0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Azja w zbliżeniu]...

[Azja w zbliżeniu] Po śmierci Króla

Krzysztof Renik

Płacz, smutek, także rozpacz – tak w skrócie można opisać nastroje znacznej części tajskiego społeczeństwa po śmierci króla Bhumibola Adulyadeja, który był władcą Tajlandii przez ostatnich 70 lat.

Azjatycki monarcha wstąpił na tron w roku 1946, ale koronowany został kilka lat później, bo w roku 1951. Z punktu widzenia europejskiego pragmatyzmu i racjonalizmu jego rządy wpłynęły znacząco na modernizację Tajlandii, choć bezpośredniego wpływu na podejmowanie decyzji czysto politycznych i gospodarczych monarcha nie miał. Król Bhumibol był jednak człowiekiem, który sprzyjał rozwojowi Tajlandii. W okresie jego panowania kraj stawał się coraz nowocześniejszym państwem, także w europejskim tego słowa znaczeniu.

Szczególne znaczenie przywiązywał do nowości technicznych i technologicznych sprzyjających trosce o środowisko naturalne. Fascynowały go technologie pozwalające na uzyskiwanie energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych. W ich rozwoju i wprowadzaniu w codzienne życie dostrzegał szansę na harmonijny rozwój ludzkiej cywilizacji oraz zachowanie środowiska naturalnego naszego globu. Warto przy tym odnotować, iż nie była to wyłącznie, a może nawet nie przede wszystkim fascynacja rozwojem technologii tworzonych w zachodnim kręgu cywilizacyjnym.

Zainteresowanie odnawialnymi źródłami energii miało swe głębokie korzenie w buddyjskim stosunku do przyrody. Zgodnie bowiem z buddyjskim myśleniem o świecie, zarówno każdy człowiek, jak i każda społeczność ma obowiązek nieustannej troski o środowisko i świat natury. Król Bhumibol Adulyadej był w tej kwestii wiernym synem buddyjskiego spojrzenia na świat i buddyjskiego dziedzictwa kraju, którego był monarchą.

Tajowie płaczą, ponieważ ogarnia ich niepokój, że kraj pozbawiony królewskiego majestatu – tego ziemskiego, ale i tego niebiańskiego – może stać się sceną konfliktów.

Krzysztof Renik

Tajlandia jest krajem buddyzmu. Ale buddyzm w Tajlandii łączy się harmonijnie z wcześniejszymi elementami tradycji hinduistycznej. Bez odniesienia do konglomeratu tych dwóch tradycji religijnych i kulturowo-cywilizacyjnych trudno zrozumieć nie tylko zafascynowanie zmarłego monarchy sprawami środowiska, ale także głębsze powody smutku, łez i rozpaczy Tajów po odejściu Bhumibola.

Dla Tajów król Bhumibol Adulyadej, a oficjalnie król Rama IX, był również, a może i przede wszystkim znakiem władzy nie tylko ziemskiej, ale i niebiańskiej. Przecież w mitologii indyjskiej Rama to wspaniały władca, inkarnacja Wisznu, który pokonuje wszelkie ziemskie trudności i prowadzi swych poddanych ku lepszemu życiu. Tak więc w życiu publicznym Tajów znaczenie postaci zmarłego monarchy nie ograniczało się wyłącznie do sprzyjania rozwojowi i modernizacji państwa, ale gwarantowało krajowi niebiańską opiekę, którą zapewniał kolejny Rama na tajskim tronie.

To właśnie dlatego przez dziesięciolecia twarz zmarłego króla widoczna była wszędzie. Na ulicach, w sklepach, barach, hotelach. Spoglądała z dziesiątek tysięcy fotografii i obrazów. Zdobiła ściany prywatnych mieszkań i budynków publicznych, można ją było zobaczyć w biednej bambusowej chacie, na dziesiątkach ołtarzy rozstawionych wzdłuż ulic Bangkoku, a także na wszystkich tajskich banknotach i monetach.

Współczesna historia Tajlandii to nie tylko rozwój i modernizacja, to również niepokoje, demonstracje, uliczne zamieszki, przewroty wojskowe. Gdy wydawało się, że sytuacja jest tak napięta, że uniknięcie rozlewu krwi na ogromną skalę jest już niemożliwe, wtedy na polityczną scenę kraju wkraczał monarcha. Uspokajał sytuację, temperował emocje. Był wówczas nie tylko ziemskim władcą, ale i ojcem, a nawet depozytariuszem władzy niebiańskiej, przed którą ukorzyć się musieli zwaśnieni przeciwnicy. Wszak królewski pałac w Bangkoku wyznaczał oś świata. Zwykli Tajowie dostrzegali w majestacie królewskim siłę, która zapewniała im harmonię społeczną. Teraz jej zabrakło. Stąd płacz, smutek, rozpacz.

Przyjdzie jednak nowy władca. To prawda. Następca tronu został wskazany w latach 70. przez Ramę IX. Ale przez kilkadziesiąt lat oczekiwania na wstąpienie na tajski tron książę Vajiralongkorn nie zyskał zaufania poddanych. Jego styl życia, przez wielu Tajów postrzegany jako zbyt swobodny, sprawił, iż trudno mu będzie stać się symbolem owych niebiańskich sił, których depozytariuszem był jego zmarły ojciec. Monarcha pozbawiony tej cechy staje się wyłącznie egzotyczną ozdobą sceny politycznej. Pozostaje barwną wydmuszką, reliktem przeszłości. Zaczyna być bezużyteczny na publicznej scenie.

Kraje Azji doświadczyły już takich transformacji. Obalenie w Afganistanie króla Muhammada Zahira Chana w lipcu 1973 r. przez młodych oficerów, którzy proklamowali republikę, zapoczątkowało okres niestabilności tego kraju, a w konsekwencji doprowadziło do wojny domowej. Kolejnym etapem destabilizacji Afganistanu była inwazja wojsk sowieckich. Masakra w pałacu królewskim w stolicy Nepalu Katmandu 1 czerwca 2001 r. wprowadziła na nepalski tron zupełnie nieprzygotowanego do roli monarchy brata zabitego króla Birendry – księcia Gyanendrę. Masakra rodziny królewskiej była początkiem końca nepalskiej monarchii. Potem była już tylko maoistyczna rewolta, obalenie nepalskiej monarchii i trwająca do dziś destabilizacja kraju.

Tajowie płaczą, ponieważ ogarnia ich niepokój. Ich łzy to znak obaw, że kraj pozbawiony królewskiego majestatu – tego ziemskiego, ale i tego niebiańskiego – może stać się sceną konfliktów, których nie uspokoi szanowany i uznawany przez wszystkich Autorytet.

 

* Fot. iTenz; Źródło: Pixabay.com

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 406

(42/2016)
21 października 2016

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj