[Hiszpania] Rajoy – reaktywacja?
Wbrew nazwie własnej partii, Partido Popular, jej lider Mariano Rajoy nie jest w swoim kraju politykiem „popularnym”. Mimo to prawdopodobnie to on ponownie zostanie premierem Hiszpanii.
Wbrew nazwie własnej partii, Partido Popular, jej lider Mariano Rajoy nie jest w swoim kraju politykiem „popularnym”. Mimo to prawdopodobnie to on ponownie zostanie premierem Hiszpanii.
Po raz pierwszy w historii III RP powstanie rząd tworzony przez jedno ugrupowanie. I to ugrupowanie niezbyt przyjazne liberalnej wizji demokracji, deklarujące daleko idące reformistyczne zamiary. W najbliższym czasie przekonamy się, czy nasz ustrój i nasza kultura polityczna są do tego dobrze przygotowane.
Zgodnie z przewidywaniami nowy kapitan zgarnął całą pulę i niebawem zacznie rządzić. Czy dokona rewolucji? Wątpię. Rozbuja łódź, w której płyniemy, samego statku jednak nie wywróci.
Szanowni Państwo, to „najsmutniejsze przejęcie władzy w III RP”, napisaliśmy na Twitterze, oceniając przemówienie Jarosława Kaczyńskiego po ogłoszeniu wyników wyborów. Prawo i Sprawiedliwość ma nad ustępującą partią rządzącą kilkanaście procent przewagi i prawdopodobnie osiągnie to, co nikomu w ciągu ostatnich 25 lat się nie udało, czyli samodzielną większość w parlamencie. Mimo to prezes Kaczyński, ubrany w […]
Historia Polski po 1989 r. każe zwrócić uwagę na dwa procesy, które sprawią, że zwycięskie dla PiS wybory parlamentarne – wbrew niektórym zapowiedziom – nie będą końcem polskiej demokracji.
„Państwo jest kompletnie obojętne na ten wynik wyborczy, płynie sobie spokojnie własnym kursem”, przekonuje były redaktor naczelny „Dziennika”.
„Wiem, że w tej chwili niepopularne jest porównywanie Polski do Weimaru, ale takie porównania narzucają się same. Afera taśmowa pokazała, że zabezpieczeń właściwie nie ma”.
Gdy zamykamy ten numer „Kultury Liberalnej”, zapoznać się można jedynie z niepełnymi wynikami wyborów parlamentarnych. Warto zatem – zamiast formułować przewidywania na tej niepewnej podstawie – przyjrzeć się, jakie zasadnicze namiętności polityczne ujawniły się wśród Polaków.
Zwycięstwo PiS oznacza cywilizacyjny regres do roku 2005, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie obyczajowe i prawa kobiet.
„Cenię sobie energię, która jest w partii Razem, i mam nadzieję, że będziemy nieraz ze sobą współpracować, jednak łatwo jest mieć rację, będąc w opozycji – trudniej realizować swoje postulaty”, mówi liderka Zjednoczonej Lewicy.
Debata między Ewą Kopacz a Beatą Szydło wywołała we mnie przede wszystkim wrażenie banału. Żadna z kandydatek nie przedstawiła czegoś, co można by nazwać myślą polityczną, która łączy poszczególne pomysły.
W przyjętym formacie dyskusji największą rolę odgrywała retoryka, która z punktu widzenia przyszłości Polski odgrywa rolę najmniejszą. Retorycznie debatę wygrała Beata Szydło.
Szanowni Państwo, perspektywa każdych wyborów wiąże się z nadzieją, że tym razem będziemy po prostu głosować, zamiast bawić się w matematyków. To znaczy, że zastanawiając się, na kogo oddać głos, nie będziemy kalkulować, jak wprowadzić na państwowy urząd „mniejsze zło”, lecz skreślimy osobę (lub partię), którą faktycznie chcemy w tej roli zobaczyć. To oczywiście podejście […]
Jest źle? Może być gorzej, dużo gorzej. Mimo widocznej nieudolności rządów PO, mimo szeregu mniejszych i większych afer, obciążających konto partii Schetyny i Kopacz, mimo wszystko – chciałoby się rzec – w tych wyborach lepiej zagłosować na Platformę. Paradoks? Bynajmniej – racjonalna analiza.
Od kilku lat nie jestem w stanie traktować wyborów parlamentarnych jako święta demokracji. Te nadchodzące nie są wyjątkiem.