0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Niewygodne role. Queerowa...

Niewygodne role. Queerowa tożsamość w serialach

Mateusz Góra

Pewnym uproszczeniem jest uznanie za queerowe wszystkich seriali, w których obecne są postaci gejów czy lesbijek. Tymczasem „Bored to Death” czy „The Fall”, posługując się bohaterami heteroseksualnymi, równie dobrze podkreślają nieustanną płynność naszej tożsamości.

Słowo „queer”, stosowane niegdyś jako obraźliwe określenie homoseksualistów, zmieniło swoje znaczenie w latach 90., gdy głównie na bazie studiów gejowsko-lesbijskich wyrosła teoria queer, intensywnie od tamtej pory rozwijana. Obecnie stanowi ona spojrzenie nie tylko na orientację seksualną, lecz także na gender, rasę, pochodzenie klasowe czy etniczne. Podstawowym jej założeniem jest nieustanne redefiniowanie obowiązujących norm społecznych i wskazywanie na ich arbitralny charakter. Tym samym staje ona w opozycji do konformistycznego podporządkowywania się, często wykluczającemu, zestawowi zasad wyznawanych przez większość. W założeniu efektem zaakceptowania przez społeczeństwo nienormatywnych postaw może stać się jak najszersza integracja wszelkich ‒ nie tylko seksualnych ‒ mniejszości przy zachowaniu podmiotowej odmienności.

Równocześnie samo słowo „queer” zaczęło być kojarzone z terminem LGBT (lesbijki, geje, osoby biseksualne i transgenderyczne) tak silnie, że oba wyrażenia stały się właściwie synonimiczne. Często, chyba jedynie dla zachowania pozorów odrębności tych pojęć, łączy się je w rozszerzonym skrócie LGBTQ. Oczywiście oznacza on pewną mniejszość zabiegającą o prawa obywatelskie i społeczną akceptację oraz świadczy o otwartości grupy na różne sposoby konstruowania oraz pojmowania własnej seksualności. Termin „queer” to jednak pojęcie znacznie bardziej otwarte. Queerowa perspektywa przede wszystkim odrzuca esencjalistyczne myślenie o seksualności człowieka. Czy wobec tego zamiast skrótu LGBTQ bardziej odpowiednie byłoby sformułowanie LGBT i Q?

W kontekście produkcji serialowych taki punkt widzenia podkreślałby bliskość obu stanowisk, a jednocześnie ich samodzielne istnienie. Duża część seriali LGBT nie jest bowiem queerowa. Na przykładzie „Queer as Folk” i „Słowo na L” najlepiej można zaobserwować, w jaki sposób jeszcze 10 lat temu konieczne było ukazywanie homoseksualności przy użyciu „pozytywnych stereotypów”, sugerujących, że najważniejszą rolę w kształtowaniu tożsamości jego postaci odgrywa seksualność. Bohaterowie nie są nieszczęśliwi czy nikczemni, jak ukazywano by ich zapewne w produkcjach sprzed lat 80., ale „normalni” i społecznie zintegrowani.

We współczesnych serialach postaci heteroseksualne także wymykają się stereotypowym rolom płciowym. W „The Fall” główną rolę odgrywa silna i niezależna pani detektyw, natomiast w „Bored to Death” – pisarz-geek, który z nudów zaczyna rozwiązywać zagadki kryminalne.

Mateusz Góra

Powstające w ostatnich latach seriale dotyczą natomiast nie tylko kwestii tożsamości seksualnej, lecz także problemów związanych generalnie z genderową pozycją bohaterów w społeczeństwie, ich pochodzeniem rasowym czy klasowym. Tak dzieje się chociażby w „Orange Is the New Black” i „Faking It”. Tożsamości obu bohaterek nie determinują wyłącznie ich wątpliwości dotyczące orientacji seksualnej, lecz także konieczność zmierzenia się z ograniczającymi ich normami. W końcu o niekoniecznym związku seksualności i tożsamości queerowej świadczą z kolei seriale takie jak „The Fall” i „Bored to Death”. Ich heteroseksualni bohaterowie rezygnują z odgrywania ról narzuconych ich płci. To jedynie kilka przykładów, które z pewnością nie wyczerpują tematu ukazywania queerowej tożsamości we współczesnych serialach. Ich twórcy na tyle jednoznacznie i konsekwentnie kreują jednak swoich bohaterów, że stanowią najlepszy przykład na zmieniający się sposób ukazywania tego tematu we współczesnej telewizji.

Uproszczona seksualność: „Queer as Folk” oraz „Słowo na L”

Zarzuty o stereotypowe i konwencjonalne ukazanie tożsamości osób homoseksualnych stawia się kultowym dla mniejszości serialom – brytyjskiemu „Queer as Folk” i amerykańskiemu „Słowu na L”. Oba swój specjalny status zawdzięczają pionierskiemu charakterowi. „Queer as Folk” z 1999 r. to pierwszy serial, w którym otwarcie przedstawiono życie gejów. Jego lesbijskim odpowiednikiem, który powstał dopiero kilka lat później, jest właśnie „Słowo na L” (2004).

02 l-word

W „Queer as Folk” (którego twórcy wprost przyznali, że chcieli bardziej zabawiać, niż edukować społeczeństwo) rażące są przemilczenia tych kwestii z życia ówczesnych mniejszości, które były najbardziej problematyczne i bolesne. Przemoc wobec gejów jest pokazana marginalnie, mimo to sam proces budowania tożsamości oparty zostaje na założeniu o jej niezmiennym charakterze. Agresja, która dotyka jednego z bohaterów ze strony innych uczniów, przybiera bardzo łagodną formę: spojrzeń bądź kpiących uśmiechów. Łatwo można się od niej uwolnić, uciekając do dzielnicy gejowskiej – która nie jest gettem, jak w rzeczywistości często bywało, ale radosną krainą pełną klubów i kochanków na jedną noc. Polityka emancypacji, jaką wyraża serial, ma „wpasować się” w wyobrażenia podzielane przez społeczeństwo, w przeciwieństwie do wartości, jakie przedstawili w latach 90. twórcy New Queer Cinema. Derek Jarman chociażby w poszukiwaniu tożsamości starał się wówczas odnaleźć historyczną ciągłość kultury „odmieńców”, tworzących wspólnotę zarówno w wymiarze politycznym, jak i estetycznym. Tymczasem „Queer as Folk” rezygnuje z (tytułowej) queerowej estetyki na rzecz całkowicie rozrywkowego charakteru, bazującego na przyswojonej kulturze popularnej lat 70. kampowej wrażliwości, której celem było zapewnienie heteroseksualnej widowni jedynie dobrej zabawy, a mniejszości – eskapistycznej przyjemności.

Bardzo osobistą krytykę „Słowa na L” przeprowadziła Christina Cauterucci [1]. Dla niej główną ułomnością serialu było zbyt jaskrawe i pozbawione głębi zarysowanie cech głównych bohaterek. Cauterucci uważa, że młode lesbijki, tak jak niegdyś ona, oglądając serial, mogą odnieść wrażenie, że wystarczy obciąć włosy, żeby wyglądać jak ulubiona bohaterka – a wtedy tolerancyjna i otwarta mniejszość przyjmie ich z otwartymi ramionami. Za sprawą „Słowa na L” zderzenie z nieprzyjazną rzeczywistością okazało się dla fanek serialu cięższe, niż przypuszczały. Większość z nich nie mogła cieszyć się równie komfortowym położeniem jak bohaterki serialu, siedzące zazwyczaj przy jednym stoliku w kawiarni, gdzie dyskutują o swoich osiągnięciach życiowych. Wiele z nich zajmuje wysokie i prestiżowe stanowiska lub odnosi sukces w kreatywnych zawodach. Cieszą się swobodą niedostępną wielu lesbijkom, jakby była ona czymś oczywistym i niezaprzeczalnym.

Choć wiele zmieniło się od końca XX w., jeśli chodzi o ukazanie homoseksualnej tożsamości, najpopularniejszy i jeden z nielicznych od czasów „Queer as Folk” serial gejowski – „Spojrzenia” z 2014 r. – nadal ukazuje kwestie seksualności w stereotypowy i uproszczony sposób. Można przyznać rację twórcom, że obecnie życie gejów w słynącym z tolerancji San Francisco niewiele różni się od życia osób heteroseksualnych. Mimo to wykreowane przez nich postaci nadal są zdeterminowane wyłącznie przez własną seksualność. Bohaterowie nie są stygmatyzowani społecznie, należą do niemal wyciągniętego z reklamy świata, gdzie rzeczywiste problemy nie istnieją, a akceptacja swojej seksualności w heteronormatywej rzeczywistości nie stanowi trudnego doświadczenia. „Spojrzenia” mogą stanowić dowód, że obecność postaci lesbijek i gejów w serialach spowodowana jest silną pozycją mniejszości, która doskonale odnalazła się w kapitalistycznym ładzie, tworząc niszę konsumencką. Podobnie jak modne obecnie zagraniczne wycieczki wyłącznie dla gejów, serial ten stanowi produkt fałszujący rzeczywistość: równocześnie idealizuje konsekwencje płynące z bycia osobą homoseksualną i unika drażliwych tematów, takich jak choćby gettoizacja mniejszości seksualnych w wielkich metropoliach.

Zrywanie etykietek: „Orange Is the New Black” i „Faking It”

Kluczowy dla teorii queer postulat płynności o wiele lepiej realizują bohaterki „Orange Is the New Black” oraz produkcji MTV „Faking It”. W obu przypadkach na pierwszy plan wysuwa się tu pozycja genderowa czy klasowa, towarzysząca problemom postaci, które zmagają się ze swoją tożsamością seksualną. Twórcom obu seriali udaje się przedstawić w nowym świetle instytucje państwowe, których zadaniem jest nadzorowanie i karanie nieposłusznych zasadom jednostek – więzienie oraz szkołę.

W przypadku „Orange Is the New Black” główna bohaterka trafia do więzienia za popełnione przed laty przestępstwo. Zakład karny to miejsce tarć między kobietami pochodzącymi z różnych środowisk. Wykształcona biała kobieta z klasy średniej w takich warunkach nie ma zapewnionej uprzywilejowanej pozycji, do jakiej przyzwyczaiła się na wolności. Dodatkowo spotyka tam swoją byłą kochankę, co ma znaczący wpływ na jej kondycję emocjonalną, choć od rozstania zdążyła zaręczyć się z mężczyzną. W stosunkach między więźniarkami odbijają się konflikty rasowe i klasowe współczesnego społeczeństwa amerykańskiego. Osadzone kobiety muszą – niezależnie od swoich wcześniejszych doświadczeń – na nowo zbudować system hierarchii oraz wzajemnych zależności, w którym najwyżej stoją więźniarki najbardziej odporne na presję psychiczną i przemoc. Główna bohaterka zyskuje w oczach współwięźniarek, kiedy po kilku dniach przymusowej głodówki, zafundowanej jej przez szefową kuchni, którą nieświadomie obraziła, w końcu wymyśla plan, aby wkupić się w jej łaski.

Wiele z bohaterek to lesbijki. W serialu pozytywną postacią jest także transseksualistka. W tej pozbawionej realnej wolności grupie rodzi się nienormatywna wolność ekspresji swojej seksualności. Niestety nie dotyczy to jednak kwestii rasy: ciemnoskóre postaci, choć budzą sympatię, są zazwyczaj przedstawiane jako agresywne i niewykształcone. Co więcej, nie przemawiają we własnym imieniu – ich postawy zostają przekazane za pośrednictwem białej kobiety [2].

„Faking It” przedstawia z kolei szkołę w Austin w stanie Teksas. Zasady w niej panujące odzwierciedlają sam charakter miasta, będącego zieloną wyspą tolerancji w jednym z najbardziej konserwatywnych stanów. Wszyscy uczniowie zachęcani są do odrzucenia zasad społecznych na rzecz poszukiwania własnej tożsamości. Wyalienowana zazwyczaj postać nastoletniego geja nie jest tu gnębiona przez resztę uczniów, ale znajduje się w gronie najpopularniejszych osób; najprzystojniejszy chłopak hetero z kolei nie gra w zespole futbolowym – ale jest wrażliwym artystą, często przytulającym się do swojego „najlepszego gejowskiego przyjaciela”. Z dziewczyny, której jedynym celem jest bycie najpopularniejszą, wszyscy się śmieją, za to losy (udawanej) pary lesbijskiej wzbudzają powszechne zainteresowanie. Takie odwrócenie ról i schematów ma także charakter polityczny. Negatywne postaci są wprost oznaczane najbardziej obraźliwą łatką „republikanina”/„republikanki”.

Skoro widzowie przyzwyczaili się do widoku osób LGBT na ekranie, kolejnym krokiem stało się ukazanie płynnego charakteru narzucanych nam społecznie ról płciowych, w którym coraz częściej nie odnajdują się także osoby heteroseksualne.

Mateusz Góra

W takiej rzeczywistości funkcjonują dwie bliskie przyjaciółki. Przypadkowo zostają uznane za lesbijki. Dochodzą jednak do wniosku, że powinny zacząć udawać parę w celu zdobycia popularności w alternatywnej szkole. Po pierwszym pocałunku jedna z nich uświadamia sobie, że od dawna jest zakochana w przyjaciółce. Nie świadczy to jednak o jej orientacji seksualnej, ale o emocjonalnym zaangażowaniu. Odrzuca zbyt ciasne w jej sytuacji etykietki na rzecz płynnej tożsamości – nie określa się jasno jako lesbijka ani osoba biseksualna.

Heteroseksualność nienormatywna: „The Fall” oraz „Bored to Death”

We współczesnych serialach postaci heteroseksualne także wymykają się stereotypowym rolom płciowym. Bezwzględny związek tożsamości queerowej z seksualnością zostaje tym samym podważony. W „The Fall” główną rolę odgrywa silna i niezależna pani detektyw (Gillian Anderson), natomiast w „Bored to Death” – pisarz-geek, który z nudów zaczyna rozwiązywać zagadki kryminalne i oferować swoje usługi jako prywatny detektyw.

06 the fall

W „The Fall” najważniejszą rolę odgrywa relacja pomiędzy stróżem prawa a seryjnym mordercą. Tym razem detektyw jednak nie jest mężczyzną, ale dojrzałą, pewną siebie i świadomą swojej atrakcyjności kobietą. Inspektor Gibson ma wszelkie cechy, którymi dobry detektyw powinien być obdarzony – jest wytrwała, inteligentna, pryncypialna oraz bezwzględnie sprawiedliwa. Traktuje przedmiotowo mężczyzn, podważając tym samym ich pewność siebie i chęć dominacji wynikającą z patriarchalnego układu społecznego (akcja osadzona jest w Belfaście). Na swoją pomocniczkę wybiera lesbijkę, ale potrafi też okazać wsparcie lekarce samotnie wychowującej dzieci, chociaż sama o nich nigdy nie marzyła. Wykorzystuje nawet swój seksapil w celu zwabienia w pułapkę mordercy. Swoje pożądanie pani detektyw zaspokaja podczas „słodkich nocy” – jednorazowych spotkań z atrakcyjnymi mężczyznami, nad którymi seksualnie dominuje. Zaprzecza tym samym stereotypowemu poglądowi, że kobieta dąży do realizacji swoich potrzeb jedynie w roli żony i matki oraz nie ma prawa korzystać z seksualnych przyjemności w sposób niezobowiązujący. Równocześnie prowadzi rywalizację z inteligentnym mężczyzną, który za dnia realizuje się jako kochający, opiekuńczy mąż i ojciec oraz terapeuta, natomiast w nocy morduje kobiety, traktując je jak marionetki, nad którymi ma zupełną kontrolę.

Przeciwwagę dla tak silnej postaci kobiecej stanowi bohater „Bored to Death”. Jako prawdziwy geek, czyli zazwyczaj heteroseksualny, młody, biały mężczyzna odrzucający stereotypowe role męskie na rzecz całkowitego oddania się swojej pasji, czyni ze swojego nudnego życia prawdziwą queerową sztukę przegrywania, by posłużyć się określeniem Halberstam [3]. Opuszczony przez zmęczoną jego bezczynnością dziewczynę, z melancholijnym nastawieniem oddaje się niespiesznemu poszukiwaniu zajęcia, które pomogłoby mu opłacić rachunki mieszkaniowe. Ostentacyjnie odmawia konkurowania z innymi ludźmi w celu odniesienia sukcesu. Nieustannie stara się za to uciec przed zaszufladkowaniem, odgrywając rolę prywatnego detektywa. Nie potrafi także dominować nad kolejnymi poznanymi kobietami ‒ budzi w nich raczej litość niż pożądanie. W przeciwieństwie do „The Fall”, gdzie to kobieta posiadała wszystkie stereotypowe cechy postaci detektywa, w tym przypadku bohater jest ich pozbawiony, choć może lepiej powiedzieć – rezygnuje z nich. Podobnie zrzeka się on społecznie ukonstytuowanego wzorca męskości, zakładającego dominującą pozycję, pewność siebie i dążenie do zajęcia jak najwyższej pozycji społecznej. W kontaktach z kobietami jest nieśmiały, swoją frustracją dzieli się zaś podczas spotkań w pobliskim pubie z najlepszym przyjacielem – twórcą komiksów, z nadwagą, rysującym samego siebie w roli superbohatera. Wymieniają się uwagami na temat nieudanych związków, przedstawiając samych siebie jako dominujących i pewnych siebie, co oczywiście nie jest prawdą.

Szeroki queerowy horyzont

Już od wielu lat w niemal każdym cieszącym się popularnością serialu pojawiają się postaci gejów i lesbijek, co jest dowodem rosnącej społecznej tolerancji wobec mniejszości seksualnych. Najczęściej bohaterowie homoseksualni pozostają jednak na drugim planie, a ich najważniejszą cechą jest właśnie nienormatywna seksualność. Skoro jednak widzowie przyzwyczaili się do widoku osób LGBT na ekranie, kolejnym krokiem stało się ukazanie płynnego charakteru narzucanych nam społecznie ról płciowych, w którym coraz częściej nie odnajdują się także osoby heteroseksualne. Deklaracja chęci pozostania poza jednoznacznymi kategoriami to jednak zbyt ogólne postulaty, żeby doprowadziły do wykreowania nowego typu bohatera bądź spójnego sposobu obrazowania. Być może właśnie z tego rodzi się popularność takich postaci – nieustannie się zmieniają, na nowo się definiują, a przez to coraz dalej znajdują się od niewygodnych ról, w jakich każdy z nas musi trwać. Stanowią wyraz nieograniczonej wolności i różnorodności, której deficyt odczuwamy na co dzień.

Przypisy:

[1] Christina Cauterucci, „Reality Bites: Why The Real L Word Is Bad for Lesbians”, http://www.huffingtonpost.com/christina-cauterucci/real-l-word_b_1547206.html.

[2] Mohadesa Najumi, „A Critical Analysis of Orange Is The New Black: The Appropriation Of Women Of Color”, http://thefeministwire.com/2013/08/a-critical-analysis-of-orange-is-the-new-black-the-appropriation-of-women-of-color/.

[3] Judith Halberstam, „The Queer Art of Failure”, Duke University Press Books 2011.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 295

(35/2014)
2 września 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj