0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Sawczuk w poniedziałek]...

[Sawczuk w poniedziałek] Kidawa-Błońska, Biedroń czy Hołownia?

Tomasz Sawczuk

U progu kampanii prezydenckiej „Kultura Liberalna” analizuje podobieństwa i różnice między kandydatami opozycji na prezydenta. Dziś Tomasz Sawczuk pisze o problemach praworządności, ekologii oraz polaryzacji. Jutro tekst Łukasza Pawłowskiego o polityce zagranicznej, relacjach państwo–Kościół oraz państwie dobrobytu.

Praworządność – bez różnic?

Jeśli porównamy stanowiska Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, Roberta Biedronia oraz Szymona Hołowni w kwestii praworządności, może się wydać, że nie ma między nimi istotnych różnic. Cała trójka wykazuje krytycyzm wobec procesu upartyjnienia sądownictwa przez PiS.

Jak wiadomo, prezydent dysponuje prawem weta, a PiS nie ma w Sejmie większości wystarczającej do tego, by je odrzucić. Można się zatem spodziewać, że zwycięstwo każdego z kandydatów demokratycznej opozycji na prezydenta zatrzymałoby proces upartyjnienia państwa przez PiS.

Jednak na tym etapie nasza wiedza jest dość ograniczona. Nie znamy szczegółowo poglądów poszczególnych kandydatów na problemy praworządności, a diabeł tkwi w szczegółach.

Na przykład, Małgorzata Kidawa-Błońska stwierdziła w rozmowie z „Kulturą Liberalną”, że prezydent Duda nie powinien zaprzysiąc Stanisława Piotrowicza oraz Krystyny Pawłowicz na sędziów Trybunału Konstytucyjnego – chociaż opozycja wcześniej krytykowała Dudę za to, że w 2015 roku uzurpował sobie prawo do nieprzyjęcia ślubowania od sędziów wybranych przez Sejm. W Platformie mówiło się także o przedziwnym pomyśle uchwalenia Aktu Odnowy Demokracji, który miałby naprawić szkody prawne wyrządzone przez PiS.

Z kolei Robert Biedroń niechętnie wypowiada się w kwestiach praworządności – w jego sztabie panuje opinia, że praworządność nie będzie tematem wyborów prezydenckich i trzeba skoncentrować uwagę na innych sprawach. Pomysłów Szymona Hołowni na tym etapie szerzej nie znamy.

Kandydaci będą musieli powiedzieć więcej o tych sprawach w trakcie kampanii, abyśmy mogli zastanowić się nad tym, który z nich daje najlepsze gwarancje praworządności w Polsce.

Ekologia – bez różnicy?

Postulaty ekologiczne, które pojawiają się w wypowiedziach wszystkich kandydatów na prezydenta, to dobry przykład na to, jak nasza polityka stała się zakładnikiem spolaryzowanej sceny politycznej. Na pierwszy rzut oka temat jest bardzo ważny i powinniśmy uważnie przyglądać się temu, co mówią w sprawie ochrony środowiska pretendenci do urzędu prezydenta. Wydaje się jednak prawdopodobne, że w praktyce sprawa ta nie będzie miała większego znaczenia dla wyniku wyborów.

Po pierwsze, nie wydaje się prawdopodobne, aby jakikolwiek konkretny postulat związany z ekologią był istotny dla szerszej grupy wyborców. Natomiast można przypuszczać, że całkowity brak postulatów związanych z ochroną środowiska byłby negatywnie odebrany przez część elektoratu.

Po drugie, nawet jeśli któryś z kandydatów opozycji wygra wybory, to sytuacja polityczna powoduje, że podobne postulaty programowe zejdą na dalszy plan ze względu na dynamikę bieżącego konfliktu politycznego. Jednocześnie rząd będzie wykonywać pewne kroki związane z polityką klimatyczną, ponieważ tak czy inaczej musi to robić.

Kandydaci na prezydenta mogą zatem przede wszystkim wywierać w sprawach ekologii niebezpośredni nacisk na rząd, który będzie musiał podchwytywać różne postulaty, aby zneutralizować wrażenie, że nie interesuje go ochrona środowiska. Prowadzenie ambitniejszej i bardziej wszechstronnej polityki będzie możliwe dopiero wtedy, gdy zmieni się obowiązująca w Polsce postać konfliktu politycznego.

Polaryzacja – trudno razem być nam ze sobą

W kontekście problemu polaryzacji politycznej pytanie brzmi: Czy możliwe jest przekształcenie sceny politycznej w taki sposób, aby pluralizm polityczny na nowo przyjmowano jako normalny?

Wybory prezydenckie to czwarty etap maratonu wyborczego, który trwał od wyborów samorządowych jesienią 2018 roku. W poprzednich etapach PiS umacniało swoją władzę, a głównym przeciwnikiem partii rządzącej była za każdym razem Platforma Obywatelska. Obie strony uznają się wzajemnie za nienormalne, patologiczne.

Wynik majowych wyborów prezydenckich mógłby zmienić polski krajobraz polityczny na dwa sposoby. Zwycięstwo wyborcze Małgorzaty Kidawy-Błońskiej utrzymałoby duopol na scenie partyjnej, tyle że istotna część władzy przeszłaby na stronę demokratycznej opozycji. Polaryzacja prawdopodobnie utrzymałaby się na zbliżonym poziomie.

Zarówno Biedroń, jak i Hołownia, mają ambicje innego rodzaju. Zwycięstwo każdego z nich zmieniłoby naturę naszej sceny politycznej, choć w nieco inny sposób. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że zwycięstwo Hołowni miałoby mniejsze znaczenie. Publicysta miałby pełnić rolę arbitra, mającego pozycję zewnętrzną wobec dwóch głównych aktorów. Byłaby to zmiana na lepsze, ale jeśli za Hołownią nie pójdzie nowa formacja polityczna, która przyczyni się do rozpadu PiS-u i PO, zmiana byłaby tylko cząstkowa.

Zwycięstwo Biedronia jako reprezentanta lewicowej koalicji oznaczałoby realne wejście na scenę trzeciego gracza. Oznacza to jednocześnie, że trudno wyobrazić sobie sukces Biedronia niezależnie od sukcesu całej jego formacji politycznej. A w tej chwili nic w polskiej polityce nie zapowiada takiego rozwoju wypadków – aby stało się to możliwe, musiałoby się wydarzyć coś nowego i nieoczekiwanego.

Ostatecznie wygląda na to, że scenariusze optymalne są niemożliwe, a scenariusze możliwe nie rozwiązują problemu polaryzacji. Zwycięstwo każdego z kandydatów demokratycznej opozycji zmniejsza skalę jedynowładztwa PiS-u. Zwycięstwo Biedronia wydaje się strukturalnie nie do pomyślenia. Zwycięstwo Hołowni miałoby pozytywne skutki w krótkim terminie, ale nie wiadomo, jakie byłoby jego znaczenie w perspektywie kilku następnych lat – tendencja do apolitycznego balansowania między PiS-em a PO wcale nie musiałaby przynieść pozytywnych konsekwencji demokracji liberalnej. Zwycięstwo Kidawy-Błońskiej to krok naprzód z punktu widzenia celu obrony rządów prawa w Polsce, który nie daje jednak perspektywy długofalowej stabilności politycznej.

 

Fot. Pxhere.com

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(5/2020)
10 lutego 2020

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj