Katarzyna Sarek
Gorąca chińska wiosna
Pożegnalne przemówienie Wen Jiabao, spektakularny upadek Bo Xilaja, nieudana próba puczu (jeśli w ogóle był…) i znaczna podwyżka cen paliw – od dawna tyle się nie działo w Chinach. Podczas gdy chińskie media z oczywistych względów zachowują daleko posuniętą powściągliwość w relacjonowaniu i komentowaniu, miejscowi internauci i zachodnia prasa prześcigają się w snuciu domysłów i powtarzaniu plotek.
Tylko tyle pozostaje, bo politykę w Państwie Środka robi się daleko od kamer i ciekawskich uszu. Zagraniczni dziennikarze są nieustannie sfrustrowani, bo w przeciwieństwie do innych krajów, gdzie zawsze prędzej czy później znajdzie się polityk gotowy do podzielenia się swoją wiedzą insidera, w Chinach – pustynia. Przez wrota Zhongnanhai wydostaje się tylko to, co ma się wydostać. Dlatego też wszyscy łapczywie rzucają się na wszelkie wydarzenia, które pozwalają zerknąć (a może to także złudzenie?) do środka politycznego ringu, gdzie walka o władzę trwa w najlepsze, a publiczność zazwyczaj widzi tylko finał w postaci znikających, a raczej znoszonych ze sceny, przegranych.
Koferencja prasowa z 14 marca organizowana na zakończenie Lianghui, podczas której premier Wen Jiabao wygłosił trzygodzinne przemówienie na żywo, zelektryzowała drętwą chińską prasę. Kończący wkrótce kadencję Wen wielokrotnie podkreślał konieczność rychłego przeprowadzenia reform politycznych, bowiem bez nich „nie jest możliwe dalsze wdrażanie reform ekonomicznych, możemy zaprzepaścić dotychczasowe osiągnięcia i nie będziemy w stanie stawić czoła wyzwaniom przyszłości”. Według premiera Chiny poczyniły olbrzymi postęp, ale teraz stoją przed równie gigantycznymi problemami, najważniejsze z nich to korupcja, nierównomierna dystrybucja bogactw i utrata zaufania społeczeństwa. Kilkukrotnie powoływał się na dokument, pt. „Rezolucja dotycząca pewnych zagadnień w historii KPCh od założenia ChRL” z 1981 roku, rozliczający najczarniejsze epizody w histori nowych Chin, m.in. Rewolucję Kulturalną, która „była katastrofą dla partii, państwa i narodu” i mówił o konieczności wyciągania lekcji z historii.
Nawiązanie do Rewolucji Kulturalnej wszyscy odczytali jako aluzję do działań Bo Xilaja w Chongqingu i jego polityki wskrzeszania „czerwonej nostalgii”. Rewolucyjny sztafaż i pieśni, wysyłanie urzędników na wieś, tanie budownictwo komunalne czy włączenie mieszkańców wsi do systemu opieki zdrowotnej, ta oryginalna na tle reszty Chin polityka Bo coraz częściej kojarzyła się z populizmem czasu rewolucji. Chmury zbierały się nad nim od dawna, ale bezpośrednią przyczyną upadku chińskiego JFK, jak go czasem nazywano ze względu na atrakcyjną aparycję i medialne parcie, była słynna już afera Wang Lijuna. Dzień po konferencji w eter poszedł lakoniczny komunikat – towarzysza Bo Xilaja na stanowisku sekretarza partii w Chongqingu zastąpi towarzysz Zhang Dejiang (obecny wicepremier i członek KC).
Dla Bo oznacza to koniec kariery, a może i wolności, bo od tej pory nie pojawił się publicznie. Podobno „pogodzony z decyzją odpoczywa w mieszkaniu w Pekinie”, ale równie dobrze można to odczytać – jest aresztowany i zniknie na lata… Co chyba i tak go czeka, bo na ogłoszonej 25 marca liście delegatów na październikowy XVIII Zjazd Partii nie znalazło się jego nazwisko. Upadek Bo wywołał prawdziwe tsunami plotek. Najdzikszą z nich jest ta o planowanym razem z Zhou Yongkangiem puczu wojskowym mającym uniemożliwić Xi Jinpingowi objęcie stanowiska sekretarza generalnego. Zhou Yongkang to jeden z dziewięciu członków Komitetu Stałego KC, i co ważniejsze człowiek, któremu podlega Renmin Wuzhuang Jingcha (formacja w stylu naszego dawnego ZOMO). Podobno w Pekinie w nocy z 19 na 20 marca rozległy się strzały i widziano pojazdy wojskowe na Alei Chang’an, ale źródła tych informacji nie są nadmiernie wiarygodne, a cenzorzy szybko zadbali, żeby zniknęły z sieci. Najciekawsze wytłumaczenie proweniencji tajemniczych wystrzałów podał rozgoryczony siedmioprocentową podwyżką cen paliw internauta twierdzący, że z pewnością byli to mieszkańcy Pekinu, którzy poruszeni wieścią o podwyżkach, wyszli na ulice, aby za pomocą rac i fajerwerków uczcić tę radosną wiadomość.
I niech ktoś powie, że Chińczycy nie mają poczucia humoru…
* Katarzyna Sarek, doktorantka w Zakładzie Sinologii Uniwersytetu Warszawskiego, tłumaczka, publicystka, współprowadzi blog www.skosnymokiem.wordpress.com.
„Kultura Liberalna” nr 168 (13/2012) z 27 marca 2012 r.