0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Prognoza wędrowna] Zdumiewająca...

[Prognoza wędrowna] Zdumiewająca bierność Moskwy w Karabachu

Konstanty Gebert

Osłabiona wojną w Ukrainie Moskwa nie jest w stanie udźwignąć swych zobowiązań; ewakuowała zresztą żołnierzy z bazy w Giumri w Armenii, by ich rzucić na front ukraiński. To oznacza, że Rosja przestała być wiarygodnym sojusznikiem, na co pozostałe państwa Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym zwróciły już baczną uwagę i szukają pomocy gdzie indziej, zwłaszcza w Chinach. Terytoria postsowieckie wysuwają się Moskwie z rąk.

Od dwóch tygodni trwa azerska blokada Karabachu: 120 tysiącom mieszkańców ormiańskiej enklawy w Azerbejdżanie kończą się zapasy. 30 lat temu, po krwawych pogromach Ormian w Baku i Sumgaicie, Karabach oderwał się od Azerbejdżanu w brutalnej wojnie, lecz jego jednostronnie ogłoszonej niepodległości nikt, z Armenią włącznie, nie uznał.

Wydawało się to niezbyt ważne, bo zwycięzcy Ormianie zdobyli także otaczające enklawę ziemie, w tym leżące między Karabachem a Armenią. Wypędzili z nich Azerów, a była enklawa rozkwitła. Status quo trwało do roku 2020, kiedy to Azerbejdżan, z turecką pomocą, odbił utracone ziemie; Ormianom został jedynie sam Karabach, ocalony dzięki narzuconemu przez Rosję pokojowi. Odtąd przejazd jedyną drogą – łączącą, przez miejscowość Laczin, enklawę z Armenią – kontrolowały rosyjskie siły pokojowe.

Zatrute owoce zwycięstwa

Ale Baku nie zamierzało rezygnować z owoców zwycięstwa. Żąda zwrotu także i samego Karabachu, a także ustanowienia eksterytorialnego korytarza przez armeńską prowincję Sjunik, oddzielającą z kolei Azerbejdżan od wciśniętej między Armenię, Iran i Turcję azerskiej eksklawy Nachiczewania. To z kolei budzi protesty Iranu, dla którego granica z Armenią jest jedyną granicą przyjazną i potencjalnym korytarzem lądowym, przez Gruzję, do rosyjskiego sprzymierzeńca.

Tyle tylko, że dla Azerbejdżanu korytarz zangezurski (taką nazwę nosi Sjunik po azersku) otwiera, podobnie, połączenie lądowe z Turcją, sprzymierzeńcem i patronem Baku. Kaukaski układ sił sprawia, że – choć wyobrażalny byłby i pokojowy tranzyt irańsko-rosyjski, i azersko-turecki – zrealizować można tylko jeden z tych scenariuszy. Stąd dramatyczny w ostatnich miesiącach wzrost napięcia na granicy irańsko-azerskiej, manewry wojskowe z ćwiczeniem forsowania granicznej rzeki Araks, wzajemne oskarżenia o szpiegostwo, terroryzm i próby oderwania terytoriów.

Próba zajęcia Sjuniku siłą nie wchodzi jednak w grę, więc azerski prezydent Ilham Alijew uznał, że skoro Azerowie nie dostali korytarza zangezurskiego, to Ormianie utracą laczyński. Drogę więc przerwali demonstranci z azerskiej organizacji ekologicznej, protestujący przeciwko… zatruciu środowiska przez wykorzystywaną przez Ormian kopalnię złota w Karabachu oraz bezprawnemu rabunkowi przez nią azerskich zasobów naturalnych.

Rosyjskie siły pokojowe, znane ze szczególnego poszanowania spontanicznych manifestacji obywateli, nie podjęły żadnych kroków, by usunąć blokadę; w odpowiedzi demonstranci uznali, że rosyjskie pojazdy mogą korytarzem laczyńskim jeździć bez przeszkód. Ormiańskie zresztą też – pod warunkiem, że się poddadzą inspekcji ze strony demonstrantów, pragnących się zapewne upewnić, że nie przewożą one niczego ekologicznie szkodliwego. Ormianie odmawiają poddania się takiej inspekcji, uważając zasadnie, że byłaby ona początkiem państwowej azerskiej kontroli nad korytarzem, a tym samym początkiem utraty Karabachu.

Moskwa rozkłada ręce

Bierne stanowisko Moskwy jest zdumiewające także dlatego, że w pokoju kończącym drugą wojnę o Karbach Rosjanie zagwarantowali bezpieczeństwo korytarza. Co więcej, Armenia należy do Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, rosyjskiej odpowiedzi na NATO po rozpadzie układu warszawskiego.

Organizacja (która w styczniu bieżącego roku wysłała wojska, by stłumić zamieszki w Kazachstanie) odmówiła Armenii pomocy w 2020, argumentując, że Karach to terytorium Azerbejdżanu, nie Armenii, ale i w tym roku, gdy Azerowie siłą zajęli pozycje już na suwerennym terytorium ormiańskim. Osłabiona wojną w Ukrainie Moskwa nie jest w stanie udźwignąć swych zobowiązań; ewakuowała zresztą żołnierzy z bazy w Giumri w Armenii, by ich rzucić na front ukraiński. Rosja nie chce też narazić się Turcji, która jako jedyny członek NATO nie nałożyła na nią sankcji za agresję.

Tyle tylko, że to oznacza, że Rosja przestała być wiarygodnym sojusznikiem, na co pozostałe państwa Organizacji Traktatu zwróciły już baczną uwagę i szukają pomocy gdzie indziej, zwłaszcza w Chinach. Terytoria postsowieckie wysuwają się Moskwie z rąk.

Zduszony gołąbek pokoju

Zaś Alijew brak czynów kompensuje słowami: w szeroko nagłośnionym przemówieniu zapowiedział, że dojdzie do powrotu do macierzy „całego Zachodniego Azerbejdżanu, z Irewaniem włącznie”. Na zachód od Azerbejdżanu jest Armenia, a „Irewań” to azerska wymowa Erywania, armeńskiej stolicy. To też konsekwencja wojny w Ukrainie: oficjalne głoszenie, że celem polityki państwa jest aneksja sąsiada, wróciło do dyplomatycznej retoryki. To nie jest zjawisko niewinne: rosyjską agresję także poprzedziła rosyjska agresywna retoryka. Bardzo trudno jest realizować cele, których wprzódy nie da się nawet wypowiedzieć.

Czasem zaś mamy do czynienia z pełną jednością słowa i czynu. Przemawiająca na azerskiej blokadzie działaczka ekologiczna wzywała do zakończenia armeńskiej okupacji Karabachu i przywrócenia w ten sposób pokoju, o ekologicznej czystości już nie wspominając – a przemawiając, trzymała w dłoni białego gołąbka, którego dla dramatycznego efektu miała wypuścić na zakończenie mowy. W filmiku opublikowanym na Twitterze widzimy, jak podrzuca ptaka w powietrze – a ten, nie machnąwszy nawet skrzydłem, spada na ziemię. Mówczyni tak się przejęła własną retoryką, że nadmiernie ścisnęła gołąbka i udusiła go.

Mieszkańcy kraju na zachód od Azerbejdżanu, wsłuchując się w słowa płynące z Baku, Ankary, czy nawet Teheranu, wiedzą, że nikt świadomie wojny nie wywoła. I wiedzą też, że wystarczyć może retoryczne uniesienie, by podzielili los gołębia.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 729

(53/2022)
28 grudnia 2022

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj