August Lecker
Liszka w kapuście
Do Liszki kapusta musi być młoda i jędrna niczym pierś panny w myśli Pigmaliona. A do tego środziemnomorsko zielona na wskroś. Wtedy inne warzywa wykwintnie odróżniają się od niej barwą – młoda marchew, seler naciowy, szalotka, czosnek. I jeszcze kolendra świeżo uwolniona z pęczka.
A Liszka? Znamy się od niedawna. Spotkałem ją na targu w Cannes. Uwiodła mnie zimnym spojrzeniem swego dużego oka. Wyprężyła grzbiet. Tęczowo odbiła światło. Oczarowany zapytałem wytworną przekupkę, jaki to gatunek.
„Pyszne, białe mięso. Soczyste i delikatne. Wabi się liche.“
Przekupka patroszy i usuwa łuski wprawnie niczym chirurg. Spreparowane corpus do przyszłej delektacji nachalnie domaga się trochę językowej bliskości. Szukam więc polskiej nazwy. Znajduję tylko łacińską. Lichia.
Pewnie bym przy niej pozostał, gdyby się ryba zmieściła w brytfannie.
Niestety.
Trzeba było odpiłować głowę.
To nas zbliżyło.
Nazwałem ją Liszką.
Liszka upiekła się wzorowo. Podlana rybnym bulionem i winem, w gęstwinie warzyw, przykryta kapustą. Spędziliśmy razem cudowny wieczór. Tęsknię do niej skrycie.
* August Lecker, globtroter, kolekcjoner smaków, zapachów i myśli. Lubi Warszawę.
„Kultura Liberalna” nr 55 (5/2010) z 2 lutego 2010 r.