0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > KIEŻUN: Mówić o...

KIEŻUN: Mówić o sobie. O „Nocach bez nocy” i innych książkach Michela Leirisa

Piotr Kieżun

Mówić o sobie

„Imam się przedsięwzięcia, które dotychczas nie miało przykładu i nie będzie miało naśladowcy. Chcę pokazać moim bliźnim człowieka w całej prawdzie jego natury; a tym człowiekiem będę ja”, pisał w 1770 roku Rousseau. Słowa te otwierały wydane pośmiertnie „Wyznania” i jednocześnie nową, trwającą do dziś epokę – czas, w którym jednym z najważniejszych pojęć stała się autentyczność, a więc niezafałszowana przez społeczne i obyczajowe konwencje, swobodnie wyrażana prawda o sobie samym.

Jak ma się Rousseau do Michela Leirisa, jednego z najbardziej znanych XX-wiecznych francuskich pisarzy i intelektualistów? Wbrew czasowej odległości, a także odmiennej poetyce, dzieła obu pisarzy wydają się napędzane przez jedno i to samo pragnienie: chęć zgłębienia własnego ja, odkrycie sobie właściwej „reguły gry” (tak Leiris nazwie później jeden ze swoich wielkich cykli). U obu ogromną rolę odgrywa autobiografia i obaj stają się głównymi ekshibicjonistami swojej epoki, tworząc z własnego życia arcydzieło. Michel jest na swój sposób potomkiem Jana Jakuba.

Leiris jest oczywiście bogatszy o doświadczenie późniejszych pokoleń myślicieli. W jego twórczości można odnaleźć ślad niemal wszystkich największych teorii podejrzeń: zarówno Nietzschego, którego myśl poznaje w okresie przyjaźni z André Massonem i którego książkami zaczytuje się u progu II wojny światowej w afrykańskim Beni-Ounif, jak i Freuda. To właśnie odkrycia tego ostatniego sprawią, że Leiris rozpocznie swoją największą literacką przygodę. W 1930 roku po odbyciu terapii psychoanalitycznej zacznie pisać „Wiek męski”. Jest to okres, w którym odchodzi od surrealizmu i gier językowych na rzecz głębszej introspekcji. W przedmowie do tej tak bardzo osobistej książki autor wprost opisze narzucone sobie zadanie: odszukać „życiową pełnię, której nie da się osiągnąć przed jakąś katharsis, oczyszczeniem, uprzątnięciem, którego literacka działalność (a w szczególności literackie «spowiedzi») wydaje się jednym z najdogodniejszych narzędzi”. Potem doda bardziej zwięźle: „Mówić o sobie z największą trzeźwością i szczerością” [1].

Cel zostanie osiągnięty. Leiris powraca do dzieciństwa. Opowiada o pierwszych fascynacjach i seksualnych doświadczeniach, bójkach, rozbitych głowach i czarnych jazz-bandach tuż po I wojnie światowej. Miesza czasy i zdarzenia, arbitralnie rekonstruując własny portret. Będzie to jednak coś więcej niż terapia psychoanalityczna dokonana za pomocą środków literackich. Jak trafnie zauważył Jan Błoński, jeden z tłumaczy dzieła: „Nie znam wcześniejszej niż «Wiek męski» książki, która by z wyników psychoanalizy świadomie czyniła materiał poetycki” [2]. Freudowska introspekcja staję się u Leirisa pożywką dla literatury, sposobem na to, by – jak wspomni w opublikowanej w latach 40. „Literaturze a tauromachii” – „stworzyć książkę, która byłaby czynem (…) odnoszącym się do mnie samego” [3]. Czynem, dla którego głównym sposobem objawiania się nadal pozostaje jednak słowo.

