[Skrzydłowska-Kalukin w czwartek] Dylematy referendalne. A jeśli chcę, żeby rozebrali płot na granicy?
Czy warto głosować w referendum, jeśli władza będzie musiała rozebrać płot w Puszczy Białowieskiej?
Czy warto głosować w referendum, jeśli władza będzie musiała rozebrać płot w Puszczy Białowieskiej?
Stanowisko Tuska brzmi następująco: nie ma problemu referendum, jest problem PiS-u.
Niedzielne referendum pogrzebało nie tylko tunezyjską demokrację – jedyną, jaką się Arabskiej Wiośnie udało zbudować, ale i same marzenia, które ten powszechny ruch wolnościowy zrodził.
Atak władzy na prawa obywatelskie daje nam nie tylko prawo, ale wręcz nakłada na nas obowiązek oporu obywatelskiego. Dziś wszyscy powinniśmy włączyć się w budowanie, a później w wykonanie zwycięskiej strategii. Szansę na to daje ogólnokrajowe referendum w sprawie prawa aborcyjnego.
„Liczę na drugie referendum, bo powstrzymanie brexitu jest w interesie Wielkiej Brytanii i byłoby również strategiczną wygraną dla europejskiego projektu. Jeżeli druga kampania referendalna będzie merytoryczna, to ludzie dostrzegą, że pozostanie w UE ma sens”, mówi dziennikarka i komentatorka „The Guardian”.
Jak przy każdym rozstaniu, stronom wydaje się, że nic się w zasadzie nie zmieni, tylko nie będę się już musiał droczyć z tą okropną babą albo nie będę już musiała znosić tego obrzydliwego dziada. Ale nie ma czegoś takiego jak przyjemny i darmowy rozwód, po którym wszyscy są zadowoleni.
Prezydent Duda nie tylko powinien wycofać się z idei listopadowego referendum, ale powinien też nie organizować w to miejsce żadnej szerszej debaty konstytucyjnej.
Tekst Piotra Trudnowskiego przeczytałem z dużym zaciekawieniem, bo jestem fanem political i legal fiction. Ta fikcja nie ma jednak żadnego związku z dzisiejszą polską rzeczywistością. Zamiast tworzyć nową konstytucję, warto zadbać o pełniejszą egzekucję tej, którą mamy dziś.
Po co pytać Polaków, jakich chcą zmian w ustawie zasadniczej, gdy samemu się tego nie wie? Koniecznych reform nie będzie. Nie mamy momentu konstytucyjnego i władzy z mandatem do ich wprowadzenia.
W obecnych warunkach politycznych propozycja pisania konstytucji niejako obok konfliktu partyjnego to próba wyciągnięcia siebie samego za włosy z bagna.
Prezydent powinien wycofać się z pomysłu przeprowadzenia referendum 10 i 11 listopada 2018 roku. Jego kontynuowanie w dotychczasowej formie grozi spektakularną porażką frekwencyjną. W konsekwencji zaś – zablokowaniem koniecznych zmian konstytucyjnych na wiele lat oraz ostateczną kompromitacją instytucji referendum. Tymczasem potrzebujemy zarówno co najmniej korekty ustawy zasadniczej, jak i odwagi przeprowadzenia procesu zmiany konstytucji w sposób adekwatny do realiów XXI wieku.
Wszystko wskazuje na to, że PiS jakoś przełknie referendum Andrzeja Dudy. Rozmowy toczone między Kancelarią Prezydenta i Senatem wydają się już dotyczyć nie kwestii „czy”, tylko „jak”. Szykuje się więc kolejne prezydenckie referendum, które obywatele powinni zignorować.
Polska leży na granicy Wschodu i Zachodu. Jeszcze za mojej pamięci mówiło się, że Polska leży w Europie Wschodniej. Od pewnego czasu mówi się, że leżymy w Europie Środkowo-Wschodniej. Ta zmiana językowa odzwierciedla nasze ambicje, o których będzie mowa poniżej.
Przypadek Irlandii może posłużyć za przykład dla aktywistów zaangażowanych w walkę o prawa LGBT w krajach, gdzie otwarta dyskryminacja ze strony sfer politycznych jest tym silniejsza, im większa jest obojętność społeczeństwa.
Od niemal dwóch lat Andrzej Duda potwierdza, że nie ma żadnego pomysłu na prezydenturę. A rozpaczliwie szukając uznania swojego politycznego zaplecza, całkowicie kompromituje najwyższy urząd w państwie.