Czy za 3000 złotych można w Polsce żyć?
Finansowe dobicie sfery budżetowej w Polsce jest konsekwencją dłuższego, trwającego niemal całą III RP procesu i zapowiedzią straszliwej przyszłości.
Finansowe dobicie sfery budżetowej w Polsce jest konsekwencją dłuższego, trwającego niemal całą III RP procesu i zapowiedzią straszliwej przyszłości.
Nie wydaje się obecnie możliwa tak radykalna zmiana całego systemu, jaką proponują zwolennicy emerytur obywatelskich. Główny powód to koszty związane ze spłatą zobowiązania wobec osób, które już nabyły uprawnienia na zasadzie ubezpieczeniowej.
Emerytura obywatelska jako świadczenie uniwersalne, wypłacane każdemu obywatelowi ze względu na wiek, z pozoru wydaje się rozwiązaniem solidarystycznym. Co najmniej niepokojące jest jednak to, że jednym głosem popierają ją neoliberalne think thanki i część środowisk lewicowych. Niestety, to lewica pomyliła bramki.
Niezależnie od wprowadzenia emerytury obywatelskiej, na dłuższą metę jedynym roztropnym rozwiązaniem problemów nie tylko polityki emerytalnej jest wzmocnienie wspólnot rodzinnych.
Bez reformy nasz system zabezpieczenia na starość ulegnie zapaści. Ratunkiem może być potraktowanie emerytur jako niskiego świadczenia socjalnego dla wszystkich i zachęcanie do samodzielnego oszczędzania.
Gdyby wprowadzić emeryturę obywatelską, do zapłacenia byłoby wciąż tyle samo, ale dla nas – płacących horrendalnie podniesione w tym celu podatki – nic by już z tego nie wynikało. To jest system sformatowany pod polityków, którzy uwielbiają wydawać nasze pieniądze tu i teraz, kiedy są politykami; przyszłość, która jest ważna dla nas, dla nich jest mniej istotna – przekonuje Marek Góra, profesor ekonomii SGH, współtwórca obecnego systemu emerytalnego.