0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Komentarz nadzwyczajny > Liberalizm nie musi...

Liberalizm nie musi być postępowy

Jan Tokarski

Prawica była i jest partią tradycji, porządku i autorytetu; lewica – partią postępu, emancypacji i równości. Jak w tym podziale może odnaleźć się liberał? Może jego siła bierze się właśnie stąd, że gotów jest stanąć w poprzek podziałów kreślonych przez zwolenników lewicy i prawicy.

Podział na lewicę i prawicę sięga czasów rewolucji francuskiej. To właśnie we francuskim Zgromadzeniu Narodowym w 1789 roku po prawej stronie sali zasiadali przedstawiciele duchowieństwa i arystokracji, po lewej – politycy domagający się przeprowadzenia zdecydowanych zmian ustrojowych i społecznych. Pomimo licznych przekształceń, które dokonały się od tamtego czasu w społeczeństwach Europy, podział ten stale odtwarzał się w nowych warunkach. Dla uporządkowania chaotycznej rzeczywistości politycznej pozostaje przydatny również dzisiaj. Prawica była i jest partią tradycji, porządku i autorytetu; lewica – partią postępu, emancypacji i równości. Dla pierwszej sprawą absolutnie fundamentalną jest zachowanie więzi z momentem założycielskim wspólnoty – żywiołem prawicy jest przeszłość. Dla drugiej najważniejsze jest przekształcenie zastanego świata w zgodzie z określoną wizją jego naprawy – żywiołem lewicy jest przyszłość.

Jak w tym podziale może odnaleźć się liberał? Czy w naturalny sposób jest sprzymierzeńcem któregoś z wymienionych stronnictw? A może jego siła bierze się właśnie stąd, że gotów jest stanąć w poprzek podziałów kreślonych przez zwolenników lewicy i prawicy?

Trudno o jednoznaczną odpowiedź na te pytania, a to dlatego, że liberalizm (podobnie zresztą jak konserwatyzm czy socjalizm) mieści w sobie wiele różnych poglądów, nie posiada jednej tylko twarzy. Dla liberała – to jasne – wartością naczelną jest wolność. Ale jaka wolność? Pozytywna czy negatywna? Realizowana w ekonomii czy w kulturze? Mająca polityczny, czy przeciwnie, apolityczny charakter? Ile wariantów odpowiedzi na te i inne pytania, tyle możliwych liberalizmów.

Świetnym tego przykładem są ci, których poglądy przez ostatnie dziesięciolecia często utożsamiano (całkowicie błędnie!) z liberalizmem jako takim – tak zwani „neoliberałowie”. Opowiadają się oni za jak największą swobodą działania wolnego rynku. Wolność to z ich perspektywy przede wszystkim pojęcie odnoszące się do sfery ekonomii, bo i w człowieku widzą przede wszystkim zwierzę ekonomiczne – homo oeconomicus. Bardzo wielu gospodarczych neoliberałów w sferze kultury wyznaje poglądy konserwatywne, opowiadając się za zachowaniem jej tradycyjnego modelu. Są zdecydowanymi przeciwnikami feminizmu, poprawności politycznej – słowem, wszystkiego, co może być utożsamiane z progresywną agendą. Z pewnością nie powiemy więc o nich, że są lewicowi. Zauważmy jednak, że (w większości przypadków bezwiednie) wyznają pewien wariant idei postępu. W myśl ich teorii, nieskrępowany niczym rynek ma być przecież siłą, która bez końca pomnażać będzie dobrobyt i szczęście ludzkiego gatunku.

Na przeciwległym biegunie sytuują się liberałowie opowiadający się za interwencjonizmem w gospodarce oraz za emancypacją w kulturze. Tych z lewicą faktycznie łączy bardzo wiele – przede wszystkim wspólny katalog wrogów. Tak jedni, jak i drudzy nie lubią kapitalizmu, wielkich korporacji, podatku liniowego, patriarchatu, nacjonalizmu, zorganizowanej religii i wielu innych strasznych rzeczy. Lewicowców i wspomnianych liberałów nieraz łączy ponadto podobne rozumienie człowieka. Widzą w nim istotę zasadniczo plastyczną, dającą się łatwo formować poprzez zmianę warunków społecznych. Jedni i drudzy są więc świadomymi modernizatorami. Wierzą w postęp i starają się go wspierać.

Trzeci wariant liberalizmu, który w uproszczeniu możemy tu wyodrębnić, byłby rezultatem wymieszania dwóch poprzednich. Zaliczaliby się do niego przede wszystkim tak zwani libertarianie – w ekonomii zwolennicy wolnego rynku, w kulturze stronnicy emancypacji jednostki. W pewnym sensie jest to najbardziej konsekwentny (co znaczy również: najbardziej prymitywny intelektualnie) rodzaj liberalizmu, jaki można spotkać. Jednostka jest tu zawsze jedyną namacalną rzeczywistością, społeczeństwo – galaretowatym widmem. Dlatego libertarianie chcą maksymalnie poszerzyć sferę wolności pojedynczego człowieka i maksymalnie ograniczyć wpływ państwa na jego życie. Wolność i władzę uznają za radykalnie ze sobą sprzeczne – ich zdaniem ludzie mogą być wolni tylko w sferach, w które władza w żaden sposób nie ingeruje. Czy taki pogląd jest bardziej lewicowy, czy prawicowy – trudno powiedzieć. Nie ma natomiast wątpliwości, że jest to najbardziej antypolityczna ze współczesnych postaci liberalizmu.

Najrzadsza, ale i najbardziej interesująca – przynajmniej dla piszącego te słowa – formuła liberalizmu to odwrotność libertarianizmu. Zarówno w ekonomii, jak i w kulturze byłby to więc liberalizm sceptyczny. W pierwszej sferze odrzuca on wizję rynku jako wehikułu nieskończonego pomnażania dobrobytu; w drugiej – uznaje, że nieograniczone niczym samostwarzanie jednostki to pomysł faustyczny zarówno co do swojej istoty, jak i konsekwencji. Sceptyczny liberał opowiada się zatem za regulowaną gospodarką rynkową oraz za wolnością osiąganą poprzez krytyczne przyswojenie rodzimej kultury. Najistotniejsze jest tu jednak ujęcie człowieka jako zwierzęcia politycznego. Wolność polityczna jest w tej odmianie liberalizmu absolutnie kluczowa – według liberałów sceptycznych, bez niej wszelkie inne wolności nie mogą długofalowo istnieć. Niezależna jednostka to w ich perspektywie oksymoron, bo człowiek bez innych nie może ani być sobą, ani dobrze żyć. Dlatego tak rozumiany sceptyczny liberalizm to filozofia polityki, a nie – filozofia wyjścia z niej.

Czy jest zatem raczej lewicowy, czy prawicowy? Znów trudno o jednoznaczną odpowiedź. Sceptyczny liberał przyswaja sobie niektóre wątki myśli politycznej z każdej ze stron. Można jednak twierdzić, że przekonanie o zasadniczej niezmienności ludzkiej natury sytuuje go nieco bliżej konserwatystów.

Liberalizm może zatem być lewicowy, ale wcale nie musi. Wydaje się wręcz, że najciekawsze w nim jest właśnie to, co wymyka się sztywnemu podziałowi na lewą i prawą stronę politycznego spektrum, na zwolenników postępu i obrońców tradycji. Być może liberalizm pozostanie żywy tak długo, jak długo nie będzie go można zaszufladkować.

 

* Zdjęcie użyte jako ikona wpisu: Erich Ferdinand / flickr.com

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 644

(19/2021)
12 maja 2021

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj