0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Spacerując > PIOTROWSKI: Prawobrzeżne Portofino....

PIOTROWSKI: Prawobrzeżne Portofino. Przybora i Osiecka na Pradze II

Igor Piotrowski

Prawobrzeżne Portofino. Przybora i Osiecka na Pradze II

Zastanawia mnie, co powiedziałby Jeremi Przybora, gdyby przyszło mu odpowiadać na pytania ankieterów Sekcji Administracji Państwowej Towarzystwa Naukowego Organizacji i Kierownictwa, działających na zlecenie Techniczno-Ekonomicznej Rady Naukowej przy Prezydium Rady Narodowej miasta stołecznego Warszawy – oczywiście jeśli nie uznałby, że to kiepski żart z jakiejś antybiurokratycznej satyry. Na ankietę tę jednak nie miał możliwości odpowiedzieć – wywiady zostały przeprowadzone wśród mieszkańców osiedla „Praga II” latem 1962 roku, a on sprowadził się do budynku na Dąbrowszczaków ze dwa lata później. Gdyby jednak z ankieterami się nie rozminął, to zarówno pierwsze pytanie („Co wiąże obywatela z Osiedlem Praga II – scharakteryzować swój stosunek uczuciowy do osiedla.”), jak i następne („Blaski i cienie życia w osiedlu Praga II.”) mogłyby wywołać niejaką konfuzję. Nawiasem mówiąc, kolejne pytania dotyczyły już tylko spraw praktycznych, jako że celem całej akcji było sprawniejsze zarządzanie osiedlem przy pomocy zmartwychwstałych samorządów. Wydano nawet specjalną broszurę, z której zaczerpnąłem powyższe cytaty. Czy eksperyment ten ostatecznie wprowadzono w życie, nie mam pojęcia.

„Praga II” zaraz po wybudowaniu przestała się podobać komukolwiek. W rzeczonej broszurze z 1963 roku pisano o niej krytycznie, wychwalając jednocześnie pierwotny projekt Jerzego Gieysztora (np. „Drogą wprowadzania zagęszczania, zwartej, wysokiej i sztywnej zabudowy, o architekturze bez balkonów i loggii, w wyrazie swoim pompatycznej – pierwotny projekt stracił swoje walory przestrzenne i plastyczne”). Olgierd Budrewicz w tym samym czasie pisał w praskim bedekerze: „jedziemy wśród gmachów wysokich, nietynkowanych, obrzydliwie takich samych”. Jeremi Przybora po latach wspominał „Przemieszkałem tam prawie trzy lata, w nieustannym, podświadomym strachu, że mogę […] w czymś takim dożyć dni moich”. Rozumiem dobrze to unisono referatu, reportażyku i wspomnienia – o ile przyzwyczaiłem się do Muranowa, doceniłem MDM i darzę sentymentalnym uczuciem Pałac Kultury, a Mariensztat niezmiennie mnie wzrusza, to „Praga II” jest dla mnie wciąż czymś przygnębiającym i przerażającym.

Kwestia stosunku Przybory do miejsca zesłania rysuje się jednak nieco inaczej w świetle wydanego zeszłej jesieni zbioru korespondencji z Agnieszką Osiecką. Już w swoich memuarach pisał on mgliście o atrakcyjnych wizytach będących remedium na szarość „bloczydeł”, jednak dopiero teraz nabrały one konkretności. „Praga II” jest niewątpliwie jednym z najczęściej używanych słów w „Listach na wyczerpanym papierze”. Drugim, występującym wraz z nim nader często, jest „Portofino”. Piosenka Freda Buscaglione pełniła bowiem w dziejach tego romansu, wedle określenia Przybory, funkcję sonaty Vinteuila z historii Proustowskiego Swanna.

Skojarzenie dwóch, odległych znaczeniowo toponimów, będące próbą odczarowania „praskiego MDM”, w przebiegu korespondencji dobrze oddaje iluzoryczność nadziei na odnalezienie końcowego portu przez oboje autorów. Jednym słowem: jest figurą streszczająca całą grę pomiędzy kochankami. Częściowe utożsamienie tych miejsc – gdy np. w Wigilię 1964 roku Osiecka pisze na melodię „Portofino” „a ja wciąż plotę niby z nut / to prawobrzeżne Portofino – / nasz przysłowiowy szczęścia łut […] ale się cieszę, że aż ha,/ że jeszcze będzie Portofino – / inaczej mówiąc Praga II” – okazuje się ostatecznie fikcją. 30 marca 1965 ona pyta z Paryża: „Czy u nas na Pradze dwa też robi się takie prawdziwe lato? Tego nie mogę sobie wyobrazić”. Jego odpowiedź – jest zimno i paskudnie – symbolizuje absolutny brak zgodności między emocjami obojga, którego wyrazem jest pękniecie przestrzeni wyobrażonej i rzeczywistej.

Równe cztery kilometry dzielące ulicę Dąbrowiecką, na której mieszkała Osiecka, od Dąbrowszczaków i Przybory, to także odległość, jaka dzieli „Listy na wyczerpanym papierze” od „Romea i Julii z Saskiej Kępy”. Południowopraskie wątki miłosne to zresztą rzecz godna osobnej rekonstrukcji. Kilka kilometrów na wschód od tej osi na przełomie lat 50. i 60. powstawało Osiedle Bezdomnych Kochanków. Ale to już zupełnie inna historia miłosna.

* Igor Piotrowski, kulturoznawca, teolog, doktor w Instytucie Kultury Polskiej UW.

„Kultura Liberalna” nr 109 (6/2011) z 8 lutego 2011 r

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 109

(5/2011)
8 lutego 2011

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj