0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Temat tygodnia > [Wstęp do raportu]...

[Wstęp do raportu] Polskie państwo socjalne: prywatyzacja zamiast opiekuńczości

Łukasz Pawłowski

Pod względem wysokości wydatków socjalnych – mierzonych jako procent PKB – nasz kraj zdecydowanie wyprzedza bogatsze państwa zachodnie, takie jak Holandia czy Irlandia, a za Niemcami jest niewiele w tyle. Czy to oznacza, że Prawo i Sprawiedliwość spełniło swoją najważniejszą obietnicę jeszcze przed jej złożeniem? Niestety, to nie takie proste.

Druga fala prywatyzacji i przyszłość Polski

„Uważamy, że fundamentem w ogóle naszej polityki jest rozpoczęcie budowy społeczeństwa żyjącego w państwie dobrobytu”, powiedział Jarosław Kaczyński na konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Lublinie, największej imprezie partyjnej poprzedzającej zeszłoroczne wybory parlamentarne w tym roku. Proces ten ma polegać – to wyczytamy już w programie PiS-u – na polityce „łączącej ambitną modernizację Polski z szybkim podnoszeniem poziomu i jakości życia społeczeństwa, przy zachowaniu polskiej tożsamości i tradycji (także jako czynnika wspólnotowego i rozwojowego)”.

Krótko mówiąc, politycy PiS-u obiecują swoim wyborcom szybkie dogonienie państw zachodnich i jednocześnie uniknięcie wszelkich uznanych za negatywne skutków modernizacji. Pomińmy w tym miejscu tę część wyborczej obietnicy, która dotyczy „polskości”, i skupmy się na samej budowie państwa dobrobytu. Punktem odniesienia często pojawiającym się w przemówieniach najważniejszych polityków PiS-u jest gospodarka Niemiec i jakość życia, którą cieszą się mieszkańcy tego kraju.

Sam Jarosław Kaczyński, podczas jednego ze spotkań ze swoimi sympatykami poprzedzających wybory parlamentarne, stwierdził, że jeśli Prawo i Sprawiedliwość nadal będzie sprawowało władzę, to „przeciętną Niemiec” jeśli chodzi o poziom życia Polacy osiągną za… dokładnie 21 lat. Trudno powiedzieć, na jakiej podstawie prezes PiS-u oparł swoje przewidywania, ale z rozmaitych powodów budzą one – mówiąc najdelikatniej – poważne zastrzeżenia wielu ekonomistów. Joanna Tyrowicz na przykład tłumaczyła w wywiadzie dla „Kultury Liberalnej”, że barierą rozwojową dla naszego kraju może być sam charakter polskiej gospodarki i jej miejsce w globalnych łańcuchach produkcji.

A na tym przecież problemy z prognozami Jarosława Kaczyńskiego się nie kończą. Prezes PiS-u bagatelizuje problemy z dostępnością pracowników (liczy na to, że uda się sprowadzić do kraju polskich migrantów, na przykład z Wielkiej Brytanii), nie uwzględnia dziesiątków zewnętrznych zagrożeń (od kolejnego kryzysu finansowego, przez koszty transformacji energetycznej i wzrost cen paliw kopalnych, po skutki konfliktów politycznych), ignoruje też nastroje wśród przedsiębiorców wywoływane agresywną polityką rządu w innych niż gospodarka dziedzinach (chociażby sądownictwie). Wszystkie te czynniki sprawiają, że budowa „polskiej wersji państwa dobrobytu” staje pod znakiem zapytania.

Na szczęście – z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy – można powiedzieć, że Polska państwem dobrobytu… w pewnym sensie już jest. Jak pokazują autorzy przygotowanego przez „Kulturę Liberalną” raportu „Polskie państwo socjalne: prywatyzacja zamiast opiekuńczości” pod względem wysokości wydatków socjalnych – mierzonych jako procent PKB – nasz kraj zdecydowanie wyprzedza bogatsze państwa zachodnie, takie jak Holandia czy Irlandia, a za wspomnianymi już Niemcami jest niewiele w tyle. I tak, w Polsce całkowite wydatki socjalne wynoszą 21,1 procent PKB, podczas gdy Holendrzy i Irlandczycy przeznaczają na te same cele odpowiednio 16,7 i 14,4 procent PKB. Niemcy oraz uznawana za symbol szczodrego państwa opiekuńczego Dania wyprzedzają Polskę z wydatkami na poziomie odpowiednio 25,1 oraz 28 procent PKB.

Czy to oznacza, że Prawo i Sprawiedliwość spełniło swoją najważniejszą obietnicę jeszcze przed jej złożeniem? Niestety, to nie takie proste.

Ilustracja: Piotr Kieżun

Uderzająca w porównaniu między poszczególnymi państwami jest struktura wydatków na cele socjalne. O ile Polska jest absolutnym liderem zestawienia, gdy idzie o sumy przeznaczane na emerytury (w 2014 roku było to 11,1 procent PKB wobec „zaledwie” 10 procent w Niemczech i 8 w Danii), to już pod względem wydatków na ochronę zdrowia nasi zachodni sąsiedzi wyprzedzają nas o ponad dwie długości (4,5 wobec 9,5 procent PKB), a Duńczycy niewiele od nich pod tym względem odbiegają (8,8 procent PKB). Analiza zaprezentowana przez autorów raportu pokazuje, że o ile „tradycyjne” państwa dobrobytu wielką wagę przywiązują do zapewnienia dobrej jakości usług publicznych – traktowanych jako narzędzie wyrównywania szans – o tyle w polskich warunkach mamy do czynienia przede wszystkim z szeroko rozumianymi transferami gotówkowymi. Zjawisko nie ogranicza się jedynie do emerytur, ale obejmuje także tak zwaną politykę rodzinną (wydatki na poziomie 3,11 procent PKB w Polsce w 2017 roku wobec 1,6 w Niemczech w 2015 roku), która nad Wisłą jest zdominowana przez koszty programu Rodzina 500 Plus.

Nie chodzi w tym miejscu o krytykę tego programu. Jest rzeczą oczywistą, że z rozmaitych przyczyn – nie tylko politycznych – nie zostanie on ograniczony, a tym bardziej zniesiony. Autorzy raportu zwracają jednak uwagę na szersze zjawisko: problemem w budowie polskiego państwa dobrobytu jest nie tyle (a z pewnością nie tylko) brak pieniędzy, lecz sposób ich wydatkowania. Przeznaczanie ogromnych – w stosunku do PKB – sum na bezpośrednie transfery gotówkowe może przynosić korzyści polityczne, ale nie zbliża nas do celu, jakim powinna być osłona najsłabszych oraz stwarzanie i wyrównywanie szans.

Tymczasem dotychczasowa polityka – silnie wzmocniona przez flagowe programy rządu Zjednoczonej Prawicy – prowadzi raczej do zjawiska prywatyzacji usług publicznych. Na łamach „Kultury Liberalnej” nazwaliśmy to zjawisko „drugą falą prywatyzacji”, aby odróżnić je od fali pierwszej, dokonanej w latach 90. XX wieku i polegającej na prywatyzacji podupadających przedsiębiorstw państwowych. Druga fala prywatyzacji polega z grubsza na tym, że obywatele, zamiast korzystać z usług publicznych (jak służba zdrowia czy edukacja), wyposażeni w pieniądze uzyskane od państwa kupują te usługi na rynku prywatnym.

Jeśli na tym ma opierać się „polski model państwa dobrobytu”, natychmiast nasuwają się dwa wnioski. Po pierwsze, w ten sposób nigdy nie zbudujemy społeczeństwa bardziej egalitarnego i opartego na zasadach solidarności, co obiecuje Prawo i Sprawiedliwość. Po drugie, Polska nigdy też nie dogoni Niemiec. I to nie tylko ze względu na brak pieniędzy. Przede wszystkim dlatego, że idzie w zupełnie odmiennym kierunku.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 576

(3/2020)
21 stycznia 2020

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj