Rysunki dla nienarodzonego dziecka. Recenzja filmu „Ninjababy” w reżyserii Yngvild Sve Flikke
Oparty na graficznej powieści film o nieoczekiwanej ciąży to rozprawa ze stereotypami męskości oraz lękami, jakie może nieść macierzyństwo.
Oparty na graficznej powieści film o nieoczekiwanej ciąży to rozprawa ze stereotypami męskości oraz lękami, jakie może nieść macierzyństwo.
Wyrażenie „kameralna saga” brzmi jak oksymoron, ale tym właśnie jest książka Lafon. Sagą, bo opowiada o ludziach należących do przynajmniej czterech pokoleń Francuzów. Utworem kameralnym, bo Lafon swoją opowieść zamknęła w dwunastu krótkich, niezwykle skondensowanych epizodach. To proza, która zostaje z nami na długo.
Staram się wziąć w garść i wyłączyć w głowie film „Hair” Miloša Formana, który wbił mi do głowy hipisiarskie obrzydzenie do każdej formy przemocy. Nie czas na przywołanie klasyki kinematografii, dziewczyno, ludzie giną!
Szczęśliwa i liczna świńska rodzina – mama, tata i troje prosiąt na okolicznościowym znaczku Poczty Chińskiej z okazji rozpoczynającego się za kilka miesięcy Roku Świni wzbudziła ożywione dyskusje dotyczące zmian w polityce kontroli urodzin w Chinach.
„Pojęcie »feminizmu« zostało zawłaszczone przez bardzo konkretną grupę, która pod feminizm podciąga bardzo konkretne postulaty, pod którymi ja nie mogę się podpisać”, mówi konserwatywna publicystka.
W książce Fiedorczuk może przejrzeć się niemal każda matka. Autorka opisuje doświadczenia przeciętnych, zwykłych kobiet, których historie i frustracje znajdą ujście prędzej na forum kobiecym, niż w prasie lifestylowej. A to przecież tych zwykłych matek jest najwięcej, i nikt ich nie słucha, nikt ich nie broni.
W bardzo wielu aspektach życia Chinki mogą wciąż jedynie pomarzyć o prawach, jakie przysługują mężczyznom.
Wracam do tematu, który media przemieliły już na wszelkie sposoby, od memów po teksty socjologiczne, do słynnego już spotu Fundacji Mamy i Taty, „zachęcającego” kobiety – w dość szokujący sposób – do macierzyństwa. Wracam, bo choć temat wybrzmiał w mediach, nie zniknął.
Na początku czerwca Fundacja Mamy i Taty wyemitowała spot znany z hasła „nie zdążyłam zostać matką”, który jest elementem szerszej kampanii mającej przekonywać kobiety do tego, by „nie odkładały macierzyństwa na potem”. No właśnie. Ma przekonywać kobiety, by nie odkładały macierzyństwa. Nie pary, by nie odkładały rodzicielstwa.
Często spotykam się z opinią, że matki to grupa w Polsce uprzywilejowana. Bo dużo się o nich i ich problemach mówi. Bo rząd zajmuje się ich urlopami macierzyńskimi, bo ugiął się pod żądaniami Matek Pierwszego Kwartału, bo co chwila słyszy się o budowie żłobków i przedszkoli, żeby ulżyć matkom. A one, te matki, tylko rozpychają się wózkami, na oczach klientów zmieniają dzieciom pieluchy w restauracjach i oczekują coraz więcej.
Matki poddawane są olbrzymiej presji społecznej – zarówno ze strony konserwatystów, jak i „postępowców”. Tymczasem najlepiej dla dyskusji publicznej i samych rodziców byłoby dostrzec trzecią drogę.
Czy za pomocą teatru można wyjaśnić, czym jest macierzyństwo? Katarzyna Kazimierowska opowiada o spektaklu „MaMa Perform”.
Ostatnio znajoma wyznała mi, że jedzie w dłuższą podróż dookoła świata. Chce na rok zniknąć, odpocząć. Ale też zupełnie świadomie uciec od myśli o dziecku. Dobiega trzydziestki i to myślenie o dziecku już ją dręczy. Bo kiedy ono się pojawi, skończy się wszystko, co trwa teraz: spontaniczne podróże, bujne życie towarzyskie, niezależność. No, a przecież w końcu się pojawi.
Szybko okazuje się, że gdy na świat przychodzi dziecko, w niebyt odchodzi termin „związek partnerski” – pisze Katarzyna Kazimierowska.
„Praca na całe życie” to tytuł książki, która właśnie ukazała się na polskim rynku. Autorką jest brytyjska pisarka, Rachel Cusk. Zamiast o prawach ciężarnych i rodzeniu po ludzku, pisze ona o tym, co dalej – gdy dostajesz już swoje dziecko do ręki.