0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Znachorzy, sceptycy, politycy....

Znachorzy, sceptycy, politycy. Rozważania na marginesie filmu „Szarlatan” Agnieszki Holland

Beata Kubok

Najnowszy film Agnieszki Holland to nie tylko portret charyzmatycznego uzdrowiciela. To także zachęta do szerszego spojrzenia na (nieoczywistą) skłonność Czechów do metafizyki, manifestującą się chociażby w czasach epidemii covid-19.

Szarlatan niejedno ma imię

W języku czeskim istnieje kilka wyrazów na określenie człowieka zajmującego się ludowymi sposobami leczenia: léčitel („uzdrowiciel”, także „zielarz”, „znachor” w zależności od kontekstu), šarlatán („szarlatan”), bylinkář („zielarz”), mastičkář („sprzedawca maści”, także „znachor”).

W kontekście działań bohatera najnowszego filmu Agnieszki Holland (startującego do oscarowych nominacji) tytuł powinien raczej brzmieć Léčitel. Jan Mikolášek (1889–1973) – postać autentyczna – leczył ludzi za pomocą własnych mieszanek ziołowych. Diagnozę ustalał na podstawie konsystencji i koloru moczu.

Pomimo ekwilibrystyki kamerzysty, Martina Štrby, starającego się pokazać najmniejsze drobiny pływające w złocistej cieczy, oglądanie moczu przy właściwym oświetleniu i diagnozowanie na podstawie jego koloru jest obecnie, w dobie zaawansowanych badań laboratoryjnych i technologii, mało przekonujące i wątpliwe.

Niewątpliwie jednak Mikolášek, wyposażony w wiedzę ziołoleczniczą, obdarzony był dodatkowo niezwykłą intuicją.

Aktywność zawodowa czeskiego zielarza przypada na długi, prawie sześćdziesięcioletni okres.

Mikolášek ponoć codziennie był w stanie przyjąć od 150 do 200 ludzi. W gronie jego pacjentów znaleźli się Tomáš Garrigue Masaryk (pierwszy prezydent Czechosłowacji), Martin Bormann (tak! – ten Martin Bormann, chorujący na kamicę żółciową) oraz następny zbrodniarz wojenny – Karl Hermann Frank.

Na paradoks zakrawa fakt, że po wojnie Mikolášek leczył komunistycznego prezydenta Antoniego Zápotockiego, któremu uratował zainfekowaną nogę przed amputacją. Prezydent w zamian otoczył „swojego lekarza” protekcją.

Mikolášek liczył na ochronę również po śmierci komunistycznego decydenta. Oczywiście tak się nie stało, ponieważ bogactwo oraz wystawny styl życia zielarza były solą w oku dla ograniczonych, zawistnych i, dodajmy, znacznie biedniejszych przedstawicieli komunistycznego establishmentu. Po śmierci prezydenta (1957) rozpoczęła się nagonka, w której prym wiódł centralny organ Komunistycznej Partii Czechosłowacji – „Rudé Právo”. To właśnie ta gazeta zaczęła jako pierwsza używać określenia „szarlatan”. Mikoláškowi wytoczono proces za okradanie klasy robotniczej i żerowanie na niej.

Film Holland stanowi dla mnie przede wszystkim pretekst do szerszego spojrzenia na czeski kontekst kulturowy związany z leczeniem i różnymi formami lecznictwa. Choć Czesi to ponoć najbardziej ateistyczny naród w Europie, to, jak na ateistów (nie) przystało, nie zawsze zachowują się oni racjonalnie i zgodnie z wiedzą naukową.

Zjawisku temu możemy przyjrzeć się na podstawie obrazu Agnieszki Holland, wykraczając zarazem poza jego ściśle filmową interpretację.

Szacuje się, że w Czechach około 20 procent czynnych zawodowo lekarzy prowadzi w gabinecie lekarskim również działalność leczniczą z zakresu ziołolecznictwa lub medycyny alternatywnej.

Beata Kubok

O miłości w czasach ponurych

Film rozpoczyna się krótką sceną śmierci urzędującego prezydenta Zápotockiego. Jednak rozwijająca się w szybkim tempie akcja skupia się od razu na postaci Mikoláška, którego gra Ivan Trojan, wcześniej pojawiający się już w miniserialu Holland pod tytułem „Gorejący krzew” [2013]. W młodszą wersję bohatera wcielił się Josef Trojan (syn Ivana), co mocno uprawdopodobniło psychofizjonomiczną kontynuację ekranowej postaci. Narracja co chwila zakłócana jest reminiscencjami; w porządku chronologicznym rozpoczęłaby się ona od sceny z czasów I wojny światowej.

Po powrocie z wojny Jan, skonfliktowany z ojcem, szuka swojego miejsca w życiu. W sprzeczkach ujawnia się jego agresywny, mocno impulsywny charakter. Wyszukuje słynną na całą okolicę zielarkę Josefę Mühlbacher, u której „terminuje” (w tej roli Jaroslava Pokorná, występująca w „Gorejącym krzewie” jako matka Jana Palacha). Podczas następnej zawieruchy wojennej „Szarlatan” leczy dygnitarzy nazistowskich. Po 1945 roku przyjmuje pacjentów w swojej przestronnej willi w Jenštejnie, niedaleko Pragi, w której przeznacza też kilka sal dla najbardziej potrzebujących.

To chyba najciekawsza część filmu, w której poznajemy bohatera przechadzającego się jak ordynator, w białym kitlu, po salach swojej willi. Pacjentów w gabinecie traktuje często z góry i szorstko, szybko wpada w gniew. U kobiet nie znosi makijażu. Z drugiej strony – bezinteresownie pomaga pacjentom finansowo.

W gabinecie asystuje mu Słowak František Palko (postać fikcyjna), który prowadzi kartotekę pacjentów oraz wydaje zioła. Pomimo że obaj bohaterowie są żonaci (a zdaje się, że asystent nawet szczęśliwie), to właśnie František staje się największą życiową miłością Jana. Pojawianie się w scenach słowackiego kochanka, jego pogodne, radosne usposobienie powodują rozświetlenie kadrów, występujące w kontrze do przyciemnionych sekwencji siermiężnej, komunistycznej rzeczywistości.

Jednak nie tylko rzeczywistość otaczająca bohaterów jest mroczna. Również sam Mikolášek potrafi demoniczność całej sytuacji spotęgować swoim konformizmem, brakiem empatii oraz okrucieństwem nie tylko wobec zwierząt, ale również ludzi, których najbardziej ceni i kocha. Homoseksualizm, w połączeniu z tradycyjną religijnością Jana, nasilają jego wewnętrzne rozdarcie.

Podsumowując, samą postać głównego bohatera można uznać za targaną wewnętrznymi konfliktami i nie wolną od pokus, które towarzyszą poczuciu władzy nad innymi dzięki pozycji omnipotentnego uzdrowiciela.

Materiały prasowe dystrybutora Gutek Film.

„Sprzedawca maści” i Mesjasz

Niezależnie od tego, czy Mikolášek był osobą posiadającą niesamowitą intuicję, czy zwykłym „szarlatanem”, warto postawić pytanie o szerszy odbiór praktyk (zioło)leczniczych oraz innych paramedycznych (i korzystanie z nich). W czasach, kiedy u szczytu sławy Mikolášek miał dostęp do prezydenta, został on ośmieszony przez środowisko naukowe, a konkretnie przez socjologa Čeňka Adamca (1916–1997). Ten współzałożyciel czechosłowackiego Instytutu Badań Opinii Publicznej, współpracujący z George’em Gallupem, więziony w latach 50. XX wieku (za prowadzenie niezależnych badań dotyczących opinii publicznej, między innymi preferencji wyborczych), zaatakował w zawoalowany sposób Mikoláška.

Na potrzebę tej krytyki, Adamec w eseju pod tytułem „Mistrz Severín po 600 latach” [1956] przerobił w tym celu dramat „Sprzedawca maści” [„Mastičkář”, 1325–1333]. Ten średniowieczny dramat, którego rękopis znaleziono w podobny sposób jak polskie „Kazania świętokrzyskie” (czyli w grzbiecie innej książki w postaci pociętych pasków usztywniających tenże grzbiet), stanowi parodię misterium wielkanocnego. „Sprzedawca maści” wykorzystuje tak zwany risus paschalis [śmiech wielkanocny], w sposób perfidny łącząc misterium zmartwychwstania z fraszką, starotestamentową prefigurację – zapowiedź Chrystusowego zmartwychwstania – z obscenicznością. Profanacja misterium dokonuje się między innymi poprzez akt wskrzeszenia Izaaka za pomocą mikstury drożdżowej wylewanej na jego tyłek. Główna postać, Mistrz Severín, próbuje sprzedać trzem Mariom maści na Chrystusowe rany. Do pomocy ma dwóch wesołków – Rubína i Pustrpalka, którzy świadomi oszustwa, parodiując Severína i soczyście klnąc, reklamują właściwości lecznicze i afrodyzjakalne maści. Pamflet na Mikoláška ukazał się w książce Adamca pt. „Szarlatani wczoraj i dziś” [1956], rok przed śmiercią Zápotockiego i trzy lata przed procesem sądowym „szarlatana” z Jenštejna.

W 1991 roku ukazały się pośmiertnie wspomnienia Mikoláška [„Vzpomínky přírodního léčitele”]. Ciekawym elementem tej narracji autobiograficznej jest wspomnienie snu-wizji, w której pojawiła się bliżej nieokreślona postać biblijna, nakazująca Mikoláškowi leczyć ludzi. Zjawa ta, przekuta w rzeźbę, została później umieszczona w ogrodzie przed willą zielarza w Jenštejnie. Nieco idyllicznie, w duchu świeckiej ascezy wyrastającej z korzeni chrześcijańskich, brzmią świadectwa byłych pacjentów, w myśl których Mikolášek kierował się w życiu dziesięciorgiem przykazań i nigdy się nie ożenił (inaczej niż w filmie). Jego motto życiowe stanowiło powiedzenie: „Natura dzięki ziołom czyni cuda, ale to tylko połowa leczenia. Drugą jej połowę stanowi wiara w wyzdrowienie”. W świadectwie tym, o ile jest prawdziwe, zielarz ewidentnie nawiązuje do wypowiedzi Jezusa zwracającego się do trędowatych: „[…] twoja wiara cię uzdrowiła” (Łk 17,19). Podobnie więc, jak Mesjasz, jenštejnski uzdrowiciel warunkiem uzdrowienia czyni wiarę.

W otwartym liście do rządu, parlamentu i mediów z września tego roku część czeskiego środowiska medycznego przeciwstawiła się zbyt, jej zdaniem, rygorystycznym ograniczeniom związanym z covid-19. Działania rządu zostały określone jako nieodpowiedzialne ze względu na dewastację gospodarki, straszenie ludzi, wywoływanie paniki.

Beata Kubok

Niewierzący Czesi wierzący w cuda

Nieoczywistość postaci Szarlatana i problem z jej interpretacją w jakiś sposób koresponduje z postawami czeskiego społeczeństwa wobec różnych przejawów ezoteryki.

W wielu rodzinach kupuje się homeopatyczne produkty (rolę Severínów pełnią tutaj kolorowe ulotki reklamowe licznie rozsiane po straganach aptekarskich), korzysta z porad wróżek, wierzy w nawiedzające żywych i szwendające się po domu duchy, sprowadza zaklinacza odpędzającego spod okna duszę zmarłej przed laty topielicy, stawia w domu figurki aniołów…Wszystkie powyższe przykłady są mi osobiście znane i nie są jednostkowe.

Z długoletnich badań Dany Motyčkovej i Evy Křížovej wynika, że około jedna piąta populacji Czechów korzystała z metod ludowego leczenia (21 procent respondentów na 1000 osób). W klasyfikacji ludowych technik leczniczych znajdują się zazwyczaj: leczenie energią, polegające na przekazywaniu pozytywnej energii oraz zwrotnym przyjmowaniu do „bioplazmy” leczącego negatywnej energii pacjenta; następnie „biodiagnostyka” posiłkująca się różdżką [virgule]; „irisdiagnostyka” (diagnozowanie na podstawie tęczówki oka); ziołolecznictwo, leczenie dietą oraz leczenie modlitwą. Technikę leczenia modlitwą, w polskich warunkach przynależną chyba wyłącznie do sfery religijnej, stosował oprócz Mikoláška (zalecającego swoim pacjentom po prostu wierzyć w swoje uzdrowienie), Bedřich Kočí (1869–1955), który ponadto przykładał na chore miejsca święte obrazki. Leczenie modlitwą (niekoniecznie z rejestru modlitw chrześcijańskich) i wiarą nie jest w Czechach przeżytkiem, stosuje się je również w XXI wieku. Z organizacji zajmującej się obecnie propagowaniem medycyny niekonwencjonalnej wymienię tylko prężnie działające Czeskie Towarzystwo Psychoenergetyczne [Česká psychotronická společnost], nawiązujące do prac prof. RNDr. [1] Františka Kahudy, byłego ministra szkolnictwa i kultury w latach 1954–1963, matematyka i fizyka, który całe życie poświęcił badaniu tak zwanej mention – energii mentalnej. Członkowie wyżej wzmiankowanego Towarzystwa zajmują się szerzeniem informacji przede wszystkim na temat telestezji (jasnowidztwa), różdżkarstwa i numerologii.

