[Projekt: Polska] Nie zawsze warto rozmawiać
Narodowy radykalizm jest dziś tak samo niebezpieczny, jak był w latach 30., kiedy prowadził do tworzenia gett ławkowych i pogromów. Jego tolerowanie w mediach to historyczna bezmyślność.
Narodowy radykalizm jest dziś tak samo niebezpieczny, jak był w latach 30., kiedy prowadził do tworzenia gett ławkowych i pogromów. Jego tolerowanie w mediach to historyczna bezmyślność.
Sukces strajku kobiet zainspirował opozycję do organizowania kolejnych masowych protestów. Na razie jednak zapowiada się wielka wizerunkowa klapa, ujawniająca wszelkie słabości programu opartego na zasadzie „nieważne z kim i o co, byle przeciw PiS”.
Ponad tydzień po zakończeniu strajku kobiet pozostajemy w rzeczywistości, w której nadal czujemy więcej niepewności niż optymizmu. Coś się jednak ruszyło. Mieliśmy do czynienia z wydarzeniem przełomowym.
Wśród obywateli błędne przekonania na temat rzeczywistości to rzecz normalna. Przeciętny człowiek nie musi wiedzieć wszystkiego. Jeżeli jednak skrajną ignorancję można dostrzec u osób pełniących najważniejsze stanowiska w państwie, mamy powody do obaw.
Budżet partycypacyjny stał się dla polskich miast narzędziem symbolicznym – ma być dowodem otwartości na potrzeby mieszkańców. Jak co roku ogłaszanie wyników zbiega się jednak z narzekaniami i oczekiwaniem poprawy.
Sytuacja, gdy w Polsce rządzi partia, której wkład w debatę równościową sprowadza się do uwulgaryzowania definicji słowa „gender”, a na czele urzędu zajmującego się równością stoi osoba podważająca fakt występowania nierówności i dyskryminacji na tle płci, sprzyja radykalizacji środowisk feministycznych. Jednocześnie, wewnątrz samego środowiska uwypuklają się istniejące od dawna podziały i sprzeczne oczekiwania.
Podobno temat aborcji nie miał być przez ten rząd ruszany. Podobno mieliśmy poprzestać na tzw. kompromisie. Jak się okazuje, rząd najwyraźniej nie nad wszystkim panuje. Ale naruszanie strefy intymnej polskich obywatelek może okazać się dla władzy pomysłem samobójczym.
Od 2013 r. HejtStop prowadzi działalność, w ramach której uczy reagowania na mowę nienawiści. Dzisiaj szczególnie intensywnie odczuwamy na własnej skórze, w jaki sposób całe zjawisko wygląda z perspektywy osoby poddawanej hejtowi.
Takiego rozmiaru społecznych protestów przeciwko działaniom nowo wybranych władz nie było chyba jeszcze nigdy w przeciągu ostatnich dwóch dekad. Pikiety Komitetu Obrony Demokracji gromadzą dziesiątki tysięcy ludzi w różnych miastach Polski. W którą jednak stronę ma pójść ten ruch?
Marsz Niepodległości przebiegł w tym roku bez poważniejszych incydentów. Dzięki temu możemy już spokojnie skupić się na tym, czym w istocie jest to zjawisko.
„Media kłamią” – w tym stwierdzeniu zawarta jest przynajmniej część prawdy. Media „tradycyjne” kierują się określonymi interesami, selektywnie informują o problemach, czasami zwyczajnie manipulują. Dzisiaj jednak dużo większym problemem wydają się treści umieszczane w „nowych mediach”.
Demokracja bezpośrednia to jedno z najmodniejszych haseł ostatnich lat. Na poziomie lokalnym już korzystamy z szeregu oferowanych przez nią narzędzi, jak choćby budżet partycypacyjny czy inicjatywa lokalna, które dobrze się sprawdzają. Na poziomie krajowym najważniejszym instrumentem demokracji bezpośredniej pozostaje referendum. To najbliższe każe się jednak zastanowić, czy umiemy z niego korzystać.
Ostatnia debata o in vitro w Senacie pełna była odniesień do sumienia religijnego. Marszałek Senatu został skrytykowany przez portale katolickie za prowadzenie „wojny z Kościołem katolickim” – czyli, innymi słowy, za przypomnienie, że suwerenem w myśl Konstytucji nie jest Konferencja Episkopatu Polski, lecz Naród. Po raz kolejny uświadomiliśmy sobie, jak wielką rolę w naszej polityce odgrywa sacrum.
Dla zwolenników „niepokornej” prawicy niedzielne wybory prezydenckie będą zapewne fantastycznym dniem – mogą wybierać spośród chyba wszystkich możliwych wariantów „antysystemowości”. W gorszym położeniu są osoby, które można zaliczyć do liberalnego centrum.
Nabierająca rumieńców kampania prezydencka inspiruje do zadawania wielu pytań o stan polskiej polityki. Jedno z najczęściej powtarzanych dotyczy przyszłości polskiej lewicy, której samozwańczą, choć mało wiarygodną reprezentantką ogłosiła się Magdalena Ogórek. Zupełnie natomiast nie przebija się w debacie politycznej wątek liberałów i ich reprezentacji politycznej.