0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close
Ilustracja: Weronika Biszczak

Szanowni Państwo!

4 marca w godzinach popołudniowych dwoje ludzi – starszy mężczyzna i około trzydziestoletnia kobieta – straciło przytomność na ławce niedaleko centrum handlowego w angielskim Salisbury. Po przewiezieniu ich do szpitala okazało się, że mężczyzna to Rosjanin Siergiej Skripal, dawniej podwójny agent współpracujący z brytyjskim wywiadem. Po jego zdekonspirowaniu i osądzeniu przez władze w Moskwie ostatecznie trafił do Wielkiej Brytanii w ramach programu wymiany szpiegów. Kilka lat później – z nieznanych jeszcze przyczyn – otruto go wraz z córką substancją wykorzystywaną przez rosyjski wywiad. Jeszcze przed odkryciem, w jaki sposób dokonano zamachu, lokalna policja natychmiast zamknęła cały kwartał ulic otaczających miejsce zdarzenia.

Otrucie Skripala i jego córki zdawało się kolejną – po śmierci między innymi Borysa Bierezowskiego i Aleksandra Litwinienki – odsłoną wewnętrznych rosyjskich porachunków załatwianych na brytyjskiej ziemi. Tym razem szybko okazało się jednak, że brytyjski rząd nie zamierza puszczać w niepamięć tego zdarzenia. Zabawna wręcz w swojej nieadekwatności zapowiedź bojkotu mundialu w Rosji przez brytyjską rodzinę królewską stanowiła jedynie zapowiedź znacznie poważniejszych działań. Theresa May zażądała od Rosji wyjaśnień dotyczących zamachu na Skripala, a szef brytyjskiego MSZ-u, znany z kontrowersyjnych wypowiedzi Boris Johnson, porównał aneksję Krymu do zagarnięcia Kraju Sudetów przez hitlerowskie Niemcy.

Symptomatyczna jest tu sama skala zamachu – poszkodowani zostali nie tylko Skripal i jego córka, ale także postronni Brytyjczycy, co wprost kwalifikuje to wydarzenie do kategorii zamachu terrorystycznego przeprowadzonego przez jedno państwo na terytorium drugiego. Istotny pozostaje także czas oraz miejsce dokonania zamachu. Czas – bowiem były szpieg KGB został otruty krótko przed wyborami prezydenckimi w Rosji, a także na zaledwie kilka miesięcy przed rozpoczęciem piłkarskich mistrzostw świata. Miejsce – czyli miasto w kraju jedną nogą będącym już poza Unią Europejską.

Zamach w pierwszej kolejności wysłał wszystkim „zdrajcom” Rosji tradycyjny sygnał: prędzej czy później dorwiemy was, obojętnie, gdzie się znajdujecie – o czym w rozmowie z „Kulturą Liberalną” mówił rosyjski publicysta i profesor ekonomii Władysław Inoziemcew. Wydany na Skripala wyrok śmierci testuje cały obóz Zachodu, wobec którego Moskwa coraz bardziej ustawia się w opozycji. A istotnie, jest co testować – rozbity i poszukujący wspólnej drogi Zachód jest podatny na rosyjską dezinformację; obojętnie czy prostacką, jak ataki trolli, czy wysublimowaną, w rodzaju wielopoziomowych ingerencji w wybory w krajach Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych. Warto tu zaznaczyć, jak efektywnie Rosjanie zdążyli wykorzystać zjawisko, nad którym z uporem pracowali od wielu lat: widoczny w wielu państwach Europy spadek społecznego zaufania do klasy politycznej i mediów.

Informacyjne zamieszanie, jakie wywołali brytyjscy decydenci, oskarżając o zamach Moskwę – bez uprzedniego zaprezentowania dowodów opinii publicznej – dało solidny zapas paliwa kremlowskiej propagandzie. Skazując na niezdecydowanie Wielkiej Brytanii, Rosjanie z uporem odrzucali oskarżenia, odwołując się przy tym do zdrowego rozsądku. Po co Rosja miałaby kogokolwiek zabijać, skoro zależy jej na ponownym resecie w stosunkach z europejskimi stolicami?

Theresie May – od miesięcy znajdującej się pod ostrzałem brytyjskiej opinii publicznej – mocna reakcja na otrucie Skripala zwyczajnie się opłacała, pozwalała bowiem na odwrócenie uwagi od ciężkich negocjacji w sprawie Brexitu i tarć wewnątrz samej Partii Konserwatywnej. Stanowczość brytyjskiego aparatu wytworzyła efekt kuli śnieżnej, która przetoczyła się po większości europejskich stolic, gremialnie wydalających rosyjskich dyplomatów. Dlaczego tym razem się udało?

„Zachód miał już Rosji dosyć, wiele państw było poirytowanych rosyjskimi działaniami dezinformacyjnymi na ich terytoriach, szantażem dotyczącym dostaw energii czy działaniami szpiegowskimi i nie trzeba było ich specjalnie przekonywać do wprowadzenia sankcji”, mówi brytyjski dziennikarz specjalizujący się w rosyjskiej polityce Edward Lucas w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim. „Wiele państw potraktowało brytyjską propozycję jako użyteczny pretekst dla zaostrzenia swojej polityki, bez obaw, że skończy się to dla nich izolacją”.

Wspólne zagrożenie scaliło Zachód – i w tym kontekście mamy do czynienia z czymś zupełnie niezwykłym. Wydalenie dyplomatów to krok symbolicznie ważny, ale oprócz częściowego zerwania sieci agenturalnych kontaktów oraz pogorszenia relacji w sferze retorycznej nieniosący ze sobą poważniejszych konsekwencji. A jednak w piątek, 6 kwietnia, amerykańskie władze zdecydowały się na kolejne działanie – Departament Stanu objął sankcjami 24 rosyjskich urzędników i biznesmenów. W wielu krajach europejskich z kolei powrócono do dyskusji nad tzw. prawem Magnickiego, a więc m.in. zamrażaniem aktywów wybranych Rosjan, uznawanych za winnych łamania praw człowieka.

„Wina Rosji leży tylko w jednym – w zbyt dużym zaufaniu wobec Zachodu”, przekonuje sympatyzujący z Kremlem politolog Sergiej Markow w rozmowie z Filipem Rudnikiem. I zapewnia, że w zamordowaniu Skripala Rosja nie miała żadnego interesu, zaś sprawców należy szukać na Ukrainie, w Wielkiej Brytanii lub Stanach Zjednoczonych. „Wina Rosji to wina ofiary, która zmaga się z agresją. Wina Zachodu – to wina agresora. To zupełnie nieporównywalne rzeczy”.

Czy takie argumenty znajdą na Zachodzie posłuch i wkrótce stosunki z Moskwą wrócą do względnej normy, czy też tym razem Moskwa posunęła się o krok za daleko, a jej aktywność na innych obszarach, między innymi w Syrii czyni normalizację niemożliwą?

„Problemem Zachodu jest to, że w ciągu ostatnich 40 lat nie znalazł odpowiedzi na pytanie, jak postępować z państwem, które jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, dysponuje bronią atomową i notorycznie łamie prawo międzynarodowe”, twierdzi ukraiński politolog z Uniwersytetu Państwowego w Petersburgu Igor Grecki w rozmowie z Jakubem Bodzionym. „Szansa na zmiany w stosunkach Zachód–Rosja pojawi się dopiero po odejściu Putina z polityki”.

Optymistą nie jest również Adam Lelonek, prezes Centrum Analiz Propagandy i Dezinformacji. „Musimy pamiętać, że w czasie gdy trwają procesy identyfikacji i zmiany podejścia do Rosji, ona kontynuuje swoje działania, wyśmiewające oskarżenia Zachodu i zrzucające winę na inne podmioty. Podobnie jak aktywne są cały czas osoby publiczne w rozmaitych krajach świadomie lub nie wspierające politykę Kremla”, mówi Lelonek w rozmowie z „Kulturą Liberalną”.

Faktycznie, mimo pozornej surowości reakcji ze strony Zachodu, rzuca się w oczy ich powtarzalność i wtórność. Oprócz zaostrzenia kursu w zakresie retoryki, w dużej mierze powtórzono schematy z przeszłości – i to stojące pod dużym znakiem zapytania, jak wprowadzanie prawa Magnickiego w krajach europejskich. Co więcej, niektórzy członkowie Unii wydalali rosyjskich dyplomatów z dużą dozą niechęci, a niewielka grupa państw – w tym na przykład Grecja, Austria, Węgry i Portugalia – wyłamała się ze wspólnego frontu.

Rzekoma „solidarność” ujawnia głęboką przepaść między krajami Zachodu, której nie jest w stanie zasypać nawet próba rosyjskiego zamachu. Prezydent Trump zamyka konsulat Federacji Rosyjskiej w Seattle i wydala Rosjan, a jednocześnie gratuluje Władimirowi Putinowi zwycięstwa w znaczącej mierze sfałszowanych wyborach prezydenckich. Notę gratulacyjną wraz z nadzieją na współpracę wysyła też szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Niemcy, którzy również wydalili rosyjskich urzędników, wciąż prowadzą owocne rozmowy dotyczące budowy gazociągu Nord Stream 2. Również Finlandia warunkowo zgodziła się na ułożenie gazociągu w strefie ekonomicznej tego państwa.

Jeśli relacje Zachodu z Rosją naprawdę mają ulec w końcu zmianie, potrzebne są działania o wiele bardziej zdecydowane, choć niekoniecznie bardziej kosztowne. Przykład? Zamiast skłaniać do bojkotu piłkarskich mistrzostw świata brytyjską rodzinę królewską, znacznie lepszym rozwiązaniem byłby bojkot tej imprezy przez samych piłkarzy. Nie chodzi o to, by z zawodów w ogóle rezygnować, ale dlaczego musi się ona odbywać w Rosji i to zaledwie cztery lata po igrzyskach w Soczi, które stały się prawdziwym festiwalem nie tylko kremlowskiej propagandy, ale i stosowanego na przemysłową skalę dopingu, co pokazał nagrodzony w tym roku Oskarem film dokumentalny „Ikar”.

Co więcej, od kiedy nad Soczi zgasł znicz olimpijski, Rosja nie tylko zajęła Krym i zaatakowała wschodnią Ukrainę, ale także aktywnie uczestniczy w syryjskiej wojnie po stronie reżimu Baszara Al-Assada, konsekwentnie próbuje destabilizować zachodnie demokracje i organizuje na ich terenach zamachy. Jeśli w obliczu tych wszystkich zjawisk państwa zachodnie nie potrafią zdobyć się nawet na tyle, by kilkanaście meczy piłkarskich rozegrać na innych niż rosyjskie stadionach, trudno uwierzyć, by w stosunkach z Moskwą nastąpiła w najbliższym czasie jakakolwiek poważna zmiana.

Tym bardziej, że – jak donoszą brytyjskie media – Siergiej Skripal wraz z córką czują się coraz lepiej.

Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”

 

Stopka numeru:
Koncepcja Tematu Tygodnia: Redakcja.
Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Filip Rudnik, Jakub Bodziony, Joanna Derlikiewicz.
Ilustracje: Weronika Biszczak.

Nr 483

(15/2018)
10.04.2018

Z Edwardem Lucasem rozmawia Łukasz Pawłowski

Słabością Polski jest arogancja

„Żaden kraj nie jest odporny na rosyjskie wpływy. W Niemczech to jest lobby gazowe, w Wielkiej Brytanii to londyńskie City, we Francji to niemal wszystkie partie polityczne. W Polsce Rosjanie mają wpływ na społeczeństwo i musicie się temu przyjrzeć. Możecie być ostatnim zamkiem z piasku na plaży, ale kiedy nadejdzie przypływ, to fala zgarnie także i was”, mówi brytyjski dziennikarz.

Z Siergiejem Markowem rozmawia Filip Rudnik

To Zachód jest agresorem, a Rosja ofiarą

„Tak, będziemy mieli złe relacje z Zachodem – ale co zrobić? Mieliśmy też złe stosunki z Hitlerem i całą Europą, która była mu poddana, tak samo z Napoleonem i jego imperium. Przywykliśmy do tego”, mówi politolog blisko związany z Kremlem.

Z Igorem Greckim rozmawia Jakub Bodziony

Zachód musi uderzyć w oligarchów

„Ostrzejsze sankcje wobec oligarchów z otoczenia kremlowskiego są potrzebne. Wtedy będą musieli dokonać wyboru: albo nadal wspierać agresywne działania reżimu putinowskiego i ponieść za to wspólną odpowiedzialność, albo zdystansować się od Putina”, mówi politolog z Uniwersytetu Państwowego w Petersburgu.

PATRZĄC

Grzegorz Brzozowski

Zabawa w ocalenie. Wokół filmu „Lato 1993″ Carli Simón.

Debiutancki film Carli Simón, hiszpański kandydat do Oscara, to nie tylko wizualnie porywający obraz dzieciństwa, ale też opowieść o fundamentalnej roli zabawy w radzeniu sobie z traumą zdolną przerosnąć dorosłego człowieka. 

WIĘCEJ
CZYTAJĄC

Piotr Kieżun

Antonówki istnieją, mimo wszystko. O „alfabecie” Inger Christensen

„Alfabet” Inger Christensen jest jedną z najważniejszych powojennych książek poetyckich w duńskiej literaturze. To wielka pochwała istnienia i natury, w której poetka namawia nas do kroku, dziś wydawałoby się, heroicznego – wycofania się, powściągnięcia ambicji, zrobienia miejsca dla innych istnień i rzeczy.

WIĘCEJ
SMAKUJĄC

Justyna i Daniel Hofowie

Szybko, szybko, nie ma czasu!

Niezmiernie często słyszymy od naszych znajomych pytanie, skąd bierzemy tyle czasu na gotowanie w domu. Sprawa jest banalnie prosta – wystarczy dobra organizacja i trochę podstawowych produktów w kuchennych szafkach.

WIĘCEJ
SŁYSZĄC
WIĘCEJ

FELIETONY

[Projekt: Polska] Wrocław. Konieczne prawybory na opozycji!

Magia Pawła*

Degradacja kosmonauty

O Smoleńsku jeszcze nie zaczęliśmy rozmawiać

KOMENTARZ NADZWYCZAJNY

Nieświadomie wzmacniamy rosyjską narrację