Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Skrzydłowska-Kalukin w czwartek]...

[Skrzydłowska-Kalukin w czwartek] Komisje śledcze nie mogą być jak igrzyska

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin

Komisje sejmowe, które mają rozliczyć polityków PiS-u z afer, na pewno będą się cieszyć wielkim zainteresowaniem. Staną przed nimi dotychczas nietykalni i będą odpowiadać na pytania, których nie chciała zadawać prokuratura. Materiału do badania jest aż nadto, dlatego ostatnie, czego potrzebują komisje, to polityczne show.

Sejm w najbliższym czasie powoła trzy komisje śledcze, które mają zająć się wyborami kopertowymi podczas pandemii, aferą wizową i wykorzystaniem programu Pegasus przeciw politykom dawnej opozycji.

O tym, że komisje mają powstać, mówiło się od dawna – plany nowej koalicji nie są więc zaskoczeniem. Pytanie brzmi, czy komisje są potrzebne i czemu mają służyć.

Formalnie – to nie jest trzecia władza

Zgodnie z prawem komisje mają pewne uprawnienia prokuratorskie – mogą wzywać świadków i przesłuchiwać ich pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, wymagać, żeby świadkowie się stawili. Po zakończeniu pracy komisje składają przed Sejmem sprawozdanie i swoje stanowisko w rozpatrywanej sprawie. Na wniosek sądu lub prokuratora komisja może przekazać mu zebrane przez siebie materiały. Może też wystąpić ze wstępnym wnioskiem postawienia osoby przed Trybunałem Stanu.

To tyle, jeśli chodzi o uprawnienia komisji zapisane w ustawie. Formalnie nie są, jak widać zbyt wielkie. Nic dziwnego – Sejm nie jest trzecią władzą i nie powinien, zgodnie z zasadą podziału władz, mieć jej uprawnień. Natomiast politycznie komisja ma znacznie większą moc.

Polityczne poczucie sprawiedliwości

79 procent respondentów opublikowanego 14 listopada przez „Super Express” sondażu uważa, że koalicja powinna rozliczyć polityków Zjednoczonej Prawicy za ich rządy. 60 procent badanych w sondażu United Surveys dla RMF FM i „Dziennika Gazety Prawnej” uważa, że komisje są potrzebne. Rozliczenia PiS-u to jedna z obietnic wyborczych koalicji i, jak widać, wyborcy naprawdę tego oczekują.

Jednocześnie w tym drugim sondażu 30 procent respondentów uznało, że komisje będą służyć głównie do walki politycznej. Rzecz w tym, że jedno nie wyklucza drugiego – oczekiwanie rozliczenia polityków PiS-u za bezprawne działania i łamanie praworządności wydaje się uzasadnione, a jednocześnie przesłuchania i wnioski z pracy komisji śledczych będą miały efekt polityczny.

W prowadzonym publicznie śledztwie padną pytania dotyczące rozpatrywanych spraw i sam fakt, że wezwani świadkowie zobowiązani są do odpowiedzi, będzie już formą ponoszenia odpowiedzialności za sprawy, które miały pozostać w ukryciu, czy należały do uznaniowo przyznanych sobie, nienależnych „prerogatyw” władzy. Przesłuchanie politycznie może mieć równie dużą moc, niczym wyrok. Zwłaszcza gdy dotyczy przedstawicieli władzy, których przez lata nie przesłuchiwała prokuratura mimo afer ujawnianych tak często, że aż się opatrzyły.

Pokusa igrzysk

Jednocześnie w tym zaspokojeniu potrzeby sprawiedliwości na gruncie politycznym kryją się pułapki. Tej emocji miała służyć podkomisja smoleńska pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza, która powstała w lutym 2016 roku. Nie była to komisja sejmowa, jednak mechanizm dotyczył również rozliczenia politycznego. Wyborcy PiS-u, którzy na emocji gniewu i oczekiwaniu wyjaśnienia „prawdy” o „zamachu” przyczynili się do wygrania tej partii w wyborach, w ramach politycznego podziękowania mieli dostać właśnie to dochodzenie.

Przeciwnicy PiS-u nie oczekiwali, że mogą dowiedzieć się z niego prawdy. Zainteresowani więc byli tylko ci, do których to polityczne działanie dla samego działania było skierowane. Nikt inny nie traktował prac podkomisji serio, zwłaszcza kiedy podczas prac pojawiły się fantastyczne teorie mające potwierdzić zamach. Chodziło o to, by umocnić w zwolennikach PiS-u przekonanie o tym, że aktualna władza przełamie opór poprzedniej i udowodni zamach.

Politycznemu rozliczeniu miała też służyć komisja do spraw Amber Gold, które to oszustwo na wielką skalę Kaczyński wiązał z politycznym układem z Gdańska, nazywając nawet układem gdańskim.

Zainteresowanie tamtą komisją było jednak blade w porównaniu z tym, jakim cieszyła się pierwsza komisja w historii, czyli ta do spraw afery Rywina działająca w latach 2003–2004. Jej polityczne znaczenie było potężne – u wielu osób doprowadziło do rozczarowania elitami medialnymi i politycznymi, choć miała dowieść próby przekupienia naczelnego „Gazety Wyborczej”.

Komisja Rywina wykreowała też polityczne gwiazdy spośród przesłuchujących posłów, w tym Zbigniewa Ziobrę. Dlatego kolejne rodziły podejrzenia o to, że ich celem nie będzie wyjaśnienie sprawy, a spełnienie politycznej obietnicy upokorzenia wroga oraz podniesienie notowań powołujących ją ugrupowań.

Stąd właśnie lęk przed pułapkami komisji powołanych nawet w słusznych sprawach. Przeciwnicy rządzącej większości na ogół nie wierzą, że komisja ma na celu dojście do jakiejś prawdy i spodziewają się tylko przeczołgiwania politycznych przeciwników dla rozrywki mas.

Trzeba działać poważnie

Dlatego prace obecnie powoływanych komisji powinny odbywać się pod pewnymi rygorami. Można się spodziewać, że zainteresowanie nimi będzie bardzo duże, biorąc pod uwagę popularność obrad obecnego Sejmu. A do tego komisje mają zająć się wyczekiwanymi przez wyborców koalicji rozliczeniami. I zapewne powołają przed swoje oblicze polityków uchodzących dotychczas za nietykalnych – zasugerował to już Donald Tusk, wskazując na Jarosława Kaczyńskiego. Widowisko będzie więc tym atrakcyjniejsze.

Dlatego politycy koalicji powinni zachować wstrzemięźliwość przy obsadzaniu członków komisji. Źle by było, gdyby potwierdzili przeświadczenie przeciwników, że dążą do zemsty i w skład komisji powołali posłów, którzy zagwarantują show, albo wywołujących skrajne emocje. Zrozumiałej potrzebie rozliczenia poprzedniej władzy za jej działania nie sprzyja atmosfera igrzysk, bo te działania wówczas nie będą wiarygodne. Politycy powinni działać skutecznie, ale nie obraźliwie, szyderczo, w sposób odwetowy.

A jest to ważne, bo w sytuacji, w której prokuratura na odchodnym została częściowo zabetonowana, prezydentem do roku 2025 pozostanie jeszcze Andrzej Duda, a w Trybunale Konstytucyjnym większość będą mieli sędziowie wybrani przez PiS, komisje mogą przez pewien czas okazać się jedynymi miejscami, przed którymi toczą się postępowania i wyjaśnienia afer z lat 2015–2023.

Jeśli przywracanie praworządności i pociąganie do odpowiedzialności winnych jej łamania ma odbywać się bez kolejnego obchodzenia prawa, komisje śledcze potrzebują powagi i odpowiedzialności wygranych.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 777

(48/2023)
30 listopada 2023

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj