Szanowni Państwo!
Kiedy społeczeństwa Europy wyrażają oczekiwania, emocje, poglądy na imigrację, zazwyczaj mowa o imigracji zewnętrznej. Ta wewnętrzna, w ramach Unii Europejskiej, wydaje się bezprzedmiotowa jako temat dyskusji czy sporu. Mamy przecież strefę Schengen, wspólny rynek pracy, a więc prawo przemieszczania się, mieszkania i pracy w dowolnym miejscu na terenie wspólnoty.
A jednak, mimo dekad tych możliwości prawnych, Polacy w innych krajach UE wciąż bywają obcymi. Czyli tymi, którzy przyjechali na jakiś czas i nie staną się częścią społeczności, w której żyją.
Obcość miewa różne konsekwencje, jedną z nich jest nierówne traktowanie obywateli i przyjezdnych. A jednym z miejsc, w których dochodzi do nierównego traktowania, jest miejsce pracy.
Polski strajk w Holandii
Właśnie przeciwko narzuconym warunkom pracy postanowili sprzeciwić się pracownicy angażowani przez agencje pracy tymczasowej w Holandii. Urządzili strajk. „To był pierwszy taki strajk w historii Holandii. Na przełomie czerwca i lipca migranci zarobkowi zaprotestowali przeciw wyzyskowi i niegodziwym warunkom pracy. Przytłaczającą większość strajkujących stanowili Polacy” – pisze w nowym numerze Franciszek Dziduch reporter pracujący w ramach międzynarodowego konsorcjum dziennikarzy „Perspectives”, którego częścią jest „Kultura Liberalna”.
Praca ponad siły, bez prawa sprzeciwu, nadużycia przy zapłacie, uwłaczające warunki zamieszkania.
„Tu jest dżungla. Trzeba umieć przetrwać” – mówi jedna z rozmówczyń autora reportażu, również Polka.
A do tego niechęć do „obcych”. Hotel dla polskich pracowników, który powstaje w niewielkiej miejscowości, wywołuje protesty mieszkańców. Bo w sąsiedztwie zamieszka za dużo Polaków, a oni są inni niż miejscowi. Nawet jeśli różnice kulturowe tak naprawdę nie mają znaczenia, to ma znaczenie to, że przyjezdni nie są u siebie, a więc nie dbają o otoczenie, jak o swoje.
Polak pozostanie tam obcy, choć ma prawo tam być i pochodzi z tego samego kręgu kulturowego.
Czy to kolejny przykład na koniec mitu Zachodu, o którym pisał Jarosław Kuisz w książce „Koniec pokoleń podległości? Młodzi Polacy, liberalizm i przyszłość państwa”: „Postkomunistyczny mit Zachodu po 1989 roku mobilizował nas do wielkich reform materialnych, społecznych i duchowych. Jako idea wyrastająca z doświadczenia ubóstwa Polski Ludowej niemal bezdyskusyjnie jednoczył większość Polaków. To zatem ważny element historii III RP. Jednak patrzenie przez różowe okulary dobiega obecnie kresu” (o końcu mitu Zachodu czytaj też tu).
Skoro Polacy w Holandii zorganizowali strajk i sprzeciwili się dyskryminacji, to znaczy, że nie dążą już do doścignięcia tego co mityczne. Raczej oczekują realizacji swoich praw na Zachodzie, który je łamie.
Obóz pracy?
W poprzednim numerze „Kultury Liberalnej” pisaliśmy o imigracji, tyle że w Polsce. W reportażu na temat problemów, jakie przeżywają Centra Integracji Cudzoziemców, ich pracownicy opowiadali o wrogości społecznej wobec cudzoziemców. Ci, którzy protestują w Polsce przeciw CIC-om, mogą być odpowiednikami tych, którzy protestują w Holandii przeciw nadmiernemu nagromadzeniu Polaków w jakiejś miejscowości. Albo tych, którzy proponują Polakom gorsze warunki pracy i zakwaterowania niż Holendrom.
„Obcość”, jak widać, jest tożsama z zagrożeniem nadużyciami, nierównością, lękami.
Temu zagrożeniu sprzyja jednak bezradność imigrantów – brak możliwości powrotu do swojego kraju i poczucie zagrożenia. Polacy w Holandii jednak tego nie mają. Mogą wrócić w każdej chwili, poskarżyć się. A jednak trwają w realiach, o których bohaterowie reportażu Franciszka Dziducha określają jako „obóz pracy”.
Do czasu.
Zaprogramowani do przetrwania
W nowym numerze zachęcamy Państwa do próby zrozumienia mechanizmu wewnętrznej obcości, czy też wewnątrzeuropejskiej nierówności na przykładzie Holandii.
Zapraszamy też do czytania rozmowy, jaką Franciszek Dziduch przeprowadził z Marią Magdaleną Kozłowską, twórczynią przedstawienia o polskich migrantach zarobkowych w Holandii.
Tłumaczy, dlaczego zainteresowała się tym tematem: „Polacy to biali imigranci, więc łatwiej uniknąć zarzutu o rasizm, co pozwala podtrzymywać wykluczające praktyki wobec nich. Polacy postrzegani są przez pryzmat różnicy klasowej i, powiedzmy, cywilizacyjnej. Wielu z nich skarży się na napięcie i nieskrywane poczucie wyższości ze strony Holendrów.
[…] Polacy potrafią dla pracy przekroczyć sferę swojego komfortu. Obserwowałam to też w świecie sztuki. I to napięcie chyba mnie zaciekawiło w przypadku «The Polish Project» – jak to się ma wobec osób, które przez okoliczności są przymuszane do przekroczeń swoich ciał. […] Bo Polacy mierzą swoją wartość przez pryzmat tego, ile potrafią przetrwać”.
Holandia jest w ostatnich dniach opisywana z perspektywy wyborów, w których skrajni prawicowi populiści nie zdobyli władzy, choć wciąż mają wysokie poparcie. Jakie znaczenie wybory w Holandii mają dla całej Europy, pisze Mateusz Mazzini: „Rządy bez skomplikowanych, wzajemnie sprzecznych koalicji są w Europie już praktycznie niemożliwe. Kolejne sojusze, często powoływane na siłę, nie mają wspólnego programu, agendy ani zdolności realnego wpływania na życie wyborców. A cierpliwość głosujących kurczy się – oczekują coraz bardziej radykalnych zmian w coraz krótszym czasie. Partie nie mają szans na utrzymanie poparcia. Każdy gra więc do własnej bramki”.
Zapraszam Państwa do czytania,
Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin,
zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”