Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Czytanie miasta] Niechęć...

[Czytanie miasta] Niechęć do utopii

Jan Tokarski

Obraz pierwszego miasta nosimy w sobie bardzo głęboko, jest on zawsze czymś osobistym, nieomal intymnym. To miasto jest zawsze pierwszym przybliżeniem oraz pierwszym przeinaczeniem wszystkiego, co ludzkie. Nosimy je w sobie, dokądkolwiek się udamy i kimkolwiek się staniemy.

Tego obrazu nikt nie może nam skraść, nic – lub bardzo niewiele – jest w stanie go w nas zatrzeć. Jak ze wszystkim, co prywatne i skryte, również z naszym pierwotnym miastem – zaklętą w pierwszych fotografiach pamięci topografią, miejscami i symbolami – może nas łączyć więź niejednoznaczna, kłopotliwa.

To miasto jest zawsze pierwszym przybliżeniem oraz pierwszym przeinaczeniem wszystkiego, co ludzkie. Nosimy je w sobie, dokądkolwiek się udamy i kimkolwiek się staniemy. Pokonując bariery czasu i przestrzeni, tkwiący w nas głęboko ślad jest czymś więcej niż tylko odciskiem czegoś, co dawno minęło. To ślad aktywny, działający. Potrafi – często bez naszej wiedzy – decydować o tym, jak widzimy wiele spraw.

Mój pierwszy obraz – schyłek Polski Ludowej oraz początek III Rzeczpospolitej – wypełnia rozpadająca się utopia oraz rodzący się chaotycznie pośród jej ruin nowy porządek. Porządek ten nie ucieleśniał żadnego sztucznie wykoncypowanego wzoru, nie obiecywał społeczeństwa doskonałego. Miał być „normalnością” – a więc wolnością, bezpieczeństwem i dobrobytem, jakich po wojnie zaznała zachodnia część kontynentu. „Europa porwana” powracała na swoje naturalne, kulturowe i cywilizacyjne łono.

Mój pierwszy obraz mieści w sobie dość toporne blokowiska z niewielkimi podwórkami (choć te dzisiejsze są chyba jeszcze mniejsze), na których nawet drobny skrawek zieleni wystarczał za boisko do piłki nożnej, a drzewa mogły służyć za słupki. To obraz pełnych piachu i błota budów, na których powstawały szkoły oraz osiedla mieszkaniowe. Szarych sklepów, przed którymi ciągnęły się kolejki równie szarych (nie z własnej winy) ludzi. Wreszcie, dość ponurego centrum, z nieodzownym socrealistycznym klocem stojącym przy usytuowanym w środku miejskiej przestrzeni placu.

W tę owiniętą szarzyzną niby śmiertelnym całunem rzeczywistość nowy, budowany po 1989 roku porządek wdzierał się pstrokacizną powstających wszędzie bazarów oraz wypożyczalni kaset video. Jaskrawa i kolorowa „normalność” rodziła się u nas oddolnie, w spontaniczny sposób. Dawała o sobie znać krzykiem rozbłyskujących po zmroku neonów i przyspieszonym pulsem pogrążonego wcześniej w odrętwieniu życia. Wysokie biurowce ze szkła, galerie handlowe oraz autostrady pojawiły się o wiele później.

***

Co pozostawił we mnie ten obraz? Niewiarę w utopię. Gorzej: niechęć do niej. Taki światopogląd można oczywiście łatwo przystroić w szaty sceptycznego wobec wszelkich skrajności realizmu. Rzecz jest chyba jednak bardziej problematyczna. Czy nie jest bowiem tak, że działać może tylko ten, kto w jakąś utopię wierzy? Czy nowoczesności nie zrodziła obietnica, w myśl której człowiek będzie zdolny przekształcić świat w zgodzie ze swym racjonalnym zamysłem?

Jeżeli to prawda – a tego nie jestem pewien – wówczas załamanie się utopii w 1989 roku oznaczało coś o wiele bardziej poważnego niż „tylko” wyczerpanie się wiary w możliwość zbudowania doskonałego miasta. Oznaczało nieuchronne zubożenie naszego świata: utratę przyszłości rozumianej jako coś jednocześnie zasadniczo innego i lepszego od rzeczywistości za oknami. Oznaczało, w konsekwencji, demontaż różnicy między utopią a światem rzeczywistym, między wyobrażeniem a realnością, między projektem a próbą jego realizacji. Oznaczało wreszcie przeniknięcie fikcji w realność oraz ucieczkę od realności w fikcję. Nowoczesność odcięta od utopijnej przyszłości byłaby w tej perspektywie wydana na pastwę nawiedzających ją widm oraz karykatur własnej przeszłości.

Czy ta właśnie zaraza – pandemia nie-rzeczywistości – nie przeniknęła do współczesnego miasta w stopniu nie mniejszym niż koronawirus? Jej nosicielami byliby ludzie z najrozmaitszych powodów nieskłonni do uznania obiektywnych faktów. Jak tłum, który przed ponad rokiem szturmował amerykański Kapitol, broniąc „zwycięstwa” Donalda Trumpa. Jak antyszczepionkowcy lub osoby negujące istnienie covid-19, nawet kiedy znajdują się pod respiratorem. Wreszcie, jak wyznawcy rozmaitych współczesnych „kapłanów nierzeczywistości”, niezbyt mądrze nazywanych „populistami” (oczekiwać od demokracji, że nie będzie się w niej schlebiać ludowi, to trochę jak żądać od wody, by nie była mokra). Erozja zmysłu rzeczywistości wydaje się sprawiać, że cokolwiek uczynią (od rażącej niekompetencji, poprzez korupcję, a na jawnie autorytarnych działaniach skończywszy), nie będzie miało wpływu na skalę społecznego poparcia.

Czy to, że nie-rzeczywistość przesłania w znacznym stopniu naszą zbiorową wyobraźnię, powoduje, że znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia? Nie wydaje mi się. W pierwotnym obrazie miasta, jaki noszę w sobie, wyraźnie widoczna jest możliwość przejścia od złudzeń do realności. Moloch socjalizmu zapadł się w sobie, ponieważ od początku był tylko widmem – czymś nierzeczywistym; utopią, którą środkami przemocy próbowano oblec w ciało.

A jeżeli tak, to klucz do naszej kondycji nie znajduje się ani w przyszłości, która przyzywa utopię, ani w przeszłości, którą pragnie wskrzesić nostalgia. Jak zawsze, odnaleźć go można tylko w owym wąskim przesmyku, jaki otwiera się pomiędzy nimi. Słowem: w naszych możliwościach działania tu i teraz. W możliwości tkania tej niewidocznej, międzyludzkiej sieci, z której uszyte jest miasto: wspólna i rzeczywista przestrzeń, w której żyją ludzie. Być może – stawiam to jako hipotezę – to właśnie w kryzysie tej zdolności zawiera się kluczowy problem, przed jakim współcześnie stoimy.

***

 

W cyklu Jana Tokarskiego „Czytanie Miasta” ukazały się następujące teksty:

1. „Czytanie miasta”.

2. „Niechęć do utopii”.

 

* Ilustracja wykorzystana jako ikona wpisu: Pixabay.

 

Skoro tu jesteś...

... przez kilkanaście lat strona kulturaliberalna.pl pomysłu Edgara Bąka była dla nas przestrzenią wartościowej debaty. Od 1 września Czytelniczki i Czytelnicy Kultury Liberalnej odnajdą kolejne analizy i opinie na nowej wersji naszej strony, zaprojektowanej przez Piotra Kieżuna - szefa Działu Recenzji Książkowych i autora okładek książek w serii Biblioteka Kultury Liberalnej.

Nowa strona kulturaliberalna.pl to między innymi przejrzyste archiwum, dostępne artykuły, książki i wideopodcasty oraz intuicyjna nawigacja.

Jesteśmy wdzięczni naszym Darczyńcom i Patronom za możliwość rozwoju niezależnego i jakościowego dziennikarstwa. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 50 zł miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami.

SKOMENTUJ

Nr 682

(5/2022)
2 lutego 2022

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

 

TEMATY TYGODNIA

drukuj