Szacuje się, że w Czechach około 20 procent czynnych zawodowo lekarzy prowadzi w gabinecie lekarskim również działalność leczniczą z zakresu ziołolecznictwa lub medycyny alternatywnej. Praktykowanie lecznictwa w gabinetach lekarskich (prawnie nieuregulowane, lecz niezabronione) nie jest refundowane z państwowego funduszu zdrowia i innych branżowych FZ. W warunkach funkcjonowania publicznej służby zdrowia można się więc spotkać z sytuacją, w której lekarz posiadający tytuł MUDr. [medicinae universae doctor] – a każdy taki posiada, jeżeli jest po studiach medycznych i specjalizacji I stopnia – może wspomagać leczenie mieszanką ziół, homeopatią lub akupunkturą, a także diagnozować za pomocą wahadełka (kto nie wierzy, niechaj bieży obejrzeć film na YouTubie „Léčitelé stále na indexu…?”).

Materiały prasowe dystrybutora Gutek Film.

Lekarze w czasach zarazy

W otwartym liście do rządu, parlamentu i mediów z września tego roku część czeskiego środowiska medycznego przeciwstawiła się zbyt, jej zdaniem, rygorystycznym ograniczeniom związanym z covid-19. Działania rządu zostały określone jako nieodpowiedzialne ze względu na dewastację gospodarki, straszenie ludzi, wywoływanie paniki, wprowadzanie obowiązkowego noszenia maseczek bez względu na rzeczywisty stan zarażenia i zagrożenia, zwłaszcza że długookresowe używanie maseczki „nie przysłuży się zdrowiu tego, który jej używa”. Przestrzegano przed szybkim wprowadzeniem nowej szczepionki przeciwko SARS-CoV-2 oraz przed zapowiadanym przez rząd nakazem testowania przewidzianego dla wszystkich. W liście znalazły się również stwierdzenia typu: „istnieje o wiele więcej groźnych chorób, aniżeli covid-19, jednak ludzie nie są nieustannie informacjami na ich temat straszeni”, a także apel do dziennikarzy, by w większym stopniu informowali „o różnych możliwościach zapobiegania i leczenia”.

Wśród pierwszych siedmiu lekarzy i lekarek, którzy podpisali petycję (między innymi popularny i ceniony psychiatra Radkin Honzák oraz kardiolog prof. Jan Pirk), znalazło się trzech lekarzy- homeopatów. (W Czechach działa Czeskie Stowarzyszenie Lekarzy Homeopatów). Na stronie internetowej MUDr. Kateřiny Luckiej, podpisanej pod wyżej wspomnianym apelem, można znaleźć bardziej szczegółowe rozwinięcie nieco enigmatycznie brzmiących tez zawartych w liście do rządu. Z tekstu wynika, że w walce z wirusem SARS-CoV-2 należałoby także stosować leki homeopatyczne, nie ulegać farmaceutycznemu lobby i nie szczepić przeciwko wirusowi, ponieważ szczepionka może być szkodliwa. W ramach prewencji zapobiegającej zachorowaniu zalecane są przez lekarkę witaminy C i D oraz kwasy omega-3, świeży imbir (polecany przez ajurwedyjskich lekarzy) czy boczniak ostrygowaty. Na tejże stronie został ponownie wystosowany apel do mediów, by prawdziwie informowano o innych możliwościach leczenia chorób związanych z covid-19, polegających na wykorzystaniu, oprócz „medycyny zachodniej”, także homeopatii, tradycyjnej medycyny chińskiej i preparatów ziołowych.

Pod apelem do rządu podpisał się także Jan Hnízdil – internista, lekarz rehabilitacji, członek komisji akredytacyjnej do spraw psychosomatyki przy ministerstwie zdrowia. Jest on założycielem poradni o nazwie „Gniazdo zdrowia”, gdzie zespół współpracowników traktuje pacjenta w sposób holistyczny, stosując szerokie spektrum terapii (psychoterapie, akupunktura, mandala joga ashram i inne). W 2015 roku Hnízdil otrzymał główną nagrodę Czeskiego Klubu Sceptyków „Sysifos” za „dyskredytację medycyny psychosomatycznej w oczach środowiska naukowego oraz opinii publicznej”. Stowarzyszenie zrzesza czeskich naukowców oraz popularyzatorów nauki sceptycznie podchodzących do metod z zakresu medycyny alternatywnej czy zjawisk paranormalnych. Ci współcześni Pustrpalkowie, zrzeszeni w Sysifos, przyznają nagrody pojedynczym osobom, a także zespołom za otumanianie czeskiego społeczeństwa i „rozwój błotnistego sposobu myślenia”. Laureaci otrzymują nagrody w postaci pomalowanych kamieni nazywane bludný balvan (skrót blb), co w tłumaczeniu na polski oznacza „głaz narzutowy”, „eratyk”. Z kolei skrót blb jest także nazwą pospolitą i oznacza najczęściej głupca (a także matoła, gamonia lub durnia).

W roku 2002 oraz 2009, aż dwukrotnie, przyznano blby w dziedzinie, o której już przelotnie wspomniałam powyżej, angelologii (nauka o aniołach): Josefowi Hrušovskiemu za „dokonanie odkrycia kwantowej homeopatii, rozwijanie praktycznej współpracy z aniołami, archaniołami i eloi podczas leczenia mieszkańców Ziemi” oraz Emilowi Pálešowi za „odkrycie aniołów, z powodu czego oponenci stracili grunt pod nogami a Kościół nie wie, co czynić”. (Dodam tylko, że Páleš studiował cybernetykę, jest doktorem w zakresie nauk przyrodniczych (RNDr.) i autorem dwóch monografii „naukowych” o tematyce angelologicznej).

Jednym z późniejszych laureatów, który nagrodę odebrał osobiście z rąk członka rady „Sysifos” (prof. Grygara) jest obecny premier Andrej Babiš. Przyznał on, że łykał homeopatyczne pigułki na uspokojenie polecone przez lekarza w czasie, kiedy do opinii publicznej przedostała się informacja o jego współpracy z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa. Babiš zaprzeczył współpracy, a homeopatyczne pigułki brał, jak sam określił, „na krzywdę”, jakiej doznał w związku z niesłusznymi oskarżeniami. Sam Jiří Grygar – astronom i astrofizyk – jest autorem żartobliwego przepisu na homeopatyczną zupę gołębią (składa się ona z 10 galonów nasłonecznionej wody. Cień zawieszonych na oknie kuchennym dwóch wypatroszonych gołębi musi padać w momencie wrzenia na powierzchnię gotującej się wody. W ten sposób przygotowany z gołębiego cienia ekstrakt powinien być rozrzedzony w proporcjach: jedna kropla w stosunku do dziesięciolitrowego roztworu) [2].

Obecny premier Andrej Babiš łykał homeopatyczne pigułki na uspokojenie polecone przez lekarza w czasie, kiedy do opinii publicznej przedostała się informacja o jego współpracy z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa. Babiš zaprzeczył współpracy, a homeopatyczne pigułki brał, jak sam określił, „na krzywdę”, jakiej doznał w związku z niesłusznymi oskarżeniami.

Beata Kubok

Głupcy i sceptycy 

Czeski Klub Sceptyków przyznaje także blby zespołom (stacji radiowych i telewizyjnych, naukowcom oraz pracownikom różnych instytucji) za nieprofesjonalną działalność, niemającą podstaw naukowych. Na przykład w 2015 roku złoty kamyk otrzymał szpital kliniczny w Hradcu Kralowym za „wzorową opiekę nad dziełem Wielkiego Mao Zedonga w dziedzinie służby zdrowia”. Nagroda ta została poprzedzona opublikowanym na stronie internetowej „Sysifos” artykułem pod tytułem „Protestujemy przeciwko inwazji chińskiej szarlatanerii na czeską służbę zdrowia”. W nawiązaniu do tej nagrody, dwa lata później, diamentowy eratyk zdobył zespół lobbystów rozpowszechniający tradycyjną medycynę chińską. Wśród lobbystów, związanych z owym szpitalem w Hradcu, znaleźli się JUDr. [3] ing. Miloslav Ludvík – minister zdrowia w latach 2016–2017 – oraz jego wiceminister prof. MUDr. Roman Prymula (od września br. minister zdrowia Czech, odwołany ze stanowiska pod koniec października br.). Z kolei rok temu nagrodę otrzymało ministerstwo rolnictwa (Ministerstvo zemĕdĕlství ČR) za autoryzowanie zawodu różdżkarza poprzez przyznanie certyfikatu nauczaniu tego kierunku, zakończonego egzaminem maturalnym (nazwa przedmiotu: detekcja anomalii skorupy ziemskiej, kod: 69-057-M).

„Sysifos” ogłasza uzasadnienia dotyczące przyznawanych nagród, informacje o organizowanych wykładach, a także publikuje teksty literackie. Jednym z nich jest opowiadanie znanego pisarza Ivana Klímy pod tytułem „Z wizytą u wróżbity” [Na návštĕvĕ u léčitele], opisujące spotkanie z uzdrowicielem Jindřichem Paseką (1928–2005) jeszcze w czasach istnienia komunistycznej Czechosłowacji. Do diagnozowania chorób Paseka używał virguli – specjalnej różdżki, zgadywał na odległość ukryte źródła wody, leczył ślepotę i raka („poprzez rotację chorych komórek”). Ciekawym socjopsychologicznym aspektem lecznictwa Paseki jest, podobnie jak w wypadku Mikoláška, interakcja władzy, religii i magii, albowiem do wróżbity, trzymającego w ręku nieodłączną virgulę, zwracali się o pomoc kardynałowie, a także prezydent Czechosłowacji Ludvík Svoboda (prezydentura w latach 1968–1975).

Materiały prasowe dystrybutora Gutek Film.

Tęsknota za ezoteryką 

Widzowie, którzy obejrzą „Szarlatana”, zapewne będą zadawać sobie pytanie, czy Mikolášek manipulował naiwnością ludzką, był obdarzony niezwykłą intuicją czy charyzmą, był pomocny czy niebezpieczny. Proponuję jednak spojrzeć na ostatnie dzieło Holland szerzej, jako na pewien głos w dyskursie, który dotyczy płynności granic między medycyną i szarlatanerią.

Rok temu nagrodę otrzymało ministerstwo rolnictwa (Ministerstvo zemĕdĕlství ČR) za autoryzowanie zawodu różdżkarza poprzez przyznanie certyfikatu nauczaniu tego kierunku zakończonego egzaminem maturalnym.

Beata Kubok

Na pozór, od momentu pojawienia się w Europie pierwszych mikroskopów oraz rozwoju dziedzin medycznych (coraz bardziej uniezależniających się od ludowych „mądrości” na temat zdrowia oraz nakazów kościelnych), koniunkcja nauki z lecznictwem ludowym i praktykami magicznymi jest po prostu niemożliwa. Dylematu takiego na razie nie doświadczają narody, gdzie nie doszło w ogóle do rozszczepienia tych sfer, a szamani pełnią funkcje zarówno religijne, jak i medyczne. Pozostaje jednak pytanie: dlaczego w Czechach tak naukowcy, jak i znachorzy od lat mają się dobrze, a (para)medycyna i pseudonauka towarzyszą polityce?

Przypisy:

[1] RNDr. – łac. rerum naturalium doctor – doktor nauk przyrodniczych.
[2] Homeopatyczna zupa gołębia powinna być podawana pacjentom trzy razy dziennie.
[3] JUDr. – łac. iuris utriusque doctor – doktor prawa, dokładniej doktor obojga praw (prawa rzymskiego i kanonicznego).

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 618

(48/2020)
10 listopada 2020

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj