Amarone – gorzki smak Wenecji
Amarone dopiero od niedawna odzyskuje należne mu miejsce. To wino tak skoncentrowane i bogate, że przy jego degustacji należałoby posługiwać się łyżką.
Amarone dopiero od niedawna odzyskuje należne mu miejsce. To wino tak skoncentrowane i bogate, że przy jego degustacji należałoby posługiwać się łyżką.
Serwowane przed przystawkami amuse bouche na jeden kęs jest jak pierwsze zdanie powieści: bywa zapowiedzią całości zamkniętą w najmniejszej części, popisem wyobraźni i umiejętności, rozbudza zmysły i przygotowuje do tego, co ma nastąpić.
Znany też jako: kumin, kmin, kamun, kmin egipski, kmin turecki, jeera, jira, comino, cummi, czarny kminek. Pochodzi ze wschodnich rejonów Morza Śródziemnego. Ma smak ostry, ostro-słodki, mocny, ciężki i ciepły, lekko gorzkawy, korzenny.
Laktoza, fruktoza, gluten, białka… Alergie i nietolerancje pokarmowe to znak czasów i wynik postępu cywilizacyjnego. Ale też pomysł na biznes i pole do popisu w kreatywnym naciągactwie.
Jemy oczami – to oklepana przenośnia. Nie dość, że nie wzbudza kontrowersji, to nawet w widoczny sposób wpływa na fotografowanie i prezentację potraw. A gdyby odnieść metaforę do innego zmysłu? Czy słyszeli państwo, że jemy również uszami?
W czasie ostatków tradycja nakazuje – a my jesteśmy jej oczywiście posłuszni – bawić się i przede wszystkim jeść, byle dużo, byle tłusto. Dlaczego? Właśnie przez śledzika, a dokładniej przez to, czego jest zwiastunem…
Z czym kojarzy się kuchnia średniowiecza? Co jadali rycerze podczas swoich wypraw? Jak biesiadowano w zamkach, a co na obiad jadła przeciętna rodzina za czasów „Pieśni o Rolandzie”?
Mamy kalendarzową zimę, otwierajmy zatem czerwone wina. Hiszpańska myśl winiarska da nam trochę słońca.
Targowiska warto odwiedzać nawet zimą, gdy na straganach brakuje świeżych warzyw i owoców. Rośliny zimowe miesiące spędzają w postaci nasion. Ziarna i orzechy to doskonałe składniki równie zdrowych, co smacznych potraw, a także źródło niebanalnych kulinarnych pomysłów.
Wspaniałe były te święta. Trzy dni z rodziną przy stole zastawionym wybornymi polskimi potrawami. Żeby ta kulinarna uczta po polsku nam nie spowszedniała i żebyśmy, przebierając nogami, czekali na nią kolejny rok, potrzebujemy małej odmiany.
Moja ulubiona potrawa to czerwony barszcz z uszkami wypełnionymi grzybowym farszem – czekam na nią cały rok. To ona otwiera kolację wigilijną i jest najważniejszą jej częścią. Najbliższa, tradycyjna, budzi emocje.
Jeżeli ktoś szuka w tym miejscu pomysłu na obiad lub wystrój stołu, odejdzie niesyty. Tym razem będzie o niedożywieniu i głodzie, a wszystko za sprawą poruszającej wystawy Karoliny Brzuzan, która na nowo stawia najważniejsze pytania dotyczące jedzenia i smaku.
Jestem przekonana, że każdy, kto chce odżywiać się zdrowo, od dawna stosował „superjedzenie” w swojej codziennej diecie. Po co więc nowe określenie?
Trudno oddawać się refleksji, gdy przed cmentarnym murem kwitnie doczesność. I nie chodzi tu bynajmniej o kwitnące chryzantemy i – ogólniej – pogrzebową florystykę, ale o odpustowe stoiska z jedzeniem.
Stary, skórzany pasek, rozpuszczalnik, wilgotna piwnica, pieczona papryka. Zapachy wina bywają nieoczywiste, nietypowe. To bariera, która utrudnia jego poznawanie i odkrywanie. Istnieją bowiem aromaty, w które trudno uwierzyć, a jeszcze trudniej zaakceptować. Jak je rozpoznać i – co ważniejsze – jak je docenić?