Jeśli znasz się choć trochę na historii Ukrainy, Ławra Peczerska zawsze będzie dla ciebie symbolem ważnym i potrzebnym. To najświętsze miejsce na Rusi – ośrodek kultu o znaczeniu daleko większym od naszej Częstochowy. To miejsce, które też niegdyś było nasze, bo prawosławna tradycja, istniejąca również w Polsce, jest spadkobierczynią prawosławia kijowskiego. Ławra nie jest już jednak klasztorem sprzed czterech stuleci – obecnie jest ośrodkiem części ukraińskiego prawosławia, które w dalszym ciągu podlega moskiewskiemu patriarsze Cyrylowi. Co najważniejsze: jest to największy Kościół i związek wyznaniowy na Ukrainie. Dwie pozostałe Cerkwie, zwane niekanonicznymi, wciąż są daleko mniejsze, zaś Kościół greckokatolicki nie wzmocnił swojej pozycji na całej Ukrainie, a rzymskokatolicki pozostaje obrządkiem polskiej mniejszości. Liczne nominacje protestanckie to już zupełnie inna sprawa.

Prawosławie kanoniczne utrzymało swoją pozycję – to do niej należą prezydent Wiktor Janukowycz i obecna głowa państwa, Petro Poroszenko. Dwa najważniejsze ukraińskie ośrodki kultu – Ławra Peczerska w Kijowie i Ławra Poczajowska na Wołyniu – pozostały w jej rękach. Podobnie jak większość parafii.

Cerkwie niekanoniczne i grekokatolicy wspierali Majdan od początku. Z Ławry w Kijowie płynęły głosy potępiające rewolucję. Ale apele Onufrego o zachowanie jedności Ukrainy i zakończenie wojny na Wschodzie są szczere. | Łukasz Jasina

Zachowanie kijowskiej metropolii wobec ostatnich przemian w kraju było niejednoznaczne. Cerkwie niekanoniczne i grekokatolicy wsparli Majdan od samego początku. Z Ławry w Kijowie czy z Poczajowa płynęły jednak głosy negatywne i potępiające rewolucję. Również w tym duchu wypowiadał się zmarły kilka tygodni temu metropolita Włodzimierz. Wśród wiernych bywało jednak bardzo różnie. Tym samym ujawnił się pewien sekret ukraińskiego prawosławia – wierni przynależeli do określonej Cerkwi zazwyczaj z powodów towarzyskich lub geograficznych. Przeciwko wiernym nie można było wystąpić, stąd – mimo porównań Majdanu z szatanem, płynących z ust ihumenów – wielu zwykłych księży rewolucji się nie sprzeciwiało.

Od lutego zmieniła się również polityka Cerkwi-matki. Patriarcha Cyryl skorzystał z możliwości, jakie dał mu zabór Krymu i nie poparł bezkrytycznie Władimira Putina oraz jego polityki. Na moskiewskich uroczystościach z okazji przyłączenia Krymu i Sewastopola – w marcu 2014 roku – patriarchy moskiewskiego zabrakło. Krymscy prawosławni w dalszym ciągu podlegają też metropolicie kijowskiemu. Cyryl wie co robi – większość parafii Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego znajduje się na Ukrainie, a tamtejsze społeczeństwo nie daruje patriarsze poparcia agresora. No cóż, to kolejna rzecz której Putin nie przewidział – że Cerkiew, mając do wyboru interesy swoje i jego, wybierze pewną samodzielność.

Kolejna rzecz której Władimir Putin ostatnio nie przewidział – że Cerkiew, mając do wyboru interesy swoje i jego, wybierze pewną samodzielność. | Łukasz Jasina

Prawosławie na Ukrainie to nie tylko Krym i rejon Doniecka, to przede wszystkim nieprzebrane masy wiernych w Charkowie, Dniepropietrowsku, na Środkowej Ukrainie, Bukowinie i Zakarpaciu. Ci wierni wyraźnie opowiedzieli się teraz za polityczną zmianą. Gdyby na czele ukraińskiego odłamu rosyjskiej Cerkwi dalej stał konserwatywny Włodzimierz, mogłoby się to skończyć dla niej źle. Na szczęście Bóg w swej niezmierzonej mądrości powołał go do siebie. Do wyborów stanęło trzech hierarchów. Podobno metropolitę boryspolskiego Antoniego wspierał patriarcha Cyryl, a Symeona z Winnicy – zaprzyjaźniony z nim Petro Poroszenko. W Winnicy podobno wszystko było już spakowane. Tymczasem wygrała demokracja i Onufry popierany przez średnie i niższe kadry Cerkwi. Całkiem jak na Majdanie – znów nie wzięto pod uwagę, że wola większości miewa jednak znaczenie. I tak Onufry stał się pierwszym od XVII wieku kijowskim metropolitą wybranym bez wsparcia władzy.

Oczywiście nie róbmy z Onufrego ukraińskiego papieża Franciszka. Byłoby to zbytnim uproszczeniem. Jest to hierarcha cieszący się w Czerniowcach autentycznym autorytetem, do tego widać już dziś, że jego apele o zachowanie jedności Ukrainy i zakończenie wojny na Wschodzie są szczere. Zafiksowani na analizie rozgrywek politycznych zapominamy, że Kościoły i Cerkwie wciąż odgrywają ważną rolę. Gdy na czele organizacji religijnej w kraju prowadzącym wojnę staje postać, którą można szanować, to tylko dobrze wróży temu krajowi.

I pozostaje się cieszyć, że wpływ Putina na Cerkiew maleje. I maleć będzie.