0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Konstruktor światów. O...

Konstruktor światów. O serii nowych przekładów Juliusza Verne’a

Paweł Majewski

Los Juliusza Verne’a przypomina znacząco los Stanisława Lema, również uważanego przez dziesiątki lat za pisarza dla młodzieży. Tymczasem obaj to poważni diagności nadziei i lęków europejskiej nowoczesności. Dziś mamy szanse czytać Verne’a w nowych przekładach wydanych pod redakcją Andrzeja Zydorczaka w niewielkim wydawnictwie Jamakasz.

Juliusz Verne. Fot. Étienne Carjat, 1884. Źródło: Bibliothèque nationale de France (BnF) / Gallica.fr

Powieści Juliusza Verne’a łatwo dziś zbagatelizować. Głębokie nieprawdopodobieństwo psychologiczne ich bohaterów, schematyczność modelunku postaci, nachalny dydaktyzm, mechaniczne fabularyzowanie wielkich porcji wiedzy encyklopedycznej – to nie są cechy utworów literackich, które konserwowałyby ich wartość na wieki. Los pisarstwa „małego polskiego Verne’a”, czyli Alfreda Szklarskiego, stanowi smutne egzemplum – stworzona przez niego i niegdyś ogromnie popularna wśród polskich nastolatków postać Tomka Wilmowskiego, młodego podróżnika i poszukiwacza przygód na wszystkich kontynentach, przywoływana dziś bywa rzadko i głównie w celach parodystycznych. Próba reanimacji cyklu powieści o Tomku powiodła się zaś umiarkowanie.

Niewątpliwie również Verne przegrywa obecnie z filmami o herosach ze stajni Marvela – ich (filmów i herosów) doskonała bezmyślność stanowi dla współczesnej młodej publiczności walor znacznie bardziej atrakcyjny od zmagania się postaci Verne’a z oporem materii świata przy pomocy książkowej wiedzy i staromodnych zalet charakteru. Wiedza i charakter okazywały się w ciągu ostatniego stulecia coraz częściej przeszkodą niż podporą w dążeniu do realizacji wielkich (a także małych) ludzkich zamierzeń. Więc po co się nimi nadal przejmować?

Twórczość Verne’a pozostaje jednak wciąż interesująca, chociaż niekoniecznie dla najmłodszej publiczności. Jej infantylizacja – długotrwała i uporczywa – dokonywała się na przykład poprzez skróty i uproszczenia w przekładach na angielski, przez co w świecie anglojęzycznym pisarz ten uchodził długo za autora literatury dziecięcej. Jego los przypomina znacząco los Stanisława Lema, również uważanego przez dziesiątki lat za pisarza dla młodzieży. Tymczasem obaj zawarli w swoim obfitym pisarstwie wiele rozpoznań kluczowych dla swoich czasów. Verne i Lem to diagności nadziei i lęków europejskiej nowoczesności. Przenosili te nadzieje i lęki w odległe od Europy rejony, przebierali je w fantastyczne fabuły i niewiarygodne perypetie, każąc je przeżywać dzieciom, ekscentrycznym dorosłym, robotom i nierealnym istotom rodem z bajek. Obaj obłożeni byli (a może sami się obłożyli) klątwą literatury science-fiction, uważanej za podrzędny, niezasługujący na uwagę poważnych ludzi gatunek pisarstwa użytkowego. Verne widziany jest powszechnie jako jeden z ojców tego gatunku, Lem – jako jeden z wielkich mistrzów jego dojrzałej epoki. Ale dopiero w XXI wieku zaczęto szerzej dostrzegać, jak wielorako i ściśle literatura fantastycznonaukowa w swoich najlepszych osiągnięciach (do których należą dzieła i Lema, i Verne’a) powiązana jest z istotnymi problemami realnej ludzkiej cywilizacji.

Okładka pierwszego tomu „Hectora Servadaca” wydanego w serii prowadzonej przez Andrzeja Zydorczaka w wydawnictwie Jamakasz

Pełna rozbudowana analiza twórczości autora „Tajemniczej wyspy” to chyba wciąż zadanie do wykonania. Tutaj chciałbym zwrócić uwagę tylko na jedną z jej osobliwych właściwości, którą dostrzegł też kiedyś Roland Barthes i poświęcił jej parę zdań bodaj w „Mitologiach”. Otóż bohaterowie Verne’a często padają ofiarą katastrofy lub nieszczęśliwego wypadku albo zbiegu okoliczności, który sprawia, że muszą urządzić swoje życie od nowa, od podstaw, i to od podstaw najbardziej fundamentalnych, ponieważ są rozbitkami na bezludnej wyspie albo znajdują się w przestrzeni odizolowanej od reszty ludzkiego świata. Tak dzieje się na przykład w „Tajemniczej wyspie”, w „Dwóch latach wakacji”, w „Dwudziestu tysiącach mil podmorskiej żeglugi” czy – spośród mniej znanych powieści – w „Hektorze Servadacu”. Odnajdując się w takich warunkach, postacie wykreowane przez Verne’a stopniowo, wytrwale i konsekwentnie wytwarzają kompletne, samowystarczalne mikrokosmosy pozwalające im przetrwać w małych, odizolowanych przestrzeniach – na bezludnej dotąd wyspie czy we wnętrzu okrętu podwodnego. Verne z wielką przyjemnością odautorską, niezwykle precyzyjnie i szczegółowo relacjonuje proces angażowania wiedzy naukowej do praktyk tworzenia tych maleńkich cywilizacji. W jego mikroświatach bytują postacie czynnie uczestniczące w tym procesie, ale również takie, których rolą jest na przykład zadawanie pytań wywołujących w narracji powieściowej opisy kolejnych porcji wiedzy, lub też takie, które same popisują się tą wiedzą, posiadając ją w sposób nieużytkowy, podręcznikowo-abstrakcyjny.

Postacie Verne’a działające w taki sposób można widzieć jako ucieleśnione tryby systemu nowoczesnej nauki i jej zastosowań. Jest też jednak w tych vernowskich zabiegach ślad dziecięcego pragnienia, aby urządzić malutki, kompletny i samowystarczalny świat „w skorupce orzecha”. Takie pragnienie, jeśli zachowuje się i wciąż pozostaje aktywne w psychice człowieka dorosłego, oznaczać może niepokonany lęk takiej osoby przed realnym światem, chęć odcięcia się od tego świata i zbudowania jego bezpiecznej miniatury, całkowicie podporządkowanej woli konstruktora, tak samo jak budowla z klocków zależy tylko od fantazji bawiącego się nimi dziecka (oczywiście, o ile firma produkująca te klocki nie sformatowała ich w sposób umożliwiający realizację tylko jednego schematu konstrukcyjnego).

Twórczość Verne’a w warstwie fabularnej jest dziś świadectwem czasów dawno minionych, jego powieści czyta się tak, jak się ogląda westerny albo filmy sprzed drugiej wojny światowej, ale jeśli chodzi o obecność treści wypartych i niejawnych diagnoz niektórych stanów psychicznych naszej cywilizacji, wciąż może być zajmująca.

I oto tak się składa, że w Polsce małe niszowe wydawnictwo publikuje konsekwentnie przekłady całości dorobku Juliusza Verne’a, włącznie z powieściami mniej znanymi, takimi, które nawet w czasach autora cieszyły się umiarkowanym powodzeniem. Są to edycje o zdumiewającym jak na nasze czasy standardzie – w twardych oprawach, z reprodukcjami dziewiętnastowiecznych ilustracji (w tym kolorowymi), w nowych dobrych przekładach opatrzonych przypisami objaśniającymi i uaktualniającymi dane naukowe podawane przez Verne’a zawsze w wielkich ilościach, z bardzo niewielką liczbą usterek redakcyjnych (głównie drobne literówki). Przedsięwzięcie to nie ma chyba odpowiednika nigdzie na świecie, bo nawet w ojczyźnie Verne’a jego dorobek nie doczekał się jak dotąd pełnego, integralnego wydania w jednolitej szacie edytorskiej. Sam widok tych woluminów sprawia dużą przyjemność, a wejście z nimi w bliższy kontakt nie rozczarowuje, lecz pogłębia pierwsze pozytywne wrażenie. Całkowita niedzisiejszość tych edycji stanowi ich merkantylną słabość, jest jednak zarazem ich wielką zaletą w oczach niedzisiejszych ludzi, którzy wciąż chcą czytać książki niebędące stargetowanym towarem.

 

Książki:

Juliusz Verne, „Piętnastoletni kapitan”, tom 1–2, przełożył i przypisami opatrzył Andrzej Zydorczak, Wydawnictwo Jamakasz, Ruda Śląska 2023 (Biblioteka Andrzeja, tom 101–102 [tak!]).

Juliusz Verne, „Hector Servadac. Podróże z przygodami poprzez Układ Słoneczny”, część 1–2, przełożył i przypisami opatrzył Janusz Pultyn, Wydawnictwo Jamakasz, Ruda Śląska 2023 (Biblioteka Andrzeja, tom 104–105 [tak!]).

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 782

(1/2024)
2 stycznia 2024

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj