0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > Czas na Rzecznika...

Czas na Rzecznika Ochrony Zwierząt

Norbert Woźniak

Nadchodzi czas praw zwierząt. Tylko od nas zależy, czy okażemy się społeczeństwem humanitarnym, czy okrutnym. Powołanie Rzecznika Ochrony Zwierząt byłoby czytelnym sygnałem, że zmierzamy w dobrym kierunku.

W toczącej się dyskusji wokół nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt powiedziano już wystarczająco wiele, by pokusić się o podsumowanie tego, w jakim miejscu pod względem postrzegania zwierząt znajduje się polskie społeczeństwo.

W tym kontekście niezwykle istotne wydają się dwie wypowiedzi skrajnie różnych pod względem autorytetu, a także pozycji politycznej osób – Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara oraz… Janusza Korwin-Mikkego. Oba oświadczenia, a także kształt uchwalanej właśnie ustawy, łączy jedno – w sposób perfekcyjny pokazują, że rewolucję dotyczącą ochrony zwierząt w Polsce należy zacząć od powołania niezależnego Rzecznika Ochrony Zwierząt.

Przypomnijmy: RPO wydał swoją opinię do tak zwanej „Piątki dla zwierząt”, skierowaną do Senatu RP. Wskazał na istotne uchybienia formalne (kwestia notyfikacji ustawy do UE), ale przede wszystkim zwrócił uwagę na zbyt krótkie vacatio legis oraz niejasne warunki przyznawania odszkodowań przedsiębiorcom, którzy ucierpią finansowo z powodu ograniczenia uboju rytualnego i zakazu hodowli zwierząt na futra. Podkreślił, że proponowane w ustawie zmiany „są wyrazem zmian społecznych dotyczących sposobu postrzegania praw zwierząt”. Wiele osób i mediów używa terminu „prawa zwierząt” zamiennie z „ochroną zwierząt”, co jest istotnym błędem, ponieważ oba hasła oznaczają zupełnie co innego. Nie sposób jednak podejrzewać Rzecznika o taki lapsus. W związku z tym należy uznać, że RPO potwierdza, że prawa zwierząt jako takie istnieją. To duża zmiana jakościowa, ponieważ różnica pomiędzy prawną ochroną, a prawami zwierząt jest ogromna. Prawna ochrona zwierząt to zespół przepisów określających obowiązki człowieka wobec ich „braci mniejszych”. Natomiast prawa zwierząt to odpowiednik praw człowieka (oczywiście dostosowanych do potrzeb zwierząt) – to zdefiniowany w przepisach szereg praw (jak na przykład prawo do życia) wynikających z przyrodzonej godności.

Janusz Korwin-Mikke znany jest ze swoich kontrowersyjnych wypowiedzi. Tym razem jednak, chociaż prawdopodobnie nieświadomie, zwrócił uwagę na istotny problem. W jednym ze swoich internetowych wystąpień powiedział, że nie ma czegoś takiego jak prawa zwierząt, ponieważ istnieją tylko prawa ludzi. Wyraził w ten sposób dość powszechny pogląd, że o ile zwierzęta możemy kochać i głaskać, to wciąż są one wyłącznie dodatkiem do ludzkiego życia i nie trzeba specjalnie przejmować się ich dobrostanem, a już na pewno nie ma co zawracać sobie głowy refleksją na temat ich rozumności i przyrodzonej godności.

Również tocząca się dyskusja w Sejmie i w Senacie wokół nowelizacji ustawy przynosi cenny materiał naukowy dla zainteresowanych tematem ochrony zwierząt. To może być dość zabawna rozrywka dla logików, etyków, prawników lub biologów. Wypowiadający się posłowie i senatorowie nie mają najmniejszego problemu ze zbudowaniem zdań typu: „wydłużając uwięź realizujemy podstawowe prawa zwierząt” lub „prawa zwierząt są bardzo ważne, ale nie możemy zapominać o zarobku rolników”.

Trzy głosy w dyskusji, które ukazują, jak wielki problem sprawia z pozoru mało interesujący temat, jakim są zwierzęta. Prawicowy radykał, którego wypowiedzi nie należy lekceważyć, ponieważ mówi wprost to, co wiele osób myśli, a boi się powiedzieć. Jeden z największych autorytetów w dziedzinie prawa – sam Rzecznik Praw Obywatelskich. I ustawodawca, który traktuje nowelę dotyczącą zwierząt w dokładnie taki sam sposób, jak ustawę o ochronie zabytków.

Z powyższego obrazu wyłania się dość oczywisty wniosek – mamy w Polsce problem z postawą wobec zwierząt. Nasz kraj nie jest w tym zakresie odosobniony – na całym świecie społeczeństwa w którymś momencie mierzą się z podobną sytuacją. Stoimy w rozkroku pomiędzy przyznaniem, że zwierzęta mają swoje prawa, a własnym interesem. Trzeba bowiem podkreślić, że uznanie praw zwierząt oznacza ograniczenie praw ludzi – przede wszystkim, co widać przy okazji zakazu hodowli zwierząt na futra czy uboju bez ogłuszania – w zakresie ekonomicznym. Z drugiej strony, nie jest możliwe podtrzymywanie fikcji (tu dywagacje Korwin-Mikkego stają się już błędne), jakoby zwierzęta nie posiadały przymiotów fizycznych i psychicznych podobnych człowiekowi. Jedyną różnicą pomiędzy zwierzętami a ludźmi w kontekście odczuwania i rozumienia zjawisk jest de facto język.

Osoby LGBTQ+ są w stanie walczyć o swoje prawa, bo po pierwsze, obowiązują nas formalnie spisane i uchwalone prawa człowieka, a po drugie – mogą o tym głośno krzyczeć. Gej może wyjść na ulicę i powiedzieć – jestem taki sam, jak wy, powinienem więc mieć te same prawa. Dodatkowo jest osobą w rozumieniu prawa, posiada przyrodzone prawa podmiotowe, o które może walczyć w sądzie. Pies tego nie zrobi, bo go nie zrozumiemy.

Dlatego tak ważne jest powołanie Rzecznika Ochrony Zwierząt. W obecnej sytuacji, w której tylko część zainteresowanych ma przedstawicieli umocowanych w systemie państwa, a przepisy są interpretowane wyłącznie w jedną stronę, zwierzęta stoją na z góry przegranej pozycji. Rolnicy otrzymali wsparcie od swojego Rzecznika. Rolą RPO nie jest bowiem ochrona interesów zwierząt – w jego zakresie obowiązków mieści się przede wszystkim troska o realizację praw ludzi. Jednak skoro sam RPO przyznaje, że prawa zwierząt istnieją, to oznacza, że istnieje istotna luka w reprezentacji drugiej strony sporu. Potrzebny jest urząd, który będzie głosem zwierząt.

Dziś w Polsce nie ma praw zwierząt, rozumianych jako prawo podmiotowe. Innymi słowy – zwierzęta nie są osobami. Dlatego mówimy o ochronie zwierząt lub prawnej ochronie zwierząt, ponieważ prawo nakłada wyłącznie obowiązki wobec zwierząt na ludzi. Jednak powołanie i dobre umocowanie Rzecznika Ochrony Zwierząt byłoby pierwszym krokiem ku zmianie tej sytuacji. Przede wszystkim mógłby stanowić jądro, wokół którego zbudujemy cały system ochrony zwierząt, uwalniając je od absurdalnego układu, w którym to minister rolnictwa „troszczy się” o ich los, co jest jawnym konfliktem interesów. Obecna dyskusja wokół noweli jak w soczewce ukazuje patologię tego rozwiązania – minister ma obowiązek dbać jednocześnie o rolników i o zwierzęta. Tyle że tylko rolnicy mogą protestować pod Sejmem. Rachunek zysków i strat jest więc dla ministra oczywisty.

Dlatego to Rzecznik reprezentowałby zwierzęta w sądzie i w Sejmie. To on mógłby opiniować i kreować współpracę z organizacjami społecznymi, mógłby zarządzać tak zwaną „policją dla zwierząt”, prowadzić bazę identyfikacyjną zwierząt. Jego rolą byłoby też wskazywanie na interes zwierząt w procesie legislacyjnym. Jako organ państwowy miałby znacznie większe kompetencje, posłuch i autorytet od organizacji społecznych, dziś tak często ignorowanych przez władzę.

To byłaby realna zmiana paradygmatu.

Czy to możliwe?

Stowarzyszenie Otwarte Klatki od lat apeluje o powołanie Rzecznika Ochrony Zwierząt. Karolina Kuszlewicz, znana adwokatka i aktywistka prozwierzęca, piastuje to stanowisko przy Polskim Towarzystwie Etycznym. Partia Zieloni od lat postuluje powołanie ROZ w swoim programie, a ich Rada Programowa do spraw ochrony zwierząt przygotowuje cały pakiet zmian w prawie dotących zwierząt, za jądro tych zmian przyjmując urząd Rzecznika. Niedawno również Lewica rozpoczęła prace nad tym tematem. Zwolenników tego pomysłu znaleźć można również w Platformie Obywatelskiej, by wspomnieć tylko posłankę Katarzynę Piekarską.

Wydaje się jednak, że po tym, w jaki sposób Prawo i Sprawiedliwość podeszło do nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, a także do powołania pseudo-rzecznika – pełnomocnika ministra rolnictwa do spraw zwierząt, próba powołania ROZ w tej kadencji może być niebezpieczna. Jeśli bowiem ma on działać, to ustawa wynosząca go na urząd nie może być kolejnym legislacyjnym potworkiem w wykonaniu ekipy rządzącej. Tylko od nas zależy, czy okażemy się społeczeństwem humanitarnym, czy okrutnym. Powołanie Rzecznika Ochrony Zwierząt byłoby czytelnym sygnałem, że zmierzamy w dobrym kierunku.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 615

(45/2020)
20 października 2020

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj