Zabytkowa tkanka miasta, fascynująca w swym eklektyzmie, wyglądem przypomina uzębienie marynarza po zbyt wielu rejsach – wokół kruszą się fasady, próchnica pożera ceglane mury, między którymi co i rusz niespodziewanie pojawia się pustka. Na szczęście nie wszędzie, zdarzają się bowiem miejsca odnowione, zapierające dech w piersiach warszawiaka, dla którego miasto zabytkowe istnieje przede wszystkim w sferze wyobraźni. Ta przydaje się i w Łodzi, gdy chce się uciec przed nazbyt, niestety, licznymi zaułkami smutku i alkoholowych ekscesów w formie chronicznej. Doskonałe schronienie daje Filharmonia, mimo tego nawet, że jej budynek jest nazbyt sterylny i biurowy jak na świątynię sztuki. A przynajmniej dała mi ona doskonałe schronienie w ostatnią niedzielę.

Na scenie trójka flecistów – Trio Soli Sono przygotowało koncert poświęcony muzyce Witolda Szalonka. Koncert szczególny. Zarówno pod względem repertuaru, jak i propozycji wykonawczych, rzadko spotykanych przy prezentacji muzyki poważnej. Znakomicie sprawdził się pomysł na półinscenizację czy też dopełnienie dźwięków poprzez subtelną grę światła w zaciemnionej sali, ruch sceniczny bardziej sugerowany niż rzeczywisty, a także kostiumy i charakteryzację, przygotowane, jak się zdaje, własnym sumptem przez muzyków, przez to amatorskie – w dobrym sensie, bo szczere i przekonujące. Muzyka Szalonka, świszcząca i szelestliwa, odwołująca się do naszych intuicji na temat brzmienia greckiego antyku, trytonowo-półtonowa i miękka brzemieniem fletów, w tym niezwykle rzadko używanego fletu basowego, wprowadziła zadumaną salę w trans. I choć na scenie nie było aktorów, to prócz świetnego koncertu był to też intrygujący teatr.

Koncert: 

Witold Szalonek Posejdon i Meduza, Meduzy sen o Pegazie, Głowa Meduzy

Trio Soli Sono w składzie: Natalie Becker flet, Johanna Daske flet, Olaf Futyma flet

Filharmonia Łódzka

23 października 2011