Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

KULTURA LIBERALNA > Smakując > Są w domu...

Są w domu rzeczy

Agata Dąbrowska

Mediolan, połowa kwietnia, trwają największe targi dizajnu na świecie. Wszędzie tłoczno, pełno ludzi i rzeczy. Pośród masy obiektów całkiem na serio – w komercyjnej strefie targowej – i tych trochę mniej – bardziej konceptualne i prototypowe wystawy na Ventura Lambrate czy Tortonie – można odnaleźć niewielkie wyspy ironii i projektowego auto-dystansu.

Najwyraźniej oko do widza puszcza wystawa szwajcarskiej uczelni projektowej ECAL. I, paradoksalnie, to właśnie ona zostanie wybrana najlepszą mediolańską ekspozycją. Paradoksalnie, bo ironicznie komentuje to, czym mogą być rzeczy w naszym bliższym i dalszym otoczeniu. I dyskretnie pyta, kto tym otoczeniem rządzi. My, czy przedmioty? Kontekst, by o to pytać – centrum dizajnerskiego świata, przepełnione najnowszymi wzorami krzeseł, stołów i naszpikowanych technologią sprzętów – wręcz idealny.

Wystawa „Delirious Home” (Roztrzęsiony dom) jest reinterpretacją założeń inteligentnego domu. Wprowadza jednak dość zaskakującą perspektywę.

Smakując ikonka wpisu i ilustracja 1

Socjolog Marek Krajewski pisze: „Przedmioty są ważne nie tylko w roli małych pomocników, w pełni poddanych naszej woli. Są też istotne jako przeszkody stające nam na drodze, jako obiekty wyślizgujące się nam z rąk i je raniące, jako narzędzia psujące się wtedy, gdy są nam najbardziej potrzebne. Być może właśnie to problematyczność przedmiotów powinna zostać uznana za ich najważniejszą cechę, która sprawia, że nasz związek z nimi jest tak intensywny” [1].

„Roztrzęsiony dom” jest właśnie o tym. O tym, że przedmioty mogą być jakieś: złośliwe, empatyczne czy współgrające z ludzkim ruchem czy nastrojem.

Oto obiekt Mr. Time przekonuje nas, że centrum doświadczenia (także czasoprzestrzeni) to nasze ciało. Bardzo prosty zabieg – wskazówki zegara ruszają się wtedy, gdy machamy przed nim rękoma – mówi bardzo wiele w czasach „niedoczasu”. Przyspiesz, zwolnij, zatrzymaj się – czas społeczny stał się bardziej punktowy niż liniowy, a wskazówki poruszają się w naszych ciałach. I zakotwiczają się w różnych, także wirtualnych rzeczywistościach. Bo istniejemy tu i teraz, namacalnie, ale także poprzez różne wirtualne profile i konta, które działają symultanicznie z naszym „analogowym” byciem. Zegar czuły na nasze ruchy sugeruje nowe pojęcie czasu – zależnego od naszej aktywności.

SMakując_Ilustracja 2

Co jeszcze wprowadza w stan drżenia? Jest lustro, które wygładza się na nasz widok (foliowa membrana kurczy się, gdy odwracamy się plecami, prostuje, gdy próbujemy się przejrzeć), jest łyżeczka lgnąca do filiżanki, jest i „pomocna dłoń” która odsłania kurtynę w miejscu, w którym się ku niej zwracamy. Analogia ze sceną i teatrem codzienności pojawia się samoistnie.

Ta pewna sprawczość i „problematyczność” przedmiotów pomaga zdać sobie sprawę, jak kluczową rolę odgrywają w naszym życiu. „Studenci pokazują nam, jak przejąć kontrolę nad najnowszymi technologiami i urządzeniami, które, zdawałoby się, kontrolują nas. Po mistrzowsku łączą elektronikę, zasady mechaniki i projektowanie interakcji, rozwijając nowego rodzaju estetykę, która wykracza daleko poza formalne podejście” mówią kuratorzy wystawy i liderzy projektu Alain Bellet i Chris Kabel. „Podkręcenie” przedmiotów elektroniką sprawia, że stają się widzialne, uwypuklone. Przemawiają do nas poprzez działanie, interakcję. Manifestują znaczenia.

Rzeczy stają się czynnymi, nieodłącznymi aktorami naszej codzienności. Definiują naszą rzeczywistość i funkcjonowanie w niej: „(…) nasze relacje z nimi stają się bardzo podobne do tych, które łączą nas z Innymi, a więc z tymi, których odmienność nieustannie przysparza nam kłopotów praktycznych i moralnych” [2].

Reinterpretacja domowej przestrzeni to także punkt odniesienia innej „szkolnej” wystawy, również goszczącej w mediolańskiej przestrzeni. „Instruments: Reimaging the music room” eksploruje domową architekturę dźwięku – sonosferę tworzoną przez odgłosy ludzi, przedmiotów i rytuałów. Sferę często umykającą racjonalności, wizualności czy dotykowi.

Obsessive Cleaners to rzecz o sprzątaniu – z jednej strony wyśmiewa współczesną obsesję czystości, z drugiej – odkurza nieoczywiste, zapomniane domowe kąty. To także pewne podniesienie rangi banalnej, jak zwykliśmy uważać, czynności – sprzątanie może być swoistą symfonią dźwięków i spersonalizowanych znaczeń.

Smakując_Ilustracja 3

Czy przedmioty żyją swoim życiem? Stetoskop wyjęty z medycznego kontekstu i przyczepiony do jadalnianego stołu pozwala usłyszeć bicie serca, zagłuszone gdzieś przez dźwięki codzienności. A to ono przecież stanowi centrum naszego doświadczenia. Wygląda na to, że żyjemy zarówno życiem swoim, jak i Innych – ludzi i obiektów.

Po co więc ta cała technologia, elektronika, interakcje? Łatwo przekroczyć granicę fetyszyzowania i nadużywania pewnych narzędzi. Kultowe już studio Hellicar&Lewis tworząc bardzo skomplikowane projekty, hołduje prostej zasadzie: mają sprzyjać byciu „tu i teraz”,  wzbudzać pozytywne emocje. Tworzyć „pętle pomiędzy ludźmi, przestrzeniami i technologią – bo każda interakcja powinna zachęcać do kolejnej”.

Można powiedzieć, że to jedynie koncepty, prototypy. Ale to, że powstają, finalizuje pewien proces i materializuje krytyczną myśl. Może ona zarówno skłaniać do refleksji, jak i być źródłem inspiracji do dalszych, czysto użytkowych, poszukiwań projektowych.

Bo nowa, empatyczna perspektywa „co i dla kogo” (nie zaś zapełniania świata kolejnymi bytami), musi wyrastać z pogłębionego spojrzenia na świat obiektów i ich relacji z człowiekiem.

Zawsze też, gdy cały ten świat rzeczy i funkcji zwyczajnie was zmęczy i zechcecie schować się w a-technologicznym sanktuarium, i zapragniecie niczego to… to jest do kupienia. Tak, „Nic” też kosztuje. I to całkiem niemało.

 

Przypisy:

[1] Marek Krajewski, Są w życiu rzeczy… Szkice z socjologii przedmiotów, Fundacja Bęc Zmiana, Warszawa 2013;

[2] Tamże.

 

Ilustracje: materiały prasowe

Skoro tu jesteś...

... przez kilkanaście lat strona kulturaliberalna.pl pomysłu Edgara Bąka była dla nas przestrzenią wartościowej debaty. Od 1 września Czytelniczki i Czytelnicy Kultury Liberalnej odnajdą kolejne analizy i opinie na nowej wersji naszej strony, zaprojektowanej przez Piotra Kieżuna - szefa Działu Recenzji Książkowych i autora okładek książek w serii Biblioteka Kultury Liberalnej.

Nowa strona kulturaliberalna.pl to między innymi przejrzyste archiwum, dostępne artykuły, książki i wideopodcasty oraz intuicyjna nawigacja.

Jesteśmy wdzięczni naszym Darczyńcom i Patronom za możliwość rozwoju niezależnego i jakościowego dziennikarstwa. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 50 zł miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami.

SKOMENTUJ

Nr 282

(22/2014)
3 czerwca 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

 

TEMATY TYGODNIA

drukuj