0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Stany Zjednoczone] Sprawiedliwość...

[Stany Zjednoczone] Sprawiedliwość ślepa czy niedowidząca?

Łukasz Pawłowski

Proces George’a Zimmermana, 29-latka, który półtora roku temu zastrzelił 17-letniego Trayvona Martina, budził w USA przez kilka ostatnich tygodni ogromne emocje. Ogłoszony kilka dni temu wyrok uniewinniający doprowadził do protestów, dzieląc Amerykanów zgodnie z ich sympatiami politycznymi.

Republikanie właściwie bez wyjątków bronią decyzji sądu, zaś środowiska liberalne krytykują kuriozalne przepisy stanu Floryda i twierdzą, że cały proces wyglądałby inaczej, gdyby zastrzelony chłopak nie był czarny.

26 lutego 2012 roku Zimmerman – członek tzw. straży sąsiedzkiej, powołanej do życia po serii włamań, do których doszło w okolicy – patrolował ulice swojego osiedla w Sanford w stanie Floryda. Kilka minut po godzinie siódmej wieczorem zadzwonił na policję, zgłaszając, że po osiedlu kręci się podejrzany jego zdaniem czarnoskóry nastolatek w ciemnej bluzie z kapturem. Padało, a chłopak szedł ulicą z ręką w kieszeni bluzy. Ponoć przyglądał się Zimmermanowi, gdy ten siedział w samochodzie. Potem zaczął uciekać. Mimo wyraźnego polecenia od policjanta przyjmującego zgłoszenie, by tego nie robił, Zimmerman pobiegł za chłopakiem. Wszystko to słychać na nagraniu rozmowy.

Kiedy kilka minut później na miejsce przyjechał radiowóz, Martin leżał na trawniku. Nad nim stał Zimmerman. Miał rany z tyłu głowy, krwawił z nosa. Jego ubranie było poplamione trawą, co sugerowało, że wdał się w walkę z przeciwnikiem. Policjanci skuli go i zawieźli na komisariat. Po złożeniu wyjaśnień został wypuszczony do domu. Martin już wówczas nie żył. Zimmermana ostatecznie aresztowano ponad… 40 dni później i to wyłącznie na skutek poruszenia, jakie to zdarzenie wywołało w całych Stanach Zjednoczonych.

Jak to możliwe, że sprawca zabójstwa jeszcze tego samego dnia został jak gdyby nigdy nic wypuszczony do domu? To „zasługa” obowiązującego na Florydzie prawa stand your ground („Ani kroku wstecz”), które osobom legalnie posiadającym broń – a o legalne nabycie broni nie jest w tym stanie trudno – przyznaje prawo jej wykorzystania, jeśli ich zdaniem dana sytuacja zagraża ich życiu. Jeśli w wyniku użycia broni rzekomy napastnik zginie lub odniesie rany, to po stronie jego lub jego reprezentantów leży obowiązek udowodnienia, że broń została użyta niewłaściwie. Tak też było w tym przypadku – Zimmerman, powołując się na prawo do obrony, został wypuszczony do domu.

Fakt, że śmierć Martina przyjęto tak obojętnie, a sprawca nie tylko nie poniósł za swój czyn żadnej odpowiedzialności, lecz także nie złożył wyczerpujących wyjaśnień, wywołał oburzenie. Natychmiast pojawiły się też oskarżenia o instytucjonalny rasizm. Nie brakowało głosów mówiących, że sprawa potoczyłaby się inaczej, gdyby uczestników wydarzenia zamienić kolorami skóry (Zimmermana media określały dość komicznie jako „białego Latynosa”, ponieważ jego matka pochodzi z Peru).

Kontekst rasowy sprawy stawał się coraz wyraźniejszy, a oliwy do ognia dolał 23 marca 2012 roku Barack Obama, który, komentując sprawę, powiedział: „Gdybym miał syna, wyglądałby tak jak Trayvon”.

Dziś prezydent stara się wykorzystać sprawę Trayvona Martina do przeforsowania swoich propozycji zwiększenia kontroli nad sprzedażą broni. Skoro jednak do wprowadzenia systemu sprawdzania tożsamości osób kupujących broń nie przekonały Partii Republikańskiej zabójstwa w szkole podstawowej w Newtown – i to mimo że wówczas niemal 90 procent Amerykanów takie rozwiązanie popierało – na pewno nie przekona ich zabójstwo Martina. Ta ostatnia sprawa jest już rozpatrywana wyłącznie pod kątem rasowym i żadne wysiłki prezydenta tego nie zmienią.

Czy Zimmerman zwróciłby uwagę na zakapturzonego nastolatka, gdyby ten był biały? Czy wydałby mu się podejrzany? Czy ruszyłby za nim w pościg? Czy policja inaczej potraktowałaby Zimmermana, gdyby jego ofiara była biała? „Każdy, kto twierdzi, że rasa nie miała w tej sprawie żadnego znaczenia, oszukuje sam siebie”, napisał Roger Simon, główny komentator polityczny serwisu „Politico”. Część Amerykanów sądziła, że po wyborze Baracka Obamy na prezydenta, problem dyskryminacji został ostatecznie rozwiązany, a Stany stały się nagle „społeczeństwem postrasowym”. To pobożne życzenia, twierdzi Simon. „Rasa to dziś najważniejsza kwestia, o której nie mówimy”.

Tymczasem zwolennicy wyroku odpowiadają, że jest on zgodny z obowiązującym prawem i nie powinien być rozpatrywany pod żadnym innym kątem. Adwokat Zimmermana zapytany, czy jego zdaniem decyzja ławy przysięgłych byłaby inna, gdyby inne było pochodzenie etniczne uczestników zdarzenia, odpowiedział: „Tak, gdyby Zimmerman był czarny, zostałby natychmiast uniewinniony”.

W rzeczywistości, jeśli cokolwiek można zarzucić amerykańskiemu systemowi prawno-penitencjarnemu, to na pewno nie zbytnią łagodność wobec czarnych. W 2009 roku w amerykańskich więzieniach przebywało blisko 2,3 miliona ludzi, co czyni USA światowym liderem pod względem liczby więźniów w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców. Większość ze skazańców to właśnie czarni. Chociaż czarnoskórzy Amerykanie i Amerykanki stanowią około 12 procent populacji, czarnoskórzy mężczyźni to niemal 40 procent wszystkich Amerykanów za kratkami! Sugerowanie więc, że gdyby Zimmerman był czarny, zostałby uwolniony szybciej lub w ogóle uniknąłby oskarżenia, jest twierdzeniem oderwanym od rzeczywistości.

Nie trzeba zresztą szukać daleko, by dostrzec, że amerykańskie prawo nie zawsze i wszędzie jest stosowane jednakowo. W 2010 roku, również na Florydzie, czarnoskóra kobieta, Marissa Alexander, została oskarżona o użycie broni palnej przeciwko mężowi. Mężczyzna był już dwukrotnie skazany za przemoc domową. Gdy zaczął być agresywny, kobieta sięgnęła po broń i wypaliła, jak sama powiedziała, „strzał ostrzegawczy”. Pocisk trafił w ścianę, nikt nie został nawet ranny, ale kobietę postawiono w stan oskarżenia.

Alexander próbowała bronić się, powołując się właśnie na prawo stand your ground, ale sędzia uznał, że nie ma ono tutaj zastosowania, ponieważ kobieta wyszła po broń do garażu i oddała strzał po powrocie. A skoro miała na to czas, świadczy to o tym, że jej życie nie było bezpośrednio zagrożone. Mimo że Zimmerman z własnej woli i wbrew zaleceniom policjanta śledził Martina z bronią w ręku, w jego wypadku sąd uznał, że użycie broni było jak najbardziej uprawnione.

W maju 2012 roku Marissa Alexander została uznana za winną niezgodnego z prawem użycia broni i skazana na 20 (!) lat więzienia. Ława przysięgłych obradowała nad wyrokiem… 12 minut.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 236

(29/2013)
19 lipca 2013

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj