0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Norwegia] Zbrodniarz w...

[Norwegia] Zbrodniarz w sanatorium?

Magdalena Grzyb

Osoba i postawa Breivika to rękawica rzucona zachodniemu systemowi wartości i idei praw człowieka.

W minionym tygodniu świat znowu usłyszał o Andersie Breiviku, Norwegu, który w 2011 r. zamordował 77 osób w imię walki z „marksizmem kulturowym” i wielokulturowością. Breivik, skazany na 21 lat pozbawienia wolności (maksymalny wymiar kary przewidziany przez norweskie prawo), przed norweskim sądem wygrał proces przeciwko państwu norweskiemu o nieludzkie traktowanie w związku z warunkami, w jakich odbywa karę.

I chociaż strona rządowa złożyła apelację od wyroku, przekaz norweskiego sądu jest kategoryczny: „Zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania jest fundamentalną wartością demokratycznego społeczeństwa. Jest on bezwzględny i ma zastosowanie również wobec terrorystów czy morderców”.

Charyzmatyczny lider czy „francuski piesek”?

Wyrok na całym świecie wzbudził konsternację. Nie tyle co do samej zasady leżącej u jego podstaw (o czym niżej), ale też warunków będących podstawą skargi. Breivik ma do dyspozycji 3-pokojowy „apartament” składający się z sypialni, „gabinetu” i „siłowni”. Może oglądać telewizję, grać w gry wideo, pracować przy komputerze i dbać o kondycję fizyczną. Niestety, kawę musi pić zimną (zanim mu się ją doniesie, stygnie), a jedzenie odgrzewane w mikrofalówce jeść plastikowymi sztućcami. Nie ma też dostępu do internetu, nie może kontaktować się swobodnie ze swoimi sympatykami ani też z innymi współwięźniami. Jego korespondencja jest cenzurowana. Ma kontakt „tylko” ze strażnikami więziennymi, prawnikiem i psychologiem.

Gdyby nie zaskakująca decyzja sądu, można by pomyśleć, że upublicznianie takich informacji to próba ośmieszenia, a tym samym ostatecznego zdyskredytowania Breivika i jego poglądów w oczach świata. Czy człowiek, który skarży się na zimną kawę i picie jej nazywa torturami, może uchodzić za bohatera? Czy na serio może pociągnąć za sobą tłumy, zostać charyzmatycznym wodzem i stanąć na czele jakiegoś mitycznego ruchu odrodzenia białej rasy w Europie?

Więzienie czy sanatorium?

Warunki, w jakich Breivik jest przetrzymywany, ta norweska wersja pobytu w odosobnieniu (solitary confinement), obiektywnie nie są złe. W porównaniu, by nie szukać daleko, z polskimi więzieniami, można je nazwać luksusowymi. Standard przypomina bardziej porządny akademik niż więzienie.

Nie wszędzie tak jednak jest. Reżim tej formy odbywania kary, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie jest tak przetrzymywanych około 80 tys. osób, norweskiego sanatorium nie przypomina. I naprawdę nie trzeba być dewiantem pokroju Breivika, by do solitary confinement trafić. Przebywanie w wąskiej celi o wymiarach 1,8 na 2,7m przez 23 godziny na dobę nawet przez kilka lat (rekordzista spędził 40!) w całkowitej samotności i izolacji od społeczeństwa jest dla ludzkiej psychiki dewastujące. 80 proc. więźniów doświadcza w efekcie poważnych problemów psychicznych. Połowa wszystkich samobójstw w więzieniach jest popełniana przez osoby przetrzymywane w solitary confinement, chociaż to zaledwie około 5 proc. całej populacji więziennej. Takie liczby mówią same za siebie.

Czy traktować Breivika po ludzku?

W przypadku wyroku norweskiego sądu problem wydaje się jednak inny niż to, czy solitary confinement – zwłaszcza w takich warunkach, jakie ma do dyspozycji Breivik – jest torturą czy nie. W istocie cała osoba i postawa Breivika okazują się rękawicą rzuconą zachodniemu systemowi wartości i idei praw człowieka.

Kiedy w 2012 r. toczył się jego proces, głównym pytaniem było, czy ten roszczeniowy narcyz, megaloman, nieudacznik i frustrat życiowy, który z uśmiechem na twarzy zamordował 77 osób, jest w istocie tylko przypadkiem psychiatrycznym, czy może jednak dzieckiem swojego kraju, „naturalną konsekwencją dziejów”, jak ujął to pisarz Jo Nesbø. Wtedy sąd uznał, że Breivik jest poczytalny, i wymierzył mu najwyższy możliwy wymiar kary.

Teraz, po 5 latach od tragedii, Breivik karze nam się zmierzyć z pytaniem: czy powinniśmy respektować prawa człowieka i afirmować godność kogoś takiego jak on, psychopaty, który mordował w imię ideologii skrajnie negującej prawa człowieka i liberalne wartości?

Z jednej strony odpowiedź wydaje się oczywista – tak, bo zasady te obowiązują bezwzględnie. Humanitarne traktowanie więźniów jest jednym z pryncypiów europejskiego systemu ochrony praw człowieka. W takich sytuacjach często przywołuje się słowa Fiodora Dostojewskiego, który powiedział, że poziom cywilizacji w społeczeństwie łatwo zobaczyć, gdy wejdzie się do jego więzień. Patrząc z tej perspektywy, musimy przyznać, że Norwegia to cywilizacyjne Himalaje.

Ale w praktyce wszyscy chyba, nawet najzagorzalsi obrońcy praw człowieka, mamy ambiwalentne odczucia. Na przykładzie Breivika jasno widzimy pewną immanentną ograniczoność idei praw człowieka i zasad liberalnych w ogóle. Oto mamy być „mili” dla kogoś, kto neguje nasze wartości, kto zabija ludzi, żeby zamanifestować, jak bardzo gardzi naszymi zasadami, a jednocześnie domaga się od nas, by stosować je wobec niego. Bo kawa była za zimna, widelec plastikowy, a obiad – odgrzany w kuchence mikrofalowej.

Ale jeśli chcemy być konsekwentni, to mimo wszystko i z największym obrzydzeniem, ale nawet wobec Breivika powinniśmy tych reguł przestrzegać. W granicach zdrowego rozsądku.

W ten sposób jednak dochodzimy do kolejnego problemu. Stosując te zasady, musimy liczyć się z tym, że tzw. ludowe poczucie sprawiedliwości nie zostanie zaspokojone, że dolegliwość wymierzonej kary, zwłaszcza w przypadku takich zbrodniarzy jak Breivik, nigdy nie będzie wystarczająca, by nazwać karę sprawiedliwą odpłatą.

Bo jaka kara byłaby dla niego adekwatna i sprawiedliwa? Łamanie kołem? Wbicie na pal? Sowiecki łagier? Pomarańczowy kombinezon i spalenie żywcem praktykowane przez ISIS? Być może tak naprawdę w ogóle nie ma tak brutalnej kary? Być może w ogóle nie powinniśmy jej nawet szukać? Bo w końcu ponoć tym właśnie różnimy się od wielu innych części świata i od samego Breivika.

* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Aut. Bob Jagendorf (CC BY 2.0); Źródło: Wikimedia Commons

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 381

(17/2016)
28 kwietnia 2016

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj