Seksualna buchalteria Victora Hugo [PETITEM]
O sekretnym notesie Victora Hugo, jego seksualnej żarłoczności i o tym, dlaczego dziś musiałby stanąć pod pręgierzem #MeToo.
O sekretnym notesie Victora Hugo, jego seksualnej żarłoczności i o tym, dlaczego dziś musiałby stanąć pod pręgierzem #MeToo.
Karolina Wigura i Katarzyna Kasia rozmawiają z Pawłem Sztarbowskim, wicedyrektorem warszawskiego Teatru Powszechnego o wyjątkowym zainteresowaniu rządów PiS-u kulturą, o tym, czy teatr powinien się wtrącać. A także o #MeToo w polskim teatrze.
Tsunami kościelnego #MeToo nie da się powstrzymać. Potrzebujemy działania co najmniej na skalę włoskiej akcji „czyste ręce”, kiedy wieloletnie i wielowątkowe dochodzenia pozwoliły – przynajmniej na pewien czas – zlikwidować wpływ mafii na politykę.
„Dom, który zbudował Jack” wygląda jak ostatni film von Triera. Duński reżyser podsumował w nim swoją artystyczną drogę i właściwie wprost wyłożył teorię sztuki, przez którą można czytać jego dzieła. Co innego miałby jeszcze do zrobienia, jeśli nie zstąpić do piekieł?
Agata Jabłońska w swojej poezji przesuwa granice polszczyzny, mierząc się z mrokami przemocy seksualnej. Jej nominowany do gdyńskiej nagrody tomik pokazuje, jak bardzo potrzebne są słowa, które wyraziłyby zarówno niemoc, jak i sprzeciw.
„Wie pan, świat dzieli się na tych, którzy dają i tych, którzy biorą. Ja należę do tych pierwszych – rozdaję obraźliwe komentarze, a inni biorą je do siebie. A przecież dawać jest zawsze lepiej, nie sądzi pan?”, mówi jeden z twórców „Latającego Cyrku Monty Pythona”.
Chciałbym napisać, że „Missoula” Jona Krakauera to książka ważna, szokująca, napisana dobrze i w słusznym celu, która zostawia czytelnika z sensownymi propozycjami walki z tym, z czym autor chce walczyć – społecznym przyzwoleniem gwałt. Niestety, nie wszystko jest takie proste.
Czuję się zażenowany, występując z tą interwencją. No ale właśnie do tego doszło, takie są koszty wejścia w aktualną paranoję, czyli w – jak chce Klimowicz – „erę #MeToo”. Na odcinku polowania na naszych Weinsteinów (obrzydliwców z krwi i kości) nadal zastój, w zasadzie żadnych sukcesów, więc bierzemy się za przeczesywanie zasobów literackich.
W szeroko omawianej „Krótkiej wymianie ognia” jest wszystko, co tak dzisiaj piętnujemy: wykorzystywanie stosunków władzy i uprzedmiotowienie. Z tym że ofiarą pada nie kobieta, lecz mężczyzna. Co na to krytycy i krytyczki? Grzmią? Nie. A przecież niedawno umówiliśmy się, że stop tolerancji dla molestowania, że teraz jest era #MeToo i Janusz Rudnicki musi odejść.
Jak ma wyglądać świat, gdy fala #MeToo opadnie? Co w normalnych i codziennych relacjach obu płci będzie dopuszczalne, a co nie?
Publikacja w „Codzienniku Feministycznym” może przynieść więcej szkód niż pożytku nie tylko portalowi, lecz także akcji #MeToo.
W felietonie pt. „Sprawa Weinsteina, czyli dzieje bez grzechu” Wojciech Engelking uprzedza, że nie zamierza zajmować stanowiska w rzeczonej sprawie, a chce jedynie bronić swojego prawa do oglądania filmów słynnego producenta. W rzeczywistości Engelking wyraźnie opowiada się po stronie oprawcy, nie ofiar.
Niekwestionowanym celem akcji #MeToo, który bez wątpienia udało się osiągnąć, było pokazanie solidarności ofiar molestowania i przemocy seksualnej. Jest to jednak solidarność w znaczeniu ekskluzywnym, która wyklucza zarówno mężczyzn, jak i część kobiet.
W większości kar w sprawach o gwałt i przemoc domową orzeka się najniższy wymiar kary. Od 30 do 40 proc. kar za gwałt w Polsce to wyroki w zawieszeniu! W przypadku przemocy domowej od 80 do 90 proc. spraw kończy się wyrokiem w zawieszeniu.
Ostra i histeryczna reakcja wielu mężczyzn na #MeToo, począwszy od prostego negowania, po wyśmiewanie, kpiny, bagatelizowanie i wreszcie atakowanie samych kobiet, wynika po prostu z nieumiejętności zrozumienia, że niektóre zachowania, które mężczyźni uważają za normalne i naturalne, normalne i naturalne nie są.