0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Ustawa metropolitalna] Prawo...

[Ustawa metropolitalna] Prawo nie zastąpi współpracy

Bartosz Piłat

Sejm przyjął właśnie ustawę, którą poparło ponad 400 posłów. W tej kadencji to rzadkość. Parlamentarzyści byli tak zgodni w sprawie ustawy metropolitalnej dla aglomeracji śląskiej. Ale czy ta ustawa była w ogóle potrzebna? Bo jak dotąd jedyną przeszkodą dla współpracy samorządów śląskich byli sami samorządowcy.

Śląsk ma ustawę metropolitalną skrojoną pod siebie. Nareszcie! – podniecało się wielu lokalnych patriotów śląskich, którzy na tego rodzaju rozwiązanie czekają od co najmniej dekady. Nareszcie będzie można zarządzać transportem w aglomeracji śląskiej, nareszcie będzie można przeprowadzać spójne planowanie przestrzeni, nareszcie z budżetu centralnego spłynie więcej środków, nareszcie dla aglomeracji będą mogły powstać spójne strategie rozwoju.

Dopasowanie ustawy przygotowanej jeszcze za czasów rządów PO–PSL do potrzeb Śląska było sensowne pod jednym względem – tylko tam w polskich warunkach mamy do czynienia z aglomeracją policentryczną, w której nie dominuje jedno miasto. Najbliższe Śląskowi pod względem funkcjonalnym jest oczywiście Trójmiasto – jednak nawet tam każde z miast rejonu próbuje prowadzić własną, niezależną politykę, choć politycznej i gospodarczej dominacji nie można odmówić Gdańskowi.

Trzeba zaznaczyć, że nowe prawo nie było wcale warunkiem koniecznym dla zaistnienia metropolii – to kolejny dokument, który za kilka lat może okazać się zupełnie martwy. Tak jak ustawa krajobrazowa, w teorii pozwalająca regulować m.in. jakość reklamy zewnętrznej, czy jak ustawa o transporcie użytecznym społecznie. Żadna nie jest realizowana, bo samorządowcy nie mają woli ich wykorzystania – to albo ryzykowne politycznie, albo wymagające zbyt wielkiego wysiłku. Z ustawy krajobrazowej nikt na razie nie korzysta, aby ograniczyć występowanie reklamy zewnętrznej, ponieważ metodą byłoby tu nałożenie opłaty – ale w dużych miastach nie ma parcia na takie działania, a w małych miejscowościach samorządowcom nawet przez myśl nie przejdzie, by mieli obciążyć podobnym kosztem kolegów. Z kolei na przygotowanie planów transportowych i uruchomienie linii komunikacyjnych gminy miały siedem lat – ustawa i wymogi unijne, które miały zapewnić niezmotoryzowanym komfort życia, zostały zignorowane, bo wymagałyby ingerencji w wolny rynek przewozów busami.

Podobnie może być z ustawą metropolitalną dla Śląska – to przepisy będące jedynie pozornym ułatwieniem, bo każdy z celów, które miałyby pomóc osiągnąć, są w zasięgu zrzeszonych miast już od dawna. Jak dotąd zabrakło jednak woli samorządowców.

Choćby w sprawie wspólnego transportu – skoro Warszawa może podpisywać umowy z sąsiednimi gminami na wspólną obsługę komunikacyjną, skoro może to robić Kraków i na dodatek brać na siebie przeważającą część kosztów, to dlaczego miasta Śląska od 20 lat nie mogły się porozumieć w tej sprawie? A transport publiczny na Śląsku to symbol niemocy. Zdezelowane tramwaje, krzywe szyny, likwidowane linie tramwajowe i autobusowe – wygląda to wszystko bardzo źle. Górnośląski Związek Metropolitalny, którego kształt jest niemal identyczny z proponowanym w nowej ustawie, istnieje od dekady. Przez cały ten czas miastu nie udało się doprowadzić do założenia wspólnej spółki, która zarządzałaby transportem publicznym. Nie udało się doprowadzić do porozumienia z kolejami – dopiero Urząd Marszałkowski postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, zakładając Koleje Śląskie. Ich start był zresztą skandalicznie nieudany.

Ktoś może powiedzieć: będzie więcej pieniędzy, bo na wspólne działania aglomeracja dostanie z budżetu centralnego 250 mln zł. To prawda. Jednak gdyby chciała, mogłaby je dostać już wcześniej – choćby na projekty infrastrukturalne. Komisja Europejska nadzwyczaj chętnie wspiera te, które wymagają uprzedniego porozumienia między władzami regionów. Dlatego w latach 2013–2023 w Polsce istotną rolę w dysponowaniu pieniędzmi unijnymi będą pełniły „ZIT-y” (Zintegrowane Inwestycje Terytorialne), a więc stowarzyszenia gmin powstałe w aglomeracjach. Mają one do wydania środki przeznaczone wyłącznie na działania wspólne. Oczywiście w aglomeracjach stanowiących „obwarzanek” jednego dużego miasta, „ZIT-y” decydują o inwestycjach, które w największym stopniu dotykają centralnego miasta, ale też to centralne miasto jest wykorzystywane przez mieszkańców całego „obwarzanka”. Na Śląsku zaś „ZIT-y” mogły być okazją do działania na rzecz wzmacniania aglomeracji.

Brakowało lidera, dlatego nic się nie udawało – mówią obrońcy idei aglomeracji zaplanowanej ustawowo. Owszem. Tylko dlaczego dziś prezydent Zabrza miałaby podporządkować się rządzącym w Katowicach, skoro przez ostatnie 20 lat żadne z miast nie chciało przekazać pierwszeństwa jednemu? Skąd pewność, że ustawowo wyznaczone na koordynatora Katowice, podołają zadaniu; że nie rozbiją się o mur niechęci? Wskazanie Katowic jako lidera będzie raczej okazją do umywania rąk dla pozostałej grupy samorządów. Nie udało się? W Katowicach zapytajcie dlaczego.

Jak trudna jest współpraca na Śląsku, dość dobrze pokazuje historia nowych zasad zarządzania gospodarką odpadami w 2013 r. Jak pamiętamy, każda z gmin wprowadzała wtedy własny system naliczania obowiązkowych opłat za odpady – w efekcie wysokość opłat jest różna na terenie całej Polski. Można się jednak było spodziewać, że w ramach aglomeracji śląskiej wprowadzony zostanie jakiś wspólny system opłat. Mieszkańcy miast poruszają się między nimi w drodze do pracy, po rozrywkę lub zakupy. Śląsk musi korzystać też i dbać o rozwój wspólnych miejsc do przetwarzania odpadów. Aż się prosi o współpracę. Tymczasem do ostatniej chwili rządzący miastami Śląska konkurowali ze sobą o najatrakcyjniejszy cennik opłat za odpady. To mogło skończyć się podrzucaniem odpadów z jednej gminy do drugiej. Tego rodzaju przykładów można by znaleźć wiele.

Jest jednak i jeden pozytywny – woda. Od lat gminom Śląska udaje się współpracować i wspólnie decydować o działaniach spółki wodociągowej dostarczającej wodę do kranów na terenie śląskich miast. Ustawa w tym przypadku potrzebna nie była.

Kibicuję Śląskowi, by wreszcie udało się tam stworzyć silny związek międzymiejski. Nie sądzę jednak, by miała w tym pomóc ustawa. Władze miast i mieszkańcy muszą po prostu zrozumieć, że mają wspólne interesy. Narzucanie jakiegokolwiek rozwiązania, problemów Śląska nie rozwiąże.

*/ Ikona wpisu: Panorama centrum Katowic, fot. Umkatowice, Wikimedia Commons.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 427

(11/2017)
16 marca 2017

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj