0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Skrzydłowska-Kalukin w czwartek]...

[Skrzydłowska-Kalukin w czwartek] Epoka wojny i przywracania demokracji. Jednocześnie

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin

Cechą „epoki przedwojennej” jest to, że informacja na temat braku schronów jest jednym z najważniejszych newsów obok relacji z wizyty premiera i prezydenta w Stanach Zjednoczonych.

Kiedy minister sprawiedliwości Adam Bodnar ogłasza projekty ustaw, które mają naprawić instytucje sądownictwa po rządach populistów, a sejmowe komisje śledcze badają afery z czasu tych rządów, aby móc pociągnąć winnych do odpowiedzialności, wydaje się, że głównym zadaniem Polski jest teraz powrót na drogę liberalnej demokracji.

Jednak w tym samym czasie premier Donald Tusk pisze na portalu X, że żyjemy w epoce przedwojennej, a po wyjściu ze spotkania z prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem ogłasza, że jedzie na zwołany w nadzwyczajnym trybie szczyt państw Trójkąta Weimarskiego. To sprawia, że powracają najgorsze obawy, jeśli chodzi o zagrożenie ze strony Rosji.

Natomiast Najwyższa Izba Kontroli ogłasza raport na temat bezpieczeństwa ludności na wypadek nagłego ataku albo katastrofy pogodowej, który nosi tytuł: „W schronie się nie schronisz”. I wtedy wydaje się, że głównym zadaniem Polski jest przerzucić uwagę z praw obywatelskich i praworządności na schrony i armię.

Obie sprawy stały się ważne, a jeszcze dekadę temu wydawałoby się to niewyobrażalne. Patriotyzm był z czekolady albo objawiał się kiełkującym wówczas kultem przeszłości spod znaku żołnierza wyklętego. Demokracja była oczywista, wojna nierealna albo odległa. Zbrojenia wielu osobom wydawały się niepotrzebne.

Dwie epoki i schrony

A teraz wszystko jest inaczej. Właśnie zobaczyliśmy, że demokracja nie jest zagwarantowana i trzeba o nią dbać, bo może jej zagrozić nawet ktoś, kto od dekad funkcjonuje w jej ramach. Zagwarantowane nie jest też bezpieczeństwo zewnętrzne Polski, podobnie jak pokój w Europie.

Wychodząc z tego założenia, warto wrócić do sprawy schronów. O tym, że są potrzebne, nie myśleli nawet entuzjaści Wojsk Obrony Terytorialnej, bo te pierwsze powstały i urosły w siłę, a schronów nie ma. Według raportu NIK na miejsce w nich może liczyć niecałe 4 procent mieszkańców Polski. Czytając raport, można nabrać przekonania, że obrona cywilna praktycznie nie istnieje.

Cechą „epoki przedwojennej” trwającej równocześnie z epoką powrotu do demokracji jest to, że informacja na ten temat jest newsem eksponowanym wśród najważniejszych informacji dnia, między relacjami z Ameryki, w której był premier i prezydent, a tymi z komisji śledczych, gdzie poruszana jest budząca wielkie emocje sprawa Pegasusa, a więc łamania praw obywatelskich. Świadczy to o tym, że twórcy mediów uznali ją za ważną, oraz o tym, że spodziewają się dużego zainteresowania odbiorców.

Nawet nie zauważyliśmy, kiedy polityka przeformatowała się z nudnej i zajętej sprawami gospodarczymi na taką, którą kształtuje podstawowy byt ustroju i bezpieczeństwa. Przykładem niech będzie projekt zmiany ustawy – prawo budowlane, który pozwala na budowanie przydomowych schronów bez pozwolenia.

Tę zmianę pokazuje również kampania przed wyborami samorządowymi.

Jak bronić swojej dzielnicy

Po ogłoszeniu raportu NIK minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz i prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wystąpili na wspólnej konferencji prasowej, na której mówili o budowaniu wspólnoty i… dobrej obrony cywilnej. Czyli takiej, która nie dotyczy obrony granic, tylko cywili narażonych na atak.

Głównymi tematami kampanii samorządowych są zazwyczaj nowe ośrodki kultury, osiedla i tereny zielone. Tematem obecnej kampanii mogą być też schrony. To właśnie elementy ogólnopolskiej polityki, którą przejmują władze lokalne – czyli to, czym zarządza burmistrz, prezydent miasta czy sejmik wojewódzki.

To tam powstaje klimat dla różnych inwestycji, atmosfera w lojalnych instytucjach, bo ona zależy od szefów. Kiedy więc dyrektorem szkoły zostaje człowiek, który ufnie patrzy na różnorodność, nie będzie bał się organizować w szkole zajęć antydyskryminacyjnych. Kiedy dyrektor szpitala dba o prawa pacjentów i pacjentek, będzie zwracał uwagę, by wszyscy lekarze nie odmawiali pomocy, powołując się na klauzulę sumienia. Kwestie obrony cywilnej, bezpieczeństwa mieszkańców też nie zależą wyłącznie od władz państwowych, co mogą pokazać kandydaci w lokalnych wyborach.

Obietnica bezpieczeństwa, albo chociaż jasnego postępowania w razie nagłego ataku, mogą być w „epoce przedwojennej” i jednocześnie szanującej prawa człowieka atutem w kampanii wyborczej.

 

* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Flickr.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 792

(11/2024)
14 marca 2024

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj