Marsylia, Marcel Pagnol i mądrość Południa [PETITEM]
O Marsylii, przewadze komedii nad tragedią i o tym, dlaczego potrzebujemy polskich przekładów trylogii marsylskiej Marcela Pagnola.
O Marsylii, przewadze komedii nad tragedią i o tym, dlaczego potrzebujemy polskich przekładów trylogii marsylskiej Marcela Pagnola.
„Czas wojny pozostawia wyraźny rys. Jednym z nich jest w moim przekonaniu potrzeba pisania inaczej. Choćby miało się to zacząć od wewnętrznego imperatywu «chcę pisać brzydko», jak niedawno powiedziała mi ukraińska poetka”. O ukraińskiej poezji czasu wojny z Krzysztofem Czyżewskim, animatorem kultury, poetą i eseistą, współtwórcą Ośrodka „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów” w Sejnach, rozmawia Krzysztof Renik.
Ideą przyświecającą nowemu przekładowi haiku było – jak się wolno domyślać, patrząc na szlachetną biel kolejnych kartek – pozostawienie czytających sam na sam z poezją, bez jakichkolwiek objaśnień. Skutki takiego podejścia są poważne.
W „Gniazdku dudków” Ashbery i Schuyler pokazują figę wszystkim poważnie nastawionym czytelnikom (oczekującym choćby śladowego napięcia fabularnego), badaczom (badającym sensy i znaczenia tekstu), krytykom (krytykującym je) oraz teoretykom literatury (teoretyzującym o nich). W taki sposób roztacza się dwuznaczny wdzięk ich utworów.
Wielu z moich znajomych uznało pozwanie Krzysztofa Cieślika za kuriozalne. Oto wydawca pozywa krytyka, który zajmuje się między innymi krytyką przekładów, za krytykę… przekładów. Kochani, nie dajcie się zwieść. Tu przecież nie chodzi o żadne przekłady. Cieślik ośmielił się zrobić coś więcej.
„Unamuno to postać bardzo potrzebna – zwłaszcza w okresie wojen kulturowych. Jego myśl znajduje się gdzieś pomiędzy walczącymi ze sobą biegunami, zasypując przepaść oddzielającą od siebie odległe idee”.
Już za tydzień dowiemy się, kto zdobył Nagrodę Literacką Gdynia. Od poniedziałku rozpoczyna się towarzyszący nagrodzie festiwal Miasto Słowa. Obu wydarzeniom patronuje „Kultura Liberalna”.
W tym roku kapituła nagrody wybierała spośród rekordowej liczby 537 tytułów. Wśród nominacji m.in. „Zdrój” Barbary Klickej, „Płuczki” Pawła Piotra Reszki i przekład Prousta autorstwa Wawrzyńca Brzozowskiego.
Steiner pisze nie na stopień, nie na termin, nie licząc honorarium ani nie oczekując fejmu/hejtu. Zna mody i trendy intelektualne, ale nie za bardzo się nimi przejmuje. Wybiera nie te tematy, które są aktualnie dyskutowane i o których wypada coś (po)wiedzieć, lecz te, które w jego własnym odczuciu zapraszają go do wypowiedzenia się.
To wydanie antologii pokazuje, że książka potrafi być mikrokosmosem, czyli małym porządkiem. Wszystko w niej, od kolejności tłumaczonych poetów, przez setki warsztatowych drobiazgów translatorskich, po rozplanowanie tekstu na stronicy, reprodukcje malarskie i gramaturę papieru – jawnie, ale bez nachalności, tworzy ten porządek. Chapeau bas.
Od momentu publikacji, „Moby Dick” był interpretowany na tysiące sposobów. Stawał się na przemian alegorią walki dobra ze złem, politycznym pamfletem i filozoficznym traktatem. Jednak ta najbardziej tajemnicza amerykańska powieść wciąż jest nieuchwytna jak tytułowy wieloryb i wymaga nieustającej lektury.
Cwietajewa była poetką bardzo umiejętnie operującą językiem. Lubiła bawić się etymologią, tropić pokrewieństwa dźwiękowe i znaczeniowe słów. Przepadała za elipsami i półpauzami. Zbigniew Dmitroca to kolejny polski tłumacz, który mierzy się z jej poezją.
Sednem sprawy w przypadku przekładania eposów Homerowych jest problem: jak oddać w języku literackim (a więc pisanym) tekst poetycki, który ponad wszelką wątpliwość wyrósł z ustnych recytacji? Jakim stylem przybliżać go w innym języku? Homera nie można tylko czytać – trzeba go również słyszeć.
„Alfabet” Inger Christensen jest jedną z najważniejszych powojennych książek poetyckich w duńskiej literaturze. To wielka pochwała istnienia i natury, w której poetka namawia nas do kroku, dziś wydawałoby się, heroicznego – wycofania się, powściągnięcia ambicji, zrobienia miejsca dla innych istnień i rzeczy.
„Be haiku” to autorski wybór 20 utworów trzech największych twórców haiku: Bashō, Busona oraz Issy. Wszystkie były już publikowane. Zbiorek Jewiarz przypomina nam jednak o czymś, o czym często zapominamy, myśląc o japońskim haiku – o lekkości i humorze.