0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Wojna dotyka nie...

Wojna dotyka nie tylko ludzi. Recenzja książki „Lalkarz z Krakowa” R.M. Romero [KL dzieciom]

Krzysztof Rybak

Ożywiona zabawka i lalkarz, żywcem wyjęci z „Dziadka do orzechów i Króla Myszy” E.T.A. Hoffmanna, muszą stawić czoła pustoszącym Kraków nazistom. R.M. Romero zabiera czytelnika do świata pełnego magii i niesamowitości, opowiadając o wojnie w poruszający sposób.

Karolina w magiczny sposób przybywa do świata ludzi z Krainy Lalek, w której toczy się wojna: ohydne, brutalne i groźne szczury zaatakowały piękne, spokojne i słodkie (wszędzie roi się od cukru i słodyczy!) królestwo zabawek, szerząc spustoszenie. W nowym otoczeniu niestety nie jest lepiej – Kraków bardzo szybko nawiedzi widmo II wojny światowej, co silnie odbije się na mieszkańcach miasta. Wojenna brutalność szczególnie dotknie lalkarza Cyryla Brzezika. To właśnie w jego sklepie Karolina budzi się po „podróży”: co oczywiste, ożywiona i mówiąca zabawka wywołuje w pierwszej chwili szok u dorosłego mężczyzny. Z czasem lalkarz odkrywa magiczne moce, którymi dysponuje: dzięki nim może na przykład uleczyć motyla z oderwanym skrzydłem czy przemienić mysz w ożywioną zabawkę. Postępująca wojna nie pozwala mu jednak spokojnie cieszyć się życiem i nowo odkrytymi umiejętnościami. Najbliżsi przyjaciele lalkarza – mieszkający na Kazimierzu pan Józef i jego córka Rena – szybko stają się ofiarami brutalnej polityki antysemickiej, w wyniku której głodują, tracą majątek i doznają wielu innych cierpień. By im pomóc, Cyryl Brzezik decyduje się na dramatyczny krok i wpisuje swoje nazwisko na folkslistę, licząc, że zwiększy to jego wpływ na losy przyjaciół i możliwości udzielania im wsparcia (jest pół-Niemcem, od tego czasu występującym jako Herr Birkholz), co wzbudza w sąsiadach i znajomych oburzenie i niechęć. Również magiczne mocne okażą się niezwykle pomocne, szczególnie gdy do akcji wkroczy niebezpieczny SS-mann Erich Brandt, z którym będzie musiał zmierzyć się lalkarz.

Tradycje żydowskie i słowiańskie wierzenia

Szczury, lalki i magia? Brzmi znajomo? „Lalkarz z Krakowa” jest niezwykle atrakcyjną literacko powieścią utkaną z drobnych nici pochodzących z dziewiętnastowiecznej niemieckiej prozy, będącej zarodkiem współczesnej fantastyki. Już od pierwszych stron staje się jasne, że autorka uczyniła z „Dziadka do orzechów i Króla Myszy” E.T.A. Hoffmanna (przywołanego nawet wprost) silną podstawę prezentowanego świata: na kartach książki pojawiają się znane z opowiadania imiona Fritz i Marie (u Hoffmanna będący bratem i siostrą, w polskim tłumaczeniu występujący pod imionami Fred i Klara). Także tytułowy lalkarz wywodzi się z dzieła niemieckiego pisarza. Autorka sięga ponadto po motywy z baśni o Czerwonym Kapturku, „Króla Olch” Goethego, „Pinokia” Collodiego, tradycje żydowskie (Golem), a także wierzenia słowiańskie, legendy krakowskie o Kraku i smoku wawelskim, opowieść o Janosiku i „Przygody Sindbada Żeglarza” Bolesława Leśmiana. Takich smaczków czytelnik znajdzie co nie miara, rozkoszując się złożonością świata, w którym przenikają się opowieści i podania wielu europejskich kultur.

Karty historii

Dla polskiego odbiorcy wyjątkowo atrakcyjne okażą się odwołania do rodzimych opowieści. Wspomniani już Krak i Janosik, a także Marzanna i inne postaci kojarzone z polskim folklorem zaludniają Kraków, który staje się nie tyle miejscem akcji, ile wręcz bohaterem doświadczającym kolejnych wydarzeń. Dbałość o szczegóły historyczne i topograficzne (Teatr im. Juliusza Słowackiego, pomnik Adama Mickiewicza, Rynek Główny przemianowany na Adolf Hitler Platz, Kazimierz, Podgórze) warto docenić, tworzą one bowiem spójny obraz wojennej rzeczywistości stolicy Generalnego Gubernatorstwa. Autorka w posłowiu przyznaje, że pomysł na „Lalkarza z Krakowa” narodził się po wizycie w obozie Auschwitz-Birkenau w roku 2005, a kształtu nabrał dziesięć lat później, kiedy Romero przyjechała do Oświęcimia jako wolontariuszka pomagająca odrestaurować znajdujący się tam cmentarz żydowski. Osobiste doświadczenia i na przestrzeni lat zdobyte przez nią informacje ujawniają się w trakcie lektury, nie pozostawiając odbiorcy z niezręcznymi wpadkami merytorycznymi.

Wojenne emocje

Powieściowy Kraków, podobnie jak ten rzeczywisty, łączy doświadczenia różnych grup społecznych zmagających się z traumą II wojny światowej [1]. Lalkarz zostaje folksdojczem, by w tajemnicy pomagać potrzebującym, choć dotychczasowi znajomi odwracają się od niego. Dla Żydów miasto staje się więzieniem: otrzymują coraz mniejsze racje żywnościowe, zostają zmuszeni do noszenia opasek z gwiazdą Dawida i zamknięci w getcie, a w końcu „ewakuowani” w kierunku Auschwitz-Birkenau. „Zwykli” Polacy są ukazani jako obojętni obserwatorzy, chwalący działania okupanta („[…] wielu Polaków z tłumu wyglądało na zadowolonych z odejścia żydowskich mieszkańców Krakowa”, s. 149), a miejscami wręcz jawnie agresywni antysemici („To tylko Żydzi! […] I tak nigdy nie powinni byli mieszkać w Krakowie”, tamże). Pomocni zdają się jedynie lalkarz i ksiądz, którzy ratują żydowskie dzieci z getta. Autorka uświadamia w ten sposób czytelnikowi, że wojna wywołuje w ludziach pełen wachlarz emocji, w tym również skrajnie negatywnych, którym należy się przeciwstawić, tak jak czynią to Cyryl Brzezik i Karolina.

Nie tylko magia

Zabiegiem ryzykownym, w mojej ocenie nie do końca spełniającym jedynie funkcję ludyczną, jest wpisanie opowieści o II wojnie światowej w konwencję fantastyczną, czerpiącą zarówno z tradycji ludowej, jak i literackiej. Z jednej bowiem strony mówienie o niemieckich żołnierzach jako o „czarownikach” (w innym miejscu porównanie ich do agresorów z Krainy Lalek, pośrednio do myszy z opowiadania Hoffmanna) i ukazanie magii, która może przezwyciężyć nawet największe zagrożenia, wprowadzają atrakcyjną formę, ułatwiającą lekturę i wciągającą czytelnika w świat przedstawiony. Z drugiej strony, widzę w tym pewne zagrożenie, autorka daje bowiem do zrozumienia, że wyłącznie za pomocą czarodziejskich mocy możliwe jest pokonywanie przeciwności, walka z wrogiem i pomoc najbardziej potrzebującym. Jak pokazują liczne przykłady Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, niesienie pomocy Żydom w czasie Zagłady było niezwykle trudne i wymagało nadludzkich umiejętności, ale nikt (prawdopodobnie) nie używał do tego celu magii. Przeniesienie umiejętności ratowania życia w sferę ezoteryki może sprawić, że czytelnik również samo niesienie pomocy uzna za magiczny trik, niemożliwy do spełnienia w prawdziwym świecie.

Zdecydowanie warto polecić lekturę „Lalkarza z Krakowa”. Młody odbiorca odnajdzie w książce Romero porywającą opowieść o przeszłości, przepełnioną fantastycznymi zdarzeniami i, choć nie może liczyć na klasyczny happy end, doświadczy równie cennych emocji, takich jak oddanie, bezinteresowna pomoc i poświęcenie. Na dorosłego czeka mnóstwo smaczków w postaci odniesień literackich i kulturowych, które uatrakcyjnią czas spędzony w Krainie Lalek i wojennym Krakowie oraz uwrażliwią na los z pozoru zwyczajnych przedmiotów, za jaki czasem uważa się zabawki. A przecież one też żyją, wystarczy ich wysłuchać. Ponadto „Lalkarza z Krakowa” warto czytać dzisiaj, w czasach odradzającego się antysemityzmu i ksenofobii [2], by pamiętać, że zawsze ma się wybór i można przeciwstawić się złu.

 

Przypisy:

[1] Niedawno na polskim rynku ukazała się pierwsza książka dla młodych odbiorców mówiąca o getcie krakowskim, do tej pory umykającym uwadze twórców. Jest to „Pan Apoteker” Katarzyny Ryrych wydany w serii „Wojny dorosłych – historie dzieci” wydawnictwa Literatura.

[2] Zwraca na to uwagę w posłowiu sama autorka (s. 291).

Książka:

R.M. Romero, „Lalkarz z Krakowa”, tłum. Marta Duda-Gryc, il. Tomislav Tomić, wyd. Galeria Książki, Kraków 2018.

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 508

(40/2018)
2 października 2018

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj