawicieli klasy wyższej; to rzeczy, wokół których kręcą się elementy intrygi. Ripley jest ludzki jedynie wtedy, gdy pieści w dłoniach kolejne przedmioty. To lekcja, którą Zaillian odrobił u Hitchcocka – fetyszyzowanie świata wokół.

Miasta, które kolejno odwiedza Tom Ripley, to kraina renesansowych palazzi, barokowych rzeźb i antycznych ruin. W serialu powraca raz po raz motyw obrazów Caravaggia, twórczość legendarnego malarza staje się w „Ripleyu” swoistym leitmotivem – jej brutalność i gwałtowność, a także sam życiorys artysty naznaczony przemocą. Ale Caravaggio to bynajmniej nie analogia do samego Ripleya, dla którego zbrodnia nie jest sztuką. Podobnie też artystami nie są Marge czy Dickie – zamożni ekspaci wyzyskujący krajobraz Włoch w nadziei na łatwe życie i natchnienie twórcze.

Tom Ripley jest człowiekiem mnóstwa talentów, ról i odcieni. To właśnie obserwowanie jego fasady, szukanie w niej wyrwy, skrawka prawdy trzyma widza na skrawku fotela z oczami utkwionymi w ekran.

Marta Snoch

Pozornie wydawałoby się, że świat nie potrzebuje kolejnego wcielenia człowieka kameleona. Jak jednak wskazuje Peter Bradshaw w „The Guardian”, postać Toma Ripleya jest nie tylko dalej aktualna, lecz także w erze mediów społecznościowych i bezustannego prezentowania kolejnych wersji siebie oportunistyczny bohater zyskuje dodatkowy wymiar. Jak słusznie wskazywali recenzenci, w ubiegłorocznym „Saltburn” Emerald Fennel, główny bohater Oliver (Barry Keoghan) plasował się między Charlesem Ryderem z „Powrotu do Brideshead” Evelyna Waugha, a właśnie zbrodniczym Ripleyem z książek Highsmith. O ile „Saltburn” zarzucano szkicowanie bohaterów zbyt grubą kreską, to „Ripley” bezwiednie łączy groteskę godną teatru absurdu z wieloma niedopowiedzeniami. Tom Ripley jest człowiekiem mnóstwa talentów, ról i odcieni. To właśnie obserwowanie jego fasady, szukanie w niej wyrwy, skrawka prawdy trzyma widza na skrawku fotela z oczami utkwionymi w ekran. 

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 800

(19/2024)
7 maja 2024

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj