0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Prostota z pazurem....

Prostota z pazurem. Pięć książkowych nowości ze zwierzęcymi bohaterami [KL dzieciom]

Anna Mik

Zwierzęta, od początku istnienia literatury dla dzieci i jej funkcjonowania w powszechnym obiegu, są nieodłącznymi bohaterami opowieści dla najmłodszych – i nie zapowiada się, by miało się to w bliższej czy dalszej przyszłości zmienić. Tym bardziej raz na jakiś czas warto przyjrzeć się nie-ludzkim postaciom i funkcjom, jakie pełnią w nowo wydawanych książkach.

Krótkie historie o zwierzętach stanowią o tradycji literackiej opowieści dla dzieci. Ich historia sięga samych „Bajek” Ezopa, wyznaczających kierunek późniejszych nie-ludzkich narracji, jak choćby tych autorstwa Jeana de La Fontaine’a czy Ignacego Krasickiego. Za pomocą postaci zwierząt autorzy ci prezentowali wzorcowe postawy moralne, które dzieci miały realizować w prawdziwym życiu. Jednak od czasów bajek zwierzęcych niejedno się zmieniło. W wielu przypadkach współczesnej literatury dziecięcej zwierzęta się emancypują i zyskują głos. Współcześnie warto zatem przyglądać się funkcjom zwierząt pojawiającym się w książkach dla najmłodszych – jakim zmianom, jeśli w ogóle, podlegają, czy odzwierciedlają w jakiś sposób zmiany we współczesnym świecie lub czy wnoszą do literatury dziecięcej nową wartość. Niniejsze zestawienie ma na celu próbę spojrzenia na zwierzęta uważniejszym okiem, z poprawką na to, że jest ono przecież zdecydowanie słabsze od wzroku wielu przedstawicieli świata przyrody.  

Rozświetlona katastrofa 

Pierwszy przykład w niniejszym zestawieniu to historia nie tylko o samych zwierzętach, ile o środowisku, w którym funkcjonują – a raczej funkcjonować próbują. Jak można się bowiem domyślać po tytule i okładce książki obrazkowej, „Zgaście światła!” opowiada o zagrożeniu ekologicznym, jakim jest zanieczyszczenie świetlne. Bohaterami książki obrazkowej autorstwa Marshy Diane Arnold z ilustracjami Susan Reagan są zwierzęta żyjące w tkance miejskiej, Lisica i Chrząszcz, którzy postanawiają wyruszyć na poszukiwanie Nocnych Ciemności, daleko poza zasięgiem zabójczych świateł, uniemożliwiających im prawidłowe funkcjonowanie. Do eskapady dołączają kolejno zdesperowani: Jerzyk, Żaba, Niedźwiedź. Wszyscy uciekają przed wszechobecnym światłem. Gdy docierają na plażę, ratują zdezorientowane nowo narodzone żółwie, wskazując im drogę do morza. Sami też przemierzają wodę, aż docierają do wyspy, na której w końcu mogą dostrzec… wszystko.

Książka obrazkowa duetu Arnold–Reagan to ciekawa realizacja pomysłu już urzeczywistniona na polskim rynku książki dla dzieci. Mowa oczywiście o „Awarii elektrowni” Tiny Oziewicz z 2019 roku, z ilustracjami Rity Kaczmarskiej. W przypadku polskiej współpracy fabuła osadzona jest jednak nie wokół problemu nadmiaru światła (w sensie fabularnym, koncepcyjnie jak najbardziej) i ucieczką przed nim, lecz dotyczy nagłej ciemności ogarniającej miasto. Dla mieszkających w nim zwierząt nie jest to jednak sytuacja kryzysowa, lecz ulga. Lis, rak, żaby, borsuczyca, wszystkie zwierzęta mogą w końcu wyjść ze swoich kryjówek i poczuć upragniony smak nocy. Nawet ludzie mają okazję w końcu podziwiać gwiezdne niebo. Ideowo obie książki są tożsame, nawet jeśli pokazują zagadnienie zanieczyszczenia świetlnego z dwóch różnych perspektyw. Uzupełniając się, dają dość przejrzysty obraz miasta, w którym nie ma miejsca dla zwierząt, a dla ludzi jest go coraz mniej. W obu przypadkach antropomorfizacja zwierząt została zastosowana w ograniczonym zakresie, z pewnością przez wzgląd na ekologiczne przesłanie picturebooków. „Zgaście światła!” to nie tylko tytuł książki dla dzieci – to dramatyczne wezwanie zwierząt miejskich, skierowane do ludzi nie tylko niesłyszących ich próśb, lecz także niewidzących gwiazd.

Przez humor do serca 

Dwie kolejne zwierzęce opowieści to zabawne propozycje wydawnictwa Czytalisek, choć sam humor to zdecydowanie za mało, co warto o nich powiedzieć. „Kot maruda” nie bierze jeńców i udowadnia, że nawet w swoje najgorsze dni (jak słyszymy w jednej z piosenek Disneya), ma „pod łapą cały świat”. Pisarka i ilustratorka Sophie Blackall zaprasza nas do zapoznania się z historią czworonoga, który, jak z pewnością wiele kotów, nie zawsze jest skłonny do współpracy z ludźmi. Tytułowy bohater nie miał jednak, jak się można domyślać, łatwego startu w życiu. Trafia do ludzkiego domu ze schroniska i zmienia imię – to już nie Złotko, lecz Max. Mimo że jego nowy opiekun, mały chłopiec i kociarz totalny, poświęca mu sto procent swojej uwagi, Max vel. Maruda nie ułatwia dziecku zadania. Bezpardonowo rozkłada się na gazecie ojca, anektuje obuwie matki, wkładając do niego głowę, robi kupę na dywan, a ogon macza w maśle. Młody opiekun jednak się nie poddaje i zaczyna Maxowi… czytać na głos książki. Chłopiec na początku ma tremę, bo głośne czytanie wciąż sprawia mu trudność. Jednak powoli, oswajając się z tym nietypowym występem i nową sytuacją dla obu stron, zarówno chłopiec, jak i kot, napełnieni wewnętrznym spokojem, odnajdują wspólny grunt i nawiązują prawdziwie głęboką relację.

„Kot maruda” jest historią, która mogła wydarzyć się naprawdę. Blackhall w posłowiu pisze o schronisku Ligi Opieki na Zwierzętami w hrabstwie Berks (Pensylwania, USA), w którym dzieci ćwiczyły czytanie w towarzystwie bezdomnych kotów. Jak podkreśla autorka: „Koty słuchały, nie krytykując, a w dodatku w obecności czytających im dzieci stawały się spokojniejsze i bardziej towarzyskie”. „Kot maruda” nie jest zatem tylko zabawną opowieścią o upartym kocurze, lecz także terapeutyczną propozycją zarówno dla dzieci, jak i zwierząt. Jak się bowiem okazuje, czasami najwięcej wzajemnego zrozumienia odnajdziemy tam, gdzie osądzanie drugiej strony w danej relacji jest ograniczone do minimum. Choć patrząc na niektóre koty (a raczej obserwując sposób, w jaki one patrzą na nas), kwestię osądzania można pozostawić otwartą.  

Kolejna książka w zestawieniu, pełna fantastycznego humoru, wnosi, jak się wydaje, najświeższe spojrzenie na zwierzęta literackie i stereotypy z nimi związane. Paulina Bobrycz-Rogala, autorka tekstu i ilustracji omawianej tu pozycji, redefiniuje w swojej historii powiedzenie, które oryginalnie ma wywoływać raczej nieprzyjazne skojarzenia. „Jak Pies z Kotem”, bo o tym powiedzeniu mowa, to nie tylko tytuł książki, lecz także nazwa baru mlecznego współprowadzonego przez, oczywiście, Psa i Kota. Bar znajduje się na rogu ulic Mysiej i Truskawkowej, a w pracę w nim są zaangażowane różne zwierzęta – Niedźwiedź (dostawa owoców i warzyw), Lisia (dostawa wszystkiego, co owocami i warzywami nie jest), Oposy (praca na kuchni), klientami zaś są Mrówka, Żuczek czy rodzina Myszy. Pandy piją zielone koktajle przez bambusowe słomki, a Sroki płacą, oczywiście, platynowymi kartami. Towarzyszące tekstowi ilustracje zapraszają czytelników do świata, w którym każdy jest mile widziany. I każdy z pewnością znajdzie coś pysznego do zjedzenia.

Należy przyznać, że Bobrycz-Rogala uzupełniła polską literaturę zwierzęcą dla dzieci o fantastyczną pozycję. Nieodparty urok „Jak Pies z Kotem” tkwi w prostocie historii: autorka żongluje kulturowymi stereotypami dotyczącymi zwierząt swobodnie i z wdziękiem, a z baru mlecznego w ogóle nie chciałoby się wychodzić. Pisarka proponuje też kilka rozwiązań ekologicznych, takich jak wystawianie niesprzedanego jedzenia za darmo przed bar, żeby się nie zmarnowało. Jak się okazuje, Pies i Kot to najlepsza możliwa para do prowadzenia interesów, a różnice wynikające z ich charakterów są jedynie atutem przy obsłudze zróżnicowanej klienteli. Humor Bobrycz-Rogali (wzięty autor książek Rekiniusz Gróz to mój absolutny faworyt) jest tak ujmujący, że nic tylko czekać na kolejne publikacje. I oczywiście otwarcie charyzmatycznego baru mlecznego, w którym każdy będzie się czuł jak u siebie, jeśli nie lepiej.  

Nie-ludzkie zwierzęta – ludzkie rozterki 

Kolejne dwie książki zestawienia to zwierzęce opowieści traktujące o problemach bynajmniej nie zwierzęcych. W pierwszej z nich największe na świecie gryzonie i niekwestionowane królowe TikToka powracają w klasycznej gatunkowo książce obrazkowej Alfreda Soderguita. W „Kapibarach” zwierzęta te wkraczają w spokojny wiejski świat, a konkretnie – w świat stada kur – jako stworzenia kosmate, mokre i duże. Początkowo wzbudzają niechęć gospodarzy, gdaczących na nieproszonych gości, według których absolutnie już dla nikogo nie ma miejsca w gospodarstwie o ustalonych hierarchii i porządku. Jednak ze względu na niebezpieczny dla kapibar sezon polowań, kury łaskawie przyjmują przerażonych tułaczy, o ile ci będą przestrzegali podstawowych zasad: „1. Nie hałasować. 2. Nie wychodzić z wody. 3. Trzymać się z dala od jedzenia. 4. Nie kwestionować zasad”. Wszystko jednak się zmienia, gdy najmłodsi przedstawiciele obu grup zaprzyjaźniają się i pokazują dorosłym osobnikom, jak bardzo kapibary i kury są do siebie podobne.

Soderguit za pomocą prostych narzędzi przedstawia równie proste rozwiązanie kryzysu migracyjnego – bo zasadniczo to właśnie o tym jest jego książka obrazkowa. Kapibary uciekają przed pewną śmiercią, szukając schronienia w środowisku pozornie dla nich nieprzystosowanym. Jednak to rolą gospodarzy jest tak zaadaptować swój dom, by spełniał potrzeby powiększonego stada. Gdy te warunki zostają spełnione (a nie przestrzeganie opresyjnego regulaminