0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Wrażliwa nauka. „W...

Wrażliwa nauka. „W głowie się nie mieści” oczami psychologa

Bartosz Szymczyk

Twórcy „W głowie się nie mieści” stworzyli baśniową, ale jednocześnie zaskakująco prawdziwą z punktu widzenia nauki metaforę umysłu i procesów w nim zachodzących. Najważniejszą zaś lekcją – zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych – płynącą z filmu jest to, że smutek nie musi być złą emocją.

InsideOut1

Filmy animowane już od dawna nie są przeznaczone wyłącznie dla dzieci. „W głowie się nie mieści” nie jest jednak animacją, w której dla młodych widzów zarezerwowana jest warstwa porywającej akcji, dla rodziców zaś przewidziano jedynie mrugnięcia okiem, smaczki nawiązujące do dorosłego świata. Studio Pixar zaprasza bowiem zarówno dzieci, jak i dorosłych do fantastycznego świata naszego umysłu i pokazuje wzajemny wpływ tego, co dzieje się w naszym życiu, i tego, co dzieje się w naszym wnętrzu. Choć mamy tu fabułę czytelną dla dzieci w wieku szkolnym – bohaterowie mają misję ratunkową i wypełniając ją, przemierzają fascynujące krainy – oraz zabawne cytaty dla rodziców – jak choćby plakaty filmowe z Wytwórni Snów – to sam pomysł opowiedzenia animacją o tym, co kieruje naszym życiem, ma szansę przykuwać uwagę obu tych grup. Tak młodsi, jak i starsi widzowie będą zaskoczeni tym, jak wielki wpływ mają na nas emocje. A z filmu „W głowie się nie mieści”, szczególnie z punktu widzenia psychologa, dowiedzieć się można o nich bardzo wiele.

Umysł animowany

Radość, smutek, złość, strach i odraza to pięć z sześciu emocji podstawowych (brakuje w tym składzie zaskoczenia) wyróżnionych przez Paula Ekmana, wybitnego psychologa, który był jednym z konsultantów naukowych filmu. Badając różne kultury na całym świecie, stwierdził on, że to właśnie te emocje są uniwersalne, a ludzie nie różnią się zbytnio pod względem sposobu ich ekspresji. Radość, Smutek, Gniew, Strach i Odraza to także bohaterowie filmu, osadzeni w mózgu i umyśle jedenastolatki Riley. Przeprowadzka wraz z rodzicami z ukochanej Minnesoty, gdzie zostawić musi drużynę hokejową i przyjaciół, do odmiennego pod każdym względem i mało przyjaznego San Francisco to dla dziewczynki doświadczenie nowego trudu emocjonalnego związanego z tak dużą zmianą.

InsideOut2

Film koncepcyjnie może się kojarzyć z francuską serią „Było sobie życie”, w której neurony, krwinki czy bakterie obdarzone zostały ludzką twarzą i głosem, by wyjaśnić funkcjonowanie całego organizmu. Tutaj jednak twórcy koncentrują się wyłącznie na oddaniu złożoności umysłu: roli relacji społecznych i wspomnień, pamięci krótko- i długotrwałej, wyobraźni i nieświadomości, a przede wszystkim znaczenia emocji, które potrafią zabarwiać nasze wspomnienia i kierować naszymi przeżyciami. Nie jest to zadanie łatwe, szczególnie gdy uświadomimy sobie stopień skomplikowania naszego mózgu. O ile niektóre procesy poznawcze, jak zapamiętywanie i przypominanie, łatwo sportretować metaforą czytelną nawet dla dzieci, o tyle niektóre procesy psychiczne mogą wymagać komentarza rodziców (sny produkowane niczym filmy w Wytwórni Snów czy lęki zamknięte w Nieświadomości), a inne nawet dla rodziców mogą być dość hermetyczne (np. jazzowo-plastyczne oddanie skomplikowanych procesów dekompozycji w Krainie Pojęć Abstrakcyjnych, z której ujęciem i neuronaukowcy mogą mieć interpretacyjny kłopot). Twórcy filmu przyglądają się zresztą umysłowi specyficznemu: umysłowi dziecka, które poprzez kryzys wywołany zmianą i stratą dorasta, tracąc coś z dziecięcości, ale zyskując coś z dorosłości. Czego więc możemy się nauczyć, przyglądając się temu, co dzieje się w głowie Riley?

Baśniowy mózg

Centralne punkty osobowości Riley to tzw. fundamenty, zorganizowane wokół najważniejszych relacji i wspomnień, takie jak „Wyspa rodziny”, „Wyspa hokeja”, czy, tak adekwatna dla umysłu dziecka, „Wyspa wspólnych wygłupów”. Wyspy te, oddzielne, ale połączone z aparatem poznawczym, związane są z najważniejszymi dla Riley wydarzeniami oraz osobami i tworzą strukturę jej osobowości. Trafnie odzwierciedla to postulaty różnych teorii psychologicznych podkreślających rolę najważniejszych relacji społecznych i wewnętrznej wielości w konstrukcji naszego złożonego Ja.

Film w czytelny dla dziecięcego umysłu sposób ukazuje, jak niektóre spośród tysiąca codziennych doświadczeń, na przykład silnie zabarwione emocjonalnie lub powtarzane wielokrotnie, stają się kluczowymi wspomnieniami, szczególnie ważnymi dla naszej osobowości. Inne mogą gubić się w przepastnych korytarzach magazynów pamięci, w których nie panuje zresztą specjalny porządek. Mogą też przepadać w niepamięci, na złomowisku zapomnianych wspomnień. Jednak najważniejsze doświadczenia, aż świecące intensywnością emocji, są kodowane w specjalny sposób w pamięci długotrwałej, przez co pozostają żywe i na ogół dostępne.

InsideOut3

W Centrali przywołać można różne wspomnienia, które zawierają fakty, ale także przeżycia emocjonalne. Te ostatnie mogą się zmieniać w zależności od tego, co aktualnie dzieje się w naszej obecnej emocjonalnej rzeczywistości. Wspomnienie meczu hokeja może przywoływać smutek przegranej lub radość z przebywania ze wspierającą drużyną. Emocje obecne w Centrali mogą zmieniać wspomnienia i zabarwiać je. W doroślejszym umyśle wspomnienia mogą być różnobarwne, ponieważ jesteśmy w stanie utrzymać wewnętrzną złożoność emocjonalną naszych doświadczeń i uznać, że to, co nas spotyka, ma dobre i złe strony. Odpowiednie sekwencje filmu odwzorowują również rolę snu jako czasu przeniesienia tysięcy wspomnień z danego dnia z pamięci roboczej do długoterminowej i konsolidacji tych najważniejszych poprzez odtworzenie w marzeniu sennym. Kiedy Riley zasypia, wszystkie wspomnienia trafiają do pamięci długotrwałej, a ekipa pięciu emocji opuszcza centrum dziennego dowodzenia, gdzie w czasie snu wyświetlany jest film ze stylizowanej na Hollywood, fantastycznej Wytwórni Snów.

Na ratunek: Smutek

Zgodnie ze znaną w psychologii rozwoju regułą przyjemności emocjami bohaterki filmu kieruje Radość, która wchodzi wprawdzie w chwilowy twórczy dialog ze Strachem, Odrazą czy Gniewem, ale jednocześnie stara się marginalizować rolę Smutnej, ograniczając jej wpływ na codzienne doświadczenia Riley. Choć inne emocje niekiedy przejmują stery, by uchronić przed zagrożeniem (np. Strach chroni przed potknięciem się o przeszkodę na domowej podłodze, a Odraza przed wstrętnym smakiem brokułu wciskanego przez rodziców), Radość nie schodzi z wachty i w zasadzie wyznacza kurs działań dziewczynki. Nie pozwala także Smutnej dotykać wspomnień Riley, by nie zmienić tego, co wesołe, w to, co smutne.

Jednakże wysiłki Radości przestają być skuteczne, kiedy dziewczynka doświadcza kryzysu związanego ze zmianą miejsca zamieszkania. Wtedy w Centrali zaczyna panować chaos: Gniew, Strach i Odraza przejmują dowodzenie, a Radość i Smutna, która nie może znaleźć sposobu na wyrażenie się, gubią się gdzieś w umyśle Riley. Dziewczynka doświadcza trudności adaptacyjnych i, mówiąc zmedykalizowanym językiem psychiatrii dziecięcej, epizodu podobnego do depresji. Charakterystyczne jest to, że niewyrażona Smutna, zagubiona wraz z Radością, powoduje raczej emocjonalny chaos i wewnętrzny konflikt niż trwałe przygnębienie, czego rezultatem jest zmiana zachowania dziewczynki: izolacja, bunt wobec rodziców, opuszczenie szkoły i próba ucieczki z domu z marzeniem o powrocie do Minnesoty.

InsideOut4

Warto wspomnieć, że Stany Zjednoczone, gdzie film został stworzony, są krajem o wysokim współczynniku medykalizacji rozumienia psychiki, zmagającym się z problemem dużej konsumpcji leków psychiatrycznych – także przez dzieci – i traktowania różnych zachowań jako objawów trudności psychicznych. Tym ważniejsze więc, że w filmie „objawy” depresyjne pojawiają się nie wskutek przeżywania smutku, ale w wyniku pogoni za nieprzerwaną radością, a więc z niemożności wyrażenia smutku i usilnego zaprzeczania jego istnieniu. Wyraźnie odczuwane jest kulturowe przekonanie, że nie można się smucić, bo liczy się radość. Przekaz otoczenia wzmaga także przekonanie, że mój smutek obciąży innych (np. tatę, któremu trzeba pomóc uśmiechem). Wewnętrznemu chaosowi towarzyszą więc intensywne wydarzenia: wspomnienia zmieniają barwę, nieświadome procesy się intensyfikują, a filary osobowości stopniowo kruszą. Następuje kryzys tożsamości.

Dopiero dopuszczenie doświadczenia smutku umożliwia zatrzymanie się, wewnętrzne współczucie i ulgę. Ekspresja uwolnionego Smutku Riley powoduje empatię i wspierającą reakcję otoczenia. To chyba najważniejsza lekcja psychologii w filmie, mówiąca, że trudne zachowania nie są (a na pewno nie są jedynie!) medycznym objawem, który należy leczyć. Zamiast tego film pokazuje, że wszystkie nasze emocje są ważne, że można je rozumieć i że wszystkie mogą być nam pomocne, a próba uciszenia jednej powoduje kłopoty z innymi.

To tak, jakby ktoś w krainie leków przeciwdepresyjnych powiedział: „To naprawdę OK, że przez jakiś czas jesteś smutny”.

Bartosz Szymczyk

Radość kieruje dość jednogłośnie losem Riley od dzieciństwa aż do momentu uchwyconego w filmie. Może to stanowić metaforę reguły przyjemności, zgodnie z którą dzieci nastawione są na to, co przyjemne, i tego oczekują od świata zewnętrznego, a w przypadku Riley jej otoczenie pozytywnie na to odpowiada. Poza incydentami z niedobrym brokułem świat wychodzi naprzeciw, a Radość dominuje. Jednakże dzieci rodzą się ze zróżnicowanym temperamentem, który jest uwarunkowany biologicznie. Można więc wyobrazić sobie dziecko, którego emocjami kieruje Strach czy Gniew, i zamiast radosnej Riley mamy do czynienia z kimś z natury bardziej strachliwym lub przeżywającym więcej złości. Jednakże w wieku, w którym znajduje się Riley, dominująca na ogół wcześniej dziecięca radość istotnie traci na intensywności, a w jej miejsce zaczynają pojawiać się inne emocje. Nie tylko dla dziecka jest to rozwojowa nowość.

Dla rodziców moment, kiedy dziecko (szczególnie takie, które dotąd było „czystą radością”) zaczyna doświadczać trudnych emocji – złości, lęku czy smutku – jest często szokiem. Jako rodzice czasem mamy z tym kłopot. Dlaczego? Takie emocje są w naturalny sposób wymagające dla otoczenia. W naszych mózgach muszą uruchomić się ośrodki współczucia. Nasza kora przedczołowa musi powstrzymać niektóre reakcje (np. ucieczki) i zreflektować się, co takiego dzieje się z dzieckiem. Musimy skonfrontować się z własnymi uczuciami złości, smutku, a czasem i z bezradnością.

Akceptowanie dziecięcych emocji

Lubimy więc, kiedy dzieci są wesołe, a trudno nam, gdy są smutne. Albo gdy inni są smutni. Albo kiedy sami jesteśmy smutni. A przecież nie wszystko w życiu jest radosne: utrata (ukochanego hokeja, bliskości przyjaciół), zmiana (szkoły, domu, pokoju) czy trauma to sytuacje, w których adekwatną odpowiedzią jest właśnie przeżycie smutku, a nie radości. Smutek nie stanowi wtedy dla nas zagrożenia.

Sytuacja komplikuje się dla nas, a tym samym dla dzieci, jeśli nie jesteśmy dostępni emocjonalnie, bo na przykład trud przeprowadzki dotyka także i nas, a w dodatku zmieniamy pracę. Tym trudniej jest nam wtedy, mimo zaplecza biologicznego w postaci neuronów lustrzanych, które wspomagają dostrojenie emocjonalne i empatyzowanie, odzwierciedlić emocje dziecka i zadbać o nie.

Jeśli taka niedostępność, lub w innych przypadkach wyrażana bardziej lub mniej wprost niezgoda rodziców na dziecięcy smutek, powtarza się, w małych umysłach może pojawić się przekonanie, że (wobec braku dostatecznego wsparcia) trzeba być zawsze „tą szczęśliwą dziewczynką” lub „tym szczęśliwym chłopcem”. Często takiemu przekonaniu sprzyja otoczenie, zwykle niechcący i nieświadomie, tak jak mama Riley, która stawia córce poprzeczkę dość wysoko: dziewczynka otrzymuje przekaz, że ważne jest bycie uśmiechniętą, bo tata też ma trudności w odnalezieniu się w nowej pracy i smutek rodziny może go obciążać. Ta niepozorna prośba, kiedy dziecko samo jest w kłopocie i brakuje mu wsparcia, może stać się obciążeniem, zwanym parentyfikacją. Dziecko, wbrew intencji rodziców, zaproszone jest do bycia mądrzejszym i doroślejszym od rodzica, następuje pewnego rodzaju odwrócenie roli. To może sprzyjać niedawaniu sobie pozwolenia na przeżycie smutku wtedy, kiedy sytuacja faktycznie jest trudna.

Film porusza więc tematy najistotniejsze z punktu widzenia zdrowia psychicznego i jakości naszego życia. Mówi o naszej umiejętności doświadczania całego spektrum towarzyszących nam emocji, o przekonaniach, które nam to utrudniają, o roli uważności wychowawców jako tych, którzy akceptują lub czasem mimowolnie odrzucają nasze emocje, pozwalając nam na autentyczność lub wzmagając jej brak. W psychoterapii osobom mającym trudności z rozpoznawaniem emocji daje się czasem kartkę z wieloma nazwami różnych uczuć, by pokazać, jak bardzo mogą być zróżnicowane, i pomóc znaleźć, a następnie wyrazić te, które są im bliskie, a jakoś nie mogą się objawić. Podobny film można by przecież nakręcić o każdym z nas i pewnie byłby równie ciekawy. A dowiedzieć się z niego, że różne nasze emocje, nawet trudne dla nas i innych, są OK i damy radę je przeżyć – to byłaby duża ulga.

 

Film:

„W głowie się nie mieści”, reż. Pete Docter, USA 2015.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 344

(32/2015)
11 sierpnia 2015

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj