BORZĘCKI & KUISZ: Druga mądrość chłodnika

Michał Borzęcki, Jarosław Kuisz

Druga mądrość chłodnika

2 litry jogurtu naturalnego lub zsiadłego mleka
pęczek rzodkiewek lub jedna biała megarzodkiew
ogórek zielony
natka pietruszki, młody szczypior, niestary koperek
3 ząbki czosnku
botwinka
cukier, sól, pieprz – do smaku
odrobina soku z cytryny
100 ml koncentratu buraczanego

W życiu bywa i tak, że okiełznanie emocji staje się konieczne. Temperatura rośnie. Spoglądamy na obiadowe menu, a namiętności rozświetlają spojrzenia tym samym blaskiem, z którym Adam i Ewa zerkali już raczej nie na jabłko, lecz na udziec cielęcy albo schab bez kości. Frykasy, które i nam, zjadaczom powszednich zup, są pisane, ale, noblesse oblige, już na drugie danie.

Chodzi za nami coś krwistego, coś mięsnego, coś miękkiego… Zanim nie wyjdzie z nas niegrzeczna bestia, warto sięgnąć po dobrze znane naszym babkom i dziadkom rozwiązanie: klasyczny chłodnik.

Zamiast po relanium, ruszamy więc po botwinkę. Drobno siekamy. W małej ilości lekko osolonej wody krótko gotujemy. Zostawiamy do ostygnięcia.

Stygniemy i my.

Między ogrodem rajskim a naszym przyjściem na świat wiele się w głębokich talerzach wydarzyło. Oziębłość w kuchni musi mieć sens. Przynajmniej kulinarny. Powściągliwi mnisi odkrywali go przez stulecia. „Chłodnik chłodzi” – pierwsza mądrość zupy, błahością ją krzywdzi. Pozbierajmy myśli.

Znamy to dobrze: dzicz „na drugie” dość szeptem zapowiedzieć, owinąć w aluzję i zaraz inaczej patrzymy na świat po drugiej stronie stołu. Już to strużka śliny, już to pośpieszne bębnienie palcami po drętwym meblu – zdradzają mięsożerne dusze w wyposzczonych ciałach. „Mamy się ku sobie!” – wyznałoby się niegładkim kotletom. „Głowa stracona!” – dla rubasznego befsztyka. Zatem… wstrzemięźliwość!

„Pax, pax, każdej jadalni” – krzyczą pokolenia przodków, my siekamy zioła. Drobno i drobniutko. Z uwagą dodajemy wonne strzępy do skwapliwie rozchylonego garnka.

…powolutku! Przecież do wywaru powoli wlewamy zwykły jogurt. Cienka strużka naturalnie białej, lekko słonawej cieczy po prostu zrasza otchłań wywaru.

…chwila, moment! Następnie bez pośpiechu dodajemy gęsty, przeciekający przez palce koncentrat. Ślizga się, wpada do naczynia miękisz buraczany.

…wolnego! A tu już sok z cytryny osuwa się połyskliwymi, tryskającymi wigorem kroplami cierpkości.

A my niepokalani, spokój z sytym okiem… Benedyktyńsko mieszamy. Zamiast podjadać składniki, w celibacie jarzyn – ogórek i rzodkiew ścieramy na tarce przytomnie.

Do ziemiopłodów czosnek przez praskę o grubych oczkach wyciskamy. Wszystko jeszcze raz mieszamy. Nie męczymy się. Dekorujemy jajkiem na twardo i dużą gałązką szorstkiego kopru. By zieleń w ustach pełzała jako pierwsza, by obłość nabiału tylko dyplomatycznie musnęła język. Zupę odstawiamy do lodówki na 2-3 godziny.

Chłodnik symbolem czystości? Owszem, freskiem z twardym jajem, krystalicznym różem… Jedynie zwiastując występne potrawy.

Tak oto odkrywamy drugą mądrość chłodnika.

Smacznego.

** Przepis podał: Michał Borzęcki, szef kuchni.
Wiernie spisał: Jarosław Kuisz.

* Przepis podał: Michał Borzęcki, szef kuchni.
** Wiernie spisał: Jarosław Kuisz.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

Wesprzyj Kulturę Liberalną