0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Czy jest pan...

Czy jest pan gotów walczyć za swój kraj, panie premierze? Recenzja serialu „Okupowani”

Magdalena Koszalińska

Serial „Okupowani” według pomysłu Jo Nesbø to wcale nie tak nieprawdopodobna opowieść o tym, jak mogą wyglądać współczesna „pokojowa” okupacja i tworzący się na zajętym bezprawnie terytorium ruch oporu.

Niedaleka przyszłość. Wobec zaostrzającego się konfliktu na Bliskim Wschodzie zaprzestano wydobycia tamtejszych surowców. Rząd Norwegii postanawia zrezygnować z dalszego wydobycia ropy i gazu, ponieważ odkryto tam ekologiczny surowiec thor (nazwany tak od imienia boga burz i piorunów). W powietrzu wisi jednak kryzys energetyczny, który grozi całkowitą zmianą gospodarczej mapy świata – dotychczasowe mocarstwa naftowe i gazowe mogą utracić swoją pozycję, dlatego nikt nie podziela entuzjazmu Norwegii. Do kraju błyskawicznie wkraczają wojska rosyjskie, których obecność ma odwieść Norwegów od ich decyzji. Z początku obchodzi się bez rozlewu krwi. Ale przeciwko agresji Rosji nie protestuje żadne z państw…

Pomysł z rozmachem 

Kiedy w 2008 r. Jo Nesbø zaczynał pracę nad serialem, słyszał, że jego pomysł nie spotka się z zainteresowaniem publiczności, bo fabuła jest mało prawdopodobna. Jednak aneksja Krymu w 2014 r. temu zaprzeczyła; serial, którego pierwsza emisja miała miejsce w październiku 2015 r., stał się nagle niezwykle aktualny, ba, nawet nazbyt dosłowny. Pierwszy odcinek obejrzało prawie 950 tys. widzów, co stanowi niemal jedną piątą wszystkich Norwegów. Jest to przy tym najdroższy serial w historii norweskiej telewizji – budżet jednego odcinka „Okupowanych” szacuje się na około milion euro. Za jego produkcję odpowiada Yellow Bird, jedna z cieszących się największym wzięciem skandynawskich firm produkcyjnych, która zrealizowała m.in. trylogię „Millennium” oraz szwedzką i brytyjską serię o komisarzu Wallanderze. Serial wzbudzał kontrowersje jeszcze przed premierą: rosyjski ambasador w Norwegii stwierdził, że kreuje się w nim niesprawiedliwe stereotypy dotyczące Rosji, zwłaszcza w kontekście rocznicowych wydarzeń związanych z zakończeniem II wojny światowej. W opinii rosyjskiego dyplomaty klisze zaprezentowane w serialu miały być charakterystyczne dla okresu zimnej wojny i krzywdzące dla współczesnego wizerunku Rosji. Emisji jednak nie wstrzymano, a serial został sprzedany do wielu krajów i planowany jest jego kolejny sezon, którego produkcja ma ruszyć w 2017 r.

Porwanie i szantaż

Okupację rosyjską przedstawiono w serialu z perspektyw premiera Norwegii i oficera jego ochrony, próbujących lawirować między żądaniami Rosjan a coraz bardziej wzburzonymi Norwegami, dziennikarza śledczego i jego rodziny oraz inicjatorów ruchu oporu. Scenarzystom udało się w wiarygodny sposób ukazać zarówno meandry wielkiej polityki, jak i reakcję zwykłych obywateli, w których rodzi się bunt wobec okupanta. Na obecność wojsk rosyjskich przyzwala premier Jesper Berg (Henrik Mestad). Opinia publiczna nie wie, że po konferencji dotyczącej otwarcia elektrowni thorowej został on porwany. Jedynym świadkiem tego incydentu (poza nieudolną ochroną premiera) jest dziennikarz Thomas Eriksen (Vegar Hoel). Porwania dokonały służby rosyjskie, by Irina Sidorowa (Ingeborga Dapkūnaitė), rosyjska ambasador w Norwegii, mogła wytłumaczyć Bergowi, że od tej pory musi być bezwzględnie posłuszny żądaniom Rosjan i wrócić do wydobycia ropy, w przeciwnym wypadku poleje się krew jego rodaków. Nawet premier Szwecji odmawia wsparcia swojemu sąsiadowi. Wizje kolejnych zamachów i w konsekwencji zawłaszczenia terytorium Norwegii, które roztacza przed Bergiem Sidorowa, sprawiają, że premier ulega i godzi się na dalsze wydobycie ropy. Dla pewności, że Berg będzie posłuszny, w Norwegii mają stacjonować rosyjskie wojska. Wstrząśniętego premiera znajduje jeden z jego ochroniarzy – Hans Martin Djupvik (Eldar Skar), który wydaje się dostrzegać, że nie było to „zwykłe” porwanie. Cieszący się sporym poparciem obywateli, wywodzący się z Partii Zielonych premier musi teraz przekonać rząd, króla i przede wszystkim obywateli, że należy wrócić do wydobycia starych surowców, oraz wyjaśnić obecność wojsk rosyjskich na norweskich terenach. Nie może wspomnieć o szantażu; wie, że nie ma zagranicznych sojuszników. Musi lawirować między roszczeniami Rosjan a nasilającymi się aktami agresji pod adresem okupanta, nawet kosztem zszargania własnego wizerunku odpowiedzialnego polityka. Djupvik staje się jednym z jego najbardziej sprawdzonych ludzi i zostaje oddelegowany do kontaktów z rosyjską ambasador, z czasem i z jej strony zyskując coraz większe zaufanie.

Romantyczny ruch oporu

Obecność wojsk rosyjskich, początkowo tylko na platformach wydobywczych, potem również bezpośrednio na terenach norweskich, wywołuje w Norwegach coraz bardziej skrajne emocje i zachowania. Stopniowo zaczyna tworzyć się społeczny ruch oporu. Usługodawcy okazują sprzeciw, nie obsługując Rosjan, studenci organizują uliczne manifestacje i piszą antyrosyjskie blogi, starsi organizują się w kilkunastoosobowe grupy dywersantów; w okolicach placówek Rosjan wybuchają samochody-pułapki, a w miejscach przez nich uczęszczanych dochodzi do zamachów. Postawy obywateli wobec najeźdźcy weryfikują pojęcia „patriota” i „zdrajca” – nie ma już miejsca na obojętność, trzeba się określić po jednej ze stron.

Co ważne, opór norweskiego społeczeństwa nie ma nic wspólnego z postawami nacjonalistycznymi – nosi raczej znamiona romantyczne, by nie powiedzieć idealistyczne. Nikt we współczesnej historii nie nastawał na niezależność Norwegów, toteż instynktownie buntują się oni przeciwko tego typu bezprawiu tak, jak potrafią, z różnym skutkiem. Politycy próbują łagodzić sytuację, lecz obywatele doprowadzeni do ostateczności decydują się na coraz bardziej drastyczne rozwiązania. Jednoczą się wobec wspólnego wroga. Do najbardziej spektakularnych działań przyznaje się organizacja „Wolna Norwegia”, która za sprawą mediów społecznościowych wzywa obywateli do czynnego przeciwstawienia się okupantowi.

Interesująco prezentuje się zestawienie dwóch stron narastającego konfliktu: naiwnych w swych dążeniach Norwegów i świetnie zorganizowanej Rosji, która miała już do czynienia nie z takimi przeciwnikami. Norwegowie zostali przedstawieni jako zbiorowość żywiołowo broniąca swojej suwerenności i mająca świadomość, że może tę walkę przegrać. Nie są do niej dostatecznie przygotowani ani nie mają wystarczającego doświadczenia, by zorganizować się w odpowiednie struktury. A jednak nie chcą się ugiąć. Rosja natomiast to perfekcyjnie zorganizowany system, w którym funkcjonariusz każdego szczebla rozumie, że jest jedynie trybikiem w wielkiej machinie polityczno-wojskowej. Bezkompromisowość i bezduszność Rosjan zdumiewa – na każdą norweską formę buntu mają gotowe rozwiązanie, kierują się ustalonymi na Kremlu procedurami, od których nie ma odstępstw. Nauczeni doświadczeniami historii (wieloletnie uzależnienie od Szwecji i Danii) Norwegowie zdają sobie sprawę, że jeśli choć na krok ustąpią, grozić im będzie całkowite podporządkowanie najeźdźcy. Na to nie ma zgody. Społeczeństwo twardo i konsekwentnie broniące swojej niepodległości i neutralności (dwukrotnie – w 1972 i 1994 r. – Norwegowie sprzeciwili się w referendum przystąpieniu do Unii Europejskiej) nie ugnie się już przed agresorem, nawet jeśli nikt nie przyjdzie mu z pomocą.

Serial ukazuje domniemaną reakcję społeczeństwa na radykalną zmianę, jaką jest zamach na podstawowe prawa obywateli.

Magdalena Koszalińska

Serial ukazuje zatem domniemaną reakcję społeczeństwa na radykalną zmianę, jaką jest zamach na podstawowe prawa obywateli. Choć okupant nie doprowadza do rozlewu krwi, dla Norwegów jest oczywiste, że zostały ograniczone ich niezbywalne prawa i podstawowe wartości kultywowane przez lata. Wobec takiego gwałtu nie ma jednoznacznie dobrych rozwiązań; na agresję obywatele odpowiadają agresją, choć w innych warunkach tego typu zachowania spotkałyby się z publiczną dezaprobatą. Rosjanie zachowują zimną krew – nie pierwszy raz próbują zapanować nad obcym terytorium. Są gotowi na interwencję zbrojną, ale w imię utrzymania dobrych relacji uciekają się do szantażu. Świat musi uwierzyć w ich dobre intencje, zrozumieć, że działają w imię wspólnego dobra oraz wesprzeć ich w przypadku konfliktu zbrojnego, do którego oficjalnie nie dążą. To pokojowo nastawiona Norwegia musi zająć jednoznaczne stanowisko – ulec lub samotnie przeciwstawić się okupantowi. Wynik wydaje się jednak przesądzony.

Rząd rządowi nierówny

Skandynawskie media porównywały serial z duńską produkcją pt. „Borgen” (Rząd). Jednak ten serial według pomysłu Adama Price’a jawi się na tle „Okupowanych” niczym sielankowy obraz polityków, którzy w większości zawsze potrafią wybrać tzw. większe dobro. Paleta problemów, z jakimi musi zmierzyć się premier Birgitte Nyborg Christensen (w serialu pierwsza kobieta na tym stanowisku w historii Danii), to typowe skandynawskie bolączki: emigracja, ekologia, mniejszości seksualne, narodowe itp. Choć Brigitte wielokrotnie staje przed trudnym wyborem, nigdy nie „brudzi sobie rąk”, pozostaje wierna swoim zasadom, mimo iż taka postawa zostaje okupiona prywatną porażką (służbę państwu stawia ponad szczęście rodzinne). Warto zwrócić uwagę na te dwie realizacje, bo pokazują one, jak bardzo różne może być podejście do współczesnego gatunku political fiction. „Rząd” to wyidealizowane ujęcie partyjnych rozgrywek, z których obronną ręką wychodzą tylko uczciwi politycy – takich chcą oglądać obywatele i chcą być z nich dumni; nawet jeśli zdarzy im się zmierzyć z wyjątkowo poważnym problemem i nieuczciwym przeciwnikiem, to koniec końców wszystko osiągnie pozytywny finał, bo na czele rządu stoi odpowiedzialny polityk, który znajdzie sposób, by zażegnać kryzys.

„Okupowani” to pozornie nierealistyczna wizja stanu wojennego, podczas którego postawy polityków determinują ich czyny, nie zawsze takie, jakich oczekuje społeczeństwo.

Magdalena Koszalińska

„Okupowani” to pozornie nierealistyczna wizja współczesnego stanu wojennego, podczas którego postawy polityków determinują ich czyny, nie zawsze takie, jakich oczekuje społeczeństwo. Nie ma dobrych decyzji, można jedynie wybrać mniejsze zło. Moralni zwycięzcy mało kogo interesują, gdyż zapewne nikt się o ich poświęceniu nie dowie. Obydwie produkcje zostały zrealizowane z myślą o widowni telewizyjnej, jednak rozmach, odwaga i oryginalność „Okupowanych” stworzyły nowy punkt odniesienia dla seriali typu political fiction; tam, gdzie większość serialowych wątków ma swój punkt kulminacyjny, akcja „Okupowanych” dopiero się rozpoczyna. Otwarty konflikt, którego zwykle postaci pragną uniknąć, pojawia się w tym przypadku niemal od razu i cena, jaką musi zapłacić za jego uniknięcie główny bohater, jest bardzo wysoka. Musi on samotnie zmagać się ze świadomością zagrożenia, w obliczu którego znalazła się Norwegia. Wewnętrzne rozgrywki partyjne, przypominające te z „House of Cards”, schodzą z kolei na dalszy plan względem ochrony bezpieczeństwa obywateli. Lawirowanie między liderami poszczególnych partii ustępuje miejsca zapobieganiu kolejnym kryzysom i napięciom w społeczeństwie, jednak, jak na ironię, starania te nie są gwarancją długotrwałego pokoju i bezpieczeństwa – to jedynie działania doraźne…

Norwegia drugim Krymem?

Norwegia odzyskała pełną niepodległość dopiero w 1905 r. (od XIV w. zawierała unie ze Szwecją i Danią, skutkiem czego uzależniła się od mocniejszych sąsiadów). II wojna światowa nie odcisnęła się na tym kraju w takim stopniu jak na kontynentalnej Europie, zaś przez wiele lat po jej zakończeniu Norwegia odgrywała rolę państwa neutralnego. Skandynawowie są przy tym bardzo wyczuleni na kwestie niepodległościowe, hasła równości, wolności i tolerancji. Pozornie hipotetyczna sytuacja, w jaką wikła swój kraj Nesbø, staje się pretekstem do rozważenia kwestii, czy współczesny świat oparty jest rzeczywiście na zasadach współdziałania i wzajemnej pomocy. Co jeśli w skrajnej sytuacji, za cichym przyzwoleniem mocarstw, okaże się, że międzynarodowe umowy i pakty przestają mieć znaczenie wobec konfliktu interesów najsilniejszych graczy sceny politycznej? Refleksja, jaka nasuwa się po obejrzeniu „Okupowanych”, jest pesymistyczna, a wydarzenia na Krymie, które miały miejsce w trakcie realizacji serialu, potwierdzają tylko konstatacje jego twórców. „Okupowani” stali się wydarzeniem w Norwegii. Dyskusja, jaka toczyła się wokół serialu, odbiła się szerokim echem nie tylko na polu filmowym, ale także politycznym i społecznym. Był to jeden z niewielu w ostatnim czasie obrazów, które tak mocno odznaczyły się w debacie społecznej. Twórcy serialu liczyli się ze sporym zainteresowaniem, ale jego skala przerosła ich oczekiwania, również biorąc pod uwagę głosy z zagranicy; okazało się, że bardziej poruszające niż problemy z rosnącą w Norwegii liczbą imigrantów są tematy związane z zagrożeniem suwerenności państwa i łamaniem podstawowych praw obywatelskich – spraw, wydawałoby się, już w Europie niespotykanych. Wizja międzynarodowego konfliktu zbrojnego poruszyła jednak nie tylko Norwegów, o czym świadczy wspomniane wcześniej zainteresowanie serialem w wielu krajach, również spoza Europy. Finał pierwszego sezonu jest pod tym względem bardzo wymowny: uprowadzony ze szpitala i zdezorientowany premier Berg budzi się w helikopterze lądującym w małej bazie wojskowej, gdzie żołnierze kompletują uzbrojenie. Premier nie wie, gdzie się znajduje, jednak stan przygotowań wojennych wskazuje na to, że musiały być one rozpoczęte już jakiś czas temu. Wita go salutujący dowódca, pytając: „Panie premierze, czy jest pan gotów walczyć za swój kraj?”. A premier, ubrany jedynie w szpitalną piżamę i niedbale zarzuconą na plecy kurtkę, zostaje z tym pytaniem niczym Pani Alving w ostatniej scenie „Upiorów” Henrika Ibsena, zastanawiająca się, czy podać konającemu synowi morfinę i tym samym ukrócić jego cierpienia.

 

Serial:

„Okupowani”, tw. Karianne Lund, Jo Nesbø, Erik Skjoldbjærg, Norwegia 2015.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 422

(6/2017)
7 lutego 2017

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj