Rynek mieszkaniowy – zamiast państwowych subsydiów, lepsze reguły gry
Wiele wskazuje, że na rynku mieszkań zawiodło przede wszystkim państwo w swojej roli dostawcy efektywnych „reguł gry” dla sektora prywatnego.
Wiele wskazuje, że na rynku mieszkań zawiodło przede wszystkim państwo w swojej roli dostawcy efektywnych „reguł gry” dla sektora prywatnego.
„Jeśli ktokolwiek liczy, że państwo rozwiąże problem rosnących cen mieszkań – zwłaszcza na dużych rynkach, w metropoliach takich jak Warszawa, Gdańsk, Kraków czy Wrocław – to mogę odpowiedzieć, że go nie rozwiąże”, mówi profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
„W 2019 roku po raz kolejny wprowadziliśmy do sprzedaży mniej mieszkań niż sprzedaliśmy – kolejny rok z rzędu wyprzedajemy zapasy magazynowe. Naprawdę potrzebujemy ocieplenia inwestycyjnego w miastach”, mówi Dyrektor Generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Zakłada się, że z polskiego rynku mieszkaniowego wykluczonych jest około 40 procent społeczeństwa. Są to najczęściej tak zwane „zwyczajne polskie rodziny”, które nie kwalifikują się do otrzymania mieszkań socjalnych lub komunalnych, a jednocześnie nie mają zdolności kredytowej i nie stać ich na najem lub kupno własnego mieszkania.
Dlaczego chcemy przyjąć przepisy, które rozwój przestrzenny naszych miast uzależnią wyłącznie od chęci szybkiego zysku? O projekcie nowej specustawy mieszkaniowej pisze Wojciech Kacperski.
Grodzenie przestrzeni miejskiej i barbarzyńskie wycinanie drzew jeszcze nigdy dotąd nie przypominało prób tworzenia sztuki. Lub raczej antysztuki. Do teraz.
Podnoszenie jakości przestrzeni publicznej w przyszłości nie będzie związane tylko i wyłącznie z dobrym zarządzaniem działkami należącymi do samorządów, ale z konieczności będzie wymagało odpowiedniego kształtowania jej przez deweloperów – co również powinno zmusić samorządy do stworzenia pewnych ram w tym zakresie.
O swoich doświadczeniach z warszawską polityką, negocjacjach koalicyjnych z PiS-em i PO oraz przyszłości stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, pisze jego przewodniczący.