Warszawa jest dziś bezsilna
„Polskie prawo ma wiele absurdów, z którymi próbujemy walczyć. […] Na ostatniej prostej wpadliśmy jednak na przeszkodę, której nikt w Ratuszu się nie spodziewał” – mówi zastępca Prezydenta m.st. Warszawy.
„Polskie prawo ma wiele absurdów, z którymi próbujemy walczyć. […] Na ostatniej prostej wpadliśmy jednak na przeszkodę, której nikt w Ratuszu się nie spodziewał” – mówi zastępca Prezydenta m.st. Warszawy.
Nawet dla licealisty jest zrozumiałe, że nie wolno jednorazowym aktem pozbawić człowieka prawa do jego własności – mówi Jan Jabłkowski, właściciel Domu Towarowego Braci Jabłkowskich.
Po ośmiu latach rządów Platformy Obywatelskiej powstała w pośpiechu tzw. mała ustawa reprywatyzacyjna, którą prezydent Bronisław Komorowski, zamiast podpisać – skierował do Trybunału Konstytucyjnego. Wzbudziło to niezadowolenie władz Warszawy i części ruchów miejskich. W tym wszystkim pojawia się zasadnicze pytanie o intencje podmiotów podnoszących temat. Rozwiązanie problemu reprywatyzacji jest politycznym celem czy politycznym orężem?
Miasto nie wykorzystuje możliwości, jakie stwarzał i ciągle jeszcze stwarza istniejący system prawa, aby bardziej proporcjonalnie wyważyć skutki reprywatyzacji. To wymaga bowiem decyzji sytuacyjnych. A decydowanie, uzasadnianie, nie wspominając o liczeniu – jest trudne i żmudne.
Kościół w Polsce, zamiast być instytucją powszechną, dał się związać z jedną partią. Takie łączenie polityki i religii daje Kościołowi pewne krótkotrwałe korzyści, ale w dłuższej perspektywie efektem będzie przyspieszenie procesów laicyzacyjnych i odchodzenie wiernych.
Zarówno premier Kopacz, jak i prezydent Duda twierdzą, że ich obecna aktywność to dowód na słuchanie woli obywateli, którzy w ostatnich wyborach dali wyraz swojemu niezadowoleniu. Skutek tych działań może być jednak dokładnie odwrotny do zamierzonego.
Szanowni Państwo, wielu komentatorów twierdzi, że zaprzysiężenie Andrzeja Dudy na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej otwiera nowy rozdział w historii politycznej Polski po 1989 r. Dlaczego ta podkreślana przez nich „nowość” jest w przypadku Dudy taka istotna? Dlatego że wiele więcej, oprócz tego, że jest nowy, o Andrzeju Dudzie nie wiemy. Jednak owa nowość rodzi także spore […]
„Duda – ładny mężczyzna, który dobrze mówi – stał się symbolem tęsknoty za lepszym światem, nie tylko za lepszą Polską. Na pewno nadaje się na ten symbol lepiej niż Jarosław Kaczyński”, mówi Aleksander Smolar, socjolog i ekonomista.
Wybór Andrzeja Dudy na prezydenta RP prawdopodobnie odmrozi podstawowy konflikt, który wpisany jest w polski system rządów.
Andrzej Duda mógłby się swobodnie podpisać pod hasłem wyborczym Bronisława Komorowskiego „Zgoda i bezpieczeństwo”. Nowy prezydent wygrywa przy tym ze swoim dawnym rywalem skalą łagodności, pogody ducha oraz iście niebiańskiego spokoju.
Kiedy w 1968 r. Andy Warhol mówił, że w przyszłości każdy będzie sławny przez 15 minut, nie przewidział, że jego metaforyczny kwadrans niedługo wcale nie będzie metaforą – w Polsce, wiosną i latem 2015 r., na koniec 8-letnich rządów Platformy Obywatelskiej i 5-letniej prezydentury Bronisława Komorowskiego.
Politycy Platformy Obywatelskiej uważają, że ich partia przegrywa, bo Polacy dali się przekonać, że kraj znalazł się w ruinie. Badania opinii publicznej sugerują jednak inne wytłumaczenie: Polacy – niczym anegdotyczna gotowana żaba – nie zauważyli, że w ciągu ostatnich ośmiu lat woda w ich kranach stała się wyraźnie cieplejsza. Znużeni rządami Platformy – chcieliby czegoś więcej.
Możliwość zwycięstwa PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych przywróciła sens polskiej polityce.
Obrzydzanie Polakom demokracji bezpośredniej jest na dłuższą metę kompletnie nieodpowiedzialne. Warto może czasem pomyśleć, kto na polskiej scenie politycznej będzie śmiać się ostatni.
Sposób, w jaki Ewa Kopacz przeprowadziła „rekonstrukcję” rządu, pokazuje, że Platforma na przegranej Bronisława Komorowskiego niczego się nie nauczyła. Szefowa rządu zachowuje się tak, jakby to ona sama lub jej otoczenie chcieli doprowadzić partię do upadku.