0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Prognoza wędrowna] Armenia–Azerbejdżan....

[Prognoza wędrowna] Armenia–Azerbejdżan. Kapitulacja Karabachu jest nieunikniona

Konstanty Gebert

Wojska azerbejdżańskie wtargnęły do Górskiego Karabachu, ostrzeliwując pozycje lokalnych sił samoobrony i cele cywilne. Kapitulacja wydaje się nieuchronna, a po niej eksodus ormiańskiej ludności. Dla Ormian to największa klęska od zakończonej sto lat temu wojny z Turkami i Azerami, w której Ormianie padli ofiara ludobójstwa. Dla Azerów to zemsta po katastrofalnej klęsce w pierwszej wojnie o Karabach trzydzieści lat temu, zakończonej klęską i eksodusem 600 tysięcy Azerów.

Baku zapowiedziało, że z reprezentantami „ormiańskiej ludności zamieszkującej ten region Azerbejdżanu” może rozmawiać dopiero po kapitulacji i rozbrojeniu „separatystów i terrorystów”. Premier Armenii Nikol Paszynian oświadczył, że żadne formacje armeńskie nie są obecne w Karabachu. Nie ma szans na ich sprowadzenie ani nawet takiego zamiaru: musiałyby się przebijać przez terytoria kontrolowane przez dużo silniejszego przeciwnika.

Kapitulacja Karabachu wydaje się nieuchronna, a po niej eksodus ormiańskiej ludności. Dla Ormian to największa klęska od zakończonej sto lat temu wojny z Turkami i Azerami, w której Ormianie padli ofiara ludobójstwa. Dla Azerów to zemsta po katastrofalnej klęsce w pierwszej wojnie o Karabach trzydzieści lat temu, zakończonej klęską i eksodusem 600 tysięcy Azerów.

Również we wtorek, pod groźbą irańskiej inwazji, Irak rozbroił oddziały irańskich Kurdów stacjonujące na pograniczu z Iranem, i zapowiedział umieszczenie rozbrojonych bojowników w obozach. To zadowoliło Iran, który odstąpił od ataku. Ale obecność w irackim Kurdystanie oddziałów tureckich Kurdów nadal budzi protesty Ankary, która ostrzegawczo zbombardowała lotnisko pod Sulejmaniją. Bagdad zapowiedział wystosowanie protestu na ręce tureckiego ambasadora – bo co więcej mógłby uczynić?

Bez państw małe narody giną

Jest całkiem prawdopodobne, że gdyby w 1948 roku nie powstało Państwo Izraela, Żydzi, którzy dopiero niedawno odbudowali swą demograficzną liczebność z 1939 roku – 18 milionów – byliby dziś mniejszością religijną, a nie narodem. Tak jak inne mniejszości byliby prześladowani w krajach arabskich i tak jak one byliby tolerowani w krajach demokratycznych.

W takiej sytuacji znalazł się na przykład naród Berberów, pierwotnych mieszkańców Afryki Północnej sprzed arabskiej inwazji, który z trudem broni w państwach arabskich swej kultury i języka. Z kolei naród baskijski jest dziś jedynie etnograficzną ciekawostką w Hiszpanii.

Ormianom się poszczęściło – traktat pokojowy z Sèvres podpisany w 1920 roku przewidywał powstanie niepodległej Armenii. Był to zapewne gest sympatii dla ofiar tureckiego ludobójstwa. Nieco podobnie sympatia dla ofiar Zagłady dopomogła w powstaniu niepodległego Izraela.

Postanowienia z Sèvres pozostały jednak tylko na papierze. Ormianom zaś przypadł jedynie spłachetek armeńskich ziem, będący częścią carskiej, a następnie sowieckiej Rosji. Szczęśliwie bolszewicy, inaczej niż rządzący w Turcji Kemal Pasza, optowali za państwem federalnym, nie scentralizowanym. W ten sposób w 1991 roku w procesie rozpadu ZSRR powstała malutka niepodległa Armenia.

Karabach na skraju upadku

Ale kawałek ormiańskich ziem – Karabach – znalazł się w granicach Azerbejdżanu, który uzyskał niepodległość w tym samym czasie. Po rzeziach Ormian Karabach się oderwał i – z pomocą Armenii, a pośrednio Rosji – przez trzydzieści lat utrzymał swój niepodległy, choć przez nikogo nieuznany status.

Dziś Rosja ma ręce związane wojną w Ukrainie. Natomiast jej polityczne interesy każą nie drażnić Ankary, patronki Azerów. Rosyjscy mirotwórcy nie są w stanie przełamać azerbejdżańskiej blokady Karabachu, mimo udzielonych Armenii gwarancji, a co dopiero zagwarantować dalszego trwania enklawy. Upadek Karabachu i etniczna czystka jego 120 tysięcy mieszkańców wydaje się jedynie kwestią czasu.

Katastrofalny błąd Kurdów

W Sèvres Kurdowie podobnie jak Ormianie mieli szczęście. Jednak plany ustanowienia Kurdystanu nigdy nie zostało zrealizowane. Jego ziemie zajęła nowa, nacjonalistyczna i centralistyczna Turcja.

Za mówienie po kurdyjsku karano więzieniem. Podobnie było w Iraku i Syrii – pozostałych państwach-sukcesorach imperium otomańskiego. Gdy USA przystąpiły w 1990 roku do pierwszej wojny w Zatoce, iraccy Kurdowie powstali w nadziei na obalenie władzy Bagdadu. Znaleźli w Waszyngtonie trochę wymuszonych patronów, bez których jednak istniejący od trzydziestu lat autonomiczny iracki Kurdystan nie ujrzałby światła dziennego.

W Syrii Kurdowie cieszyli się, w zależności od lokalnych układów, sporadycznym poparciem raz Moskwy, raz Waszyngtonu. Z tureckimi Kurdami nie sprzymierzył się nikt: żadne korzyści nie równoważyłyby gniewu Ankary.

Jeszcze dziesięć lat temu turecka armia mogła bezkarnie likwidować kurdyjski bunt za pomocą artylerii. Do dziś okupuje kurdyjskie ziemie w Syrii i Iraku.

W 2017 roku w referendum iraccy Kurdowie niemal jednomyślnie opowiedzieli się za niepodległością. Był to katastrofalny błąd: USA odmówiły poparcia, a siły irackie, z poparciem Iranu i Turcji, rozjechały pomysł niepodległości czołgami.

Dziś Kurdystan politycznie zależny jest od Bagdadu, a ekonomicznie od Ankary, do której eksportował ropę. Bagdad twierdzi, że nie wraził na ten eksport zgody i skutecznie go zablokował przed sądami międzynarodowymi. Bez dochodów z ropy kurdyjska autonomia istnieje tylko teoretycznie. Na papierze autonomia kurdyjska pozostanie, ale będzie jej tyle, ile uda się z Bagdadem wytargować i ile nie zawetują Ankara z Teheranem.

Ormianie szukają wsparcia w Waszyngtonie, a Kurdowie w Moskwie

Opuszczeni przez Rosję, Ormianie zerkają w stronę Waszyngtonu. Właśnie odbyły się pierwsze w historii niewielkie wspólne armeńsko-amerykańskie manewry wojskowe. Ale USA nie zaangażują się w poparcie państwa, którego jedynym patronem jest Iran.

Armenia z kolei nie może wyrzec się więzi z Teheranem. Iran nie pójdzie wprawdzie na wojnę o Karabach, ale skutecznie blokuje plany utworzenia korytarza między Azerbejdżanem a jego eksklawą w Nachiczewanie. Korytarz taki odciąłby Armenię od Iranu, likwidując jedyną przyjazną Iranowi granicę.

Opuszczeni przez Waszyngton, Kurdowie zerkają w stronę Moskwy, ale los Kurdów syryjskich powinien być dla nich przestrogą. Rosja nie ma interesu, by narazić się i Bagdadowi, i Ankarze dla mglistych korzyści w Kurdystanie.

Co więcej, irański sojusznik Moskwy właśnie rozpoczął operację wojskową w Kurdystanie. Teheran zamierza zdławić przygraniczne poparcie dla ruchu protestu powstałego rok temu po śmierci młodej Kurdyjki Jiny Mahsy Amini z rąk irańskiej policji.

ONZ-owski paradoks

Prawo narodów do samostanowienia gwarantuje Karta Narodów Zjednoczonych – ta sama, która paradoksalnie zakazuje zmian granic siłą. Narodom, które ugrzęzły w granicach, o których nie stanowiły, pozostaje więc jedynie mieć nadzieję, że metropolia zgodzi się zmienić je po dobroci.

Z reguły metropolią jednak po dobroci się nie da. Tym narodom, które nie miały szczęścia trafić na bardziej rozumiejącą metropolię – jak na przykład Szwedzi na fińskich Alandach – pozostaje jedynie mieć nadzieję, że granice pomoże im zmienić jakiś patron.

Jak Amerykanom w Kosowie czy Rosjanom w Osetii, jemu takie zmiany uchodzą na sucho. Reszta uwięzła w ONZ-owskim paradoksie nienaruszalnych zasad.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 767

(38/2023)
20 września 2023

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj