[Prognoza wędrowna] Kto gra w atomowego pokera?
Cztery lata temu świat stanął na skraju wojny atomowej – i nawet tego nie zauważył. Kryzys wybuchł tam, gdzie wojna atomowa była i gdzie nadal jest najbardziej prawdopodobna.
Cztery lata temu świat stanął na skraju wojny atomowej – i nawet tego nie zauważył. Kryzys wybuchł tam, gdzie wojna atomowa była i gdzie nadal jest najbardziej prawdopodobna.
Pod koniec stycznia w Etiopii doszło do próby obalenia patriarchy tamtejszego Kościoła prawosławnego przez święty synod. Stało za tym trzech arcybiskupów, którzy, po niepowodzeniu swej intrygi, założyli własny synod i jęli wyświęcać biskupów. To walka o wiarę, ale przede wszystkim o władzę. Pisze Konstanty Gebert.
„Rozmawialiśmy o syryjskim kryzysie, syryjskich uchodźcach i walce z organizacjami ekstremistycznymi w Syrii”, oznajmił rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu tydzień temu w Moskwie, po spotkaniu szefów MON Syrii i Turcji, któremu przewodniczył. Kto ma powody do zaniepokojenia po tym spotkaniu?
Gdyby w Gwinei Równikowej powstała baza wojskowa Pekinu, to chińska marynarka wojenna, już dziś licząca więcej jednostek od amerykańskiej, mogłaby zagrozić atlantyckim szlakom żeglugowym, czy wręcz wschodniemu wybrzeżu USA. Amerykanie chcą uwieść afrykańskiego dyktatora i nakłonić go do zablokowania tego projektu.
Z jakiegoś powodu północ ma gorzej. Ten pech przenosi się nawet na metafory: gdy w okresie międzywojennym w Polsce mówiło się o Warszawie jako „Paryżu północy”, Francuzi odpowiadali, że Paryż nie jest, na szczęście, „Warszawą południa”.
Wyobraźmy sobie film „Wołyń”, ale wyreżyserowany przez Wojciecha Olszańskiego, znanego głównie z internetowych patostreamów. Tak mniej więcej wygląda indyjska produkcja „Akta Kaszmiru”.
Przywódca amerykańskiego judaizmu reformowanego, rabin Rick Jacobs, porównał przyznanie Ben-Gwirowi resortu bezpieczeństwa do mianowania wodza Ku Klux Klanu prokuratorem generalnym. Jak dr Frankenstein, Netanjahu stworzył potwora – i to potwora, który rośnie.
W niedzielnym zamachu terrorystycznym w sercu Stambułu zginęło sześć osób, a ponad osiemdziesiąt zostało rannych. Konsekwencje tragedii będą jednak znacznie szersze. Aż dziw, ile da się załatwić jedną bombą.
Według szacunków ONZ, w ciągu dwóch lat zginęło 800 tysięcy mieszkańców siedmiomilionowego Tigraju – głównie cywilów, i głównie z głodu i chorób. Kapitulacja stanowiła jedynie uznanie stanu faktycznego: i tak nie ma już kto bronić pozostałych przy życiu Tigrajczyków.
Marta Lempart zdaje się uważać, że ma prawo Rosjanom nakazać, by zostali w kraju i szli do łagrów zamiast do wojska, by zasłużyć na jej uznanie. Trudno jej byłoby się jednak powołać na polskie doświadczenie: ani gdy LWP w ramach Układu Warszawskiego napadło na Czechosłowację w 1968 roku, ani na polską demokrację 13 lat później, Polacy nie stawiali heroicznie oporu poborowi – i trudno by tego od nich wymagać.
Specjalny Sprawozdawca ONZ do spraw Praw Mniejszości, Ferdinand de Varennes, stwierdził, że w sprawie Sinciangu „dalsza bezczynność nie jest już możliwa”. „Jeżeli pozwolimy, by pozostało to bezkarne, to jakie przesłanie szerzymy?”. Ano takie, że zbrodnie pozostają bezkarne, tak jak dotąd, bo – jak uważa Rada Bezpieczeństwa – „szczegółów nie można zweryfikować”.
Narody podzielone absurdami postkolonializmu dotąd zdawały sobie sprawę, że ład międzynarodowy nie toleruje zmian granic. Ale jeżeli zmienia je członek Rady Bezpieczeństwa – Rosja, to może być trudno przekonać Azerów, że im akurat nie wolno.
Gdyby nie Zagłada, Izrael mógłby nie powstać. Ale to ona sprawiła, że ci, dla których miał powstać, zginęli. Dalej też nie poszło tak, jak to sobie wymyślił Teodor Herzl.
Rząd Peru zerwał, wznowione zaledwie 11 miesięcy temu, stosunki dyplomatyczne z Saharą Zachodnią i uznał marokańską suwerenność nad jej terytorium. Polityka, która doprowadziła tego sukcesu Rabatu, to swoisty poradnik dla okupantów.
Dzieląc 75 lat temu Półwysep Indyjski, Wielka Brytania dokonała największego w dziejach eksperymentu z zakresu nauk politycznych. Choć starożytne państwa, które na tym półwyspie skolonizowała, tworząc swe Imperium, były wielokrotnie starsze od niej samej, to te, których niepodległość uznała – Indie i Pakistan – nie istniały nigdy wcześniej.