W konsekwencji u Leirisa szczerość zawsze stanowi część literackiej strategii. Szczególnie wyraźnie widać to w opus magnum autora, „La Règle du jeu” (Regule gry), tetralogii, którą zaczął pisać w czasie okupacji i tworzył przez blisko dwadzieścia pięć lat. Składają się na nią wspomnienia i zbiory przemyśleń. I choć Leiris nadal szuka katharsis, to doskonale wie, że jest przede wszystkim pisarzem. Po latach podkreśli to w rozmowie z Raymondem Bellourem: „Gdy zauważyłem, że moje przedsięwzięcie – uzasadnione celami poznawczymi, lecz jednak literackie – zagarnęło całe moje życie, zmianie uległ mój stosunek do literatury: kimże jestem, jeśli nie pisarzem? Lepiej się z tym zgodzić. Jeślibym się upierał, że jest inaczej, kłamałbym lub byłbym w błędzie” [4].

Czym zatem z tej perspektywy jest wydany niedawno w Polsce tomik „Noce bez nocy”? Na pierwszy rzut oka wydaje się kontynuacją quasi-psychoanalitycznej introspekcji, zapowiedzianą przez Leirisa w „Wieku męskim”. Z tym że odnoszącą się nie do jawy, lecz do „drugiego życia”, o którym głosi motto z de Nervala, a więc do sennych marzeń. Istotnie, Leiris zbiera w tej niewielkiej książeczce ponad sto snów, spisywanych na przestrzeni blisko czterdziestu lat. Jest to jednak materiał niezwykle surowy i pozbawiony jakichkolwiek psychologicznych interpretacji. Stanowi on prosty zapis obrazów oraz podstawowych emocji i odruchów, które towarzyszą sennym wizjom autora.

Dlaczego zatem mielibyśmy sięgać po suchą relację ze snów francuskiego intelektualisty? Na powód słusznie wskazuje w posłowiu Anna Wasilewska, polska tłumaczka „Nocy bez nocy”: w książce tej Leiris „czasami ulega pokusie interpretacji” [5]. Jest to jednak interpretacja literacka. To dlatego czytanie jego snów jest ciekawe. Czytelnik doskonale wie, że podobnie jak w innych książkach tego autora, dbałość o autentyzm jest równocześnie dbałością o formę wypowiedzi. Leiris na szczęście zawsze pozostaje pisarzem. I to pozostaje nim w dwóch sensach: jako ten, który niczym Proust dąży do literackiego „schwytania bądź powtórzenia tego, co przeżyliśmy”, i jako przedstawiciel pokaźnego grona współczesnych mu twórców. To dzięki tej ostatniej cesze autobiograficzne pisarstwo Leirisa nie nuży, lecz staje się przygodą. Przygodą, w której towarzyszymy nie tylko jemu, lecz wszystkim jego przyjaciołom pojawiającym się na kartach jego książek, takim jak Picasso, Max Jacob czy Bataille. A jest ich tam niemało. Również w zapisanych przez Leirisa snach.

Przypisy:

[1] Michel Leiris, „Wiek męski. Wraz z rozprawą «Literatura a tauromachia»”, przeł. Teresa i Jan Błońscy, PIW, Warszawa 1972, s. 8.
[2] Tamże, s. 183.
[3] Tamże, s. 11.
[4] „Krok po kroku”, z Michelem Leirisem rozmawia Raymond Bellour, przeł. Tomasz Szerszeń [w:] „Lietartura na świecie”, nr 5-6/2010, s. 165.
[5] Anna Wasilewska, „Słowo o snach Michela Leirisa” [w:] Michel Leiris „Noce bez nocy i kilka dni bez dnia”, przeł. Anna Wasilewska, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2011, s. 167.

Książka:

Michel Leiris „Noce bez nocy i kilka dni bez dnia”, przeł. Anna Wasilewska, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2011.

* Piotr Kieżun, szef działu „Czytając” w „Kulturze Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 159 (4/2012) z 24 stycznia 2012 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(3/2012)
24 stycznia 2012

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj