0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Chiny] Znaki i...

[Chiny] Znaki i słowa

Katarzyna Sarek

Infantylny Zachód i zatroskane kraje cywilizacji pisma chińskiego – tak można skomentować wyniki rankingów, głosowań i plebiscytów na słowo roku, które jak walec przetaczają się przez świat. Mają one pokazywać, jakie wydarzenia, zjawiska czy odczucia były najważniejsze w odchodzącym roku.

Z pewnością nie jest to najbardziej metodologicznie poprawne narzędzie do badania nastrojów społecznych, ale daje pewien wgląd w to, co w trawie piszczy i skąd wieje wiatr.

Wytypowane przez Oxford Dictionary selfie, słowo, które zrobiło największą karierę w anglojęzycznym świecie, to polska zadziorna „samoje*ka” (dla nieznających słowa śpieszę wyjaśnić, że to zdjęcie robione sobie smartfonem z wyciągniętego ramienia, a potem wrzucane w celach autopromocyjnych na Facebooka). Chińczycy może i nie mają dostępu do tego medium społecznościowego, ale mają krajowy odpowiednik o miłej nazwie Renrenwang (dosłownie „Sieć wszystkich ludzi”) i również lubią sobie pstrykać selfies, aby epatować nimi znajomych i nieznajomych, ale daleko, oj daleko im do tak żartobliwych wyborów, jeśli chodzi o słowo roku. Chińczycy to ludzie praktyczni, stojący na ziemi mocno i obiema nogami, stąd ich słowa i znaki roku raczej odzwierciedlają jak najbardziej realne, namacalne i najczęściej bolesne zjawiska, z jakimi musieli się ścierać w ciągu ubiegłych dwunastu miesięcy.

Konkursy wyłaniające znak roku to specjalność nie tylko Państwa Środka. Znakami posługują się także Tajwan, Singapur, Japonia, wciąż są obecne w Korei, używa ich także chińska diaspora w Malezji (ok. 25 proc. populacji kraju). Znaki występują w wersji tradycyjnej lub uproszczonej, na co dzień lub jedynie w pismach urzędowych czy książkach historycznych, a czasem jako część systemu pisma lub jako język mniejszości. Jednak niewątpliwie wciąż stanowią kulturowe spoiwo łączące kraje Azji Wschodniej. Dlatego konkursy na znaki roku przydarzają się nie tylko w ChRL, lecz także w całej strefie, dawnej i obecnej, cywilizacji pisma chińskiego.

W Chinach Ludowych w głosowaniu online zorganizowanym przez państwowe jednostki badawcze, uniwersytet, wydawnictwo naukowe i stację TV, cokolwiek zaskakująco znakiem roku został wybrany „dom, mieszkanie” (房). Fakt, ceny nieruchomości wciąż się pną, ale tak dzieje się od lat i mimo kasandrycznych przepowiedzi analityków, nie mają ochoty ani spaść, ani chociaż się zatrzymać. Pekin zajął nawet niechlubne pierwsze miejsce w światowym rankingu miast o najgorszej relacji zarobków do cen nieruchomości (kolejne na podium to Szanghaj i Shenzhen). To wszystko prawda, ale kwestia mieszkaniowa to problem nienowy. Wiele osób zastanawia się, dlaczego nie wybrano znajdującego się w finałowej dziesiątce znaku „smog” – bez wątpienia w ubiegłym roku najbardziej medialnego i dotkliwego dla mieszkańców Chin zjawiska. Słowem roku zostało zaś wyrażenie „pozytywna energia” (正能量), które prześcignęło w liczbie głosów „chiński sen”, „reformę”, „przesunięcie wieku emerytalnego” i „akcję czystych talerzy” (była to akcja społeczna zachęcająca do niepozostawiania resztek w restauracjach). Wybrano również globalny znak i słowo. W tej kategorii na prowadzenie wybiły się „rywalizować, walczyć” (争) i Mandela (曼德拉) – pokonały m.in. kryzys, napięcie, wściekłość, przerażenie, wyspy Diaoyu, chińskie mamuśki, program PRISM oraz broń chemiczną.

Na Tajwanie w ankiecie telefonicznej zorganizowanej przez popularny dziennik wygrał znak „podróbka, oszustwo” (假) – efekt licznych skandali w kręgach politycznych, wojskowych, a także afer ze skażoną żywnością. Jedna z nich dotyczyła składników słynnej i możliwej do skosztowania również w naszej kosmpolitycznej stolicy bubble tea – herbaty z mlekiem i kulkami tapioki. Kolejne znaki na liście pokazują spójny, acz dość ponury obraz ubiegłego roku w oczach Tajwańczyków: czarny, trucizna, chaos, kłamstwo…

To Singapurczycy, czytelnicy gazety „Lianhe Zaobao” w głosowaniu online, postawili na „smog”” (霾), bowiem latem nad miastem-państwem zawisła chmura dymu przywiana znad płonących indonezyjskich lasów, przez co dramatycznie pogorszyła się jakość powietrza. Drugie miejsce przypadło zaś znakowi „chciwość” (贪).

W głosowaniu zorganizowanym przez Federację Organizacji Chińskich w Malezji prowadzenie objął znak „inflacja” (涨), co dobrze oddaje lęki całego narodu, nie tylko chińskiej mniejszości, bo aż 67 proc. Malezyjczyków uznaje szybki wzrost kosztów życia za swoje największe zmartwienie. W Korei, gdzie po chińskie znaki sięga się w codziennym życiu w bardzo ograniczonym zakresie, ponad połowa słownictwa pochodzi z języka dużego sąsiada, a hanja, czyli chińskich znaków wciąż uczy się w szkołach średnich, specjalistyczne czasopismo wybiera czteroznakowe przysłowie roku. Zwycięzcą w 2013 r. zostało „działać niezgodnie z zasadami, próbować zmienić bieg historii” (倒行逆施).

Z dominującego czarnowidztwa i niezadowolenia wyłamuje się jedynie Japonia, w której znakiem roku został „krąg, koło” (輪), mający odzwierciedlać radość Japończyków z przyznanej im w ubiegłym roku organizacji igrzysk olimpijskich w 2020 r.

Jak widać z przytoczonych powyżej zwycięskich znaków i słów, w dużej części Azji panują raczej minorowe nastroje. Lekkie przejawy optymizmu wyglądają mizernie, jak pojedyncze promienie słońca z trudem przebijające się przez grubą warstwę smogu. Trochę to tylko ironiczne, że znaki „podróbka” i „smog”, zjawiska, które sami Chińczycy bez wahania wymieniają jako swoje największe problemy, zostały wybrane, ale przez inne kraje.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 260

(0/2014)
2 stycznia 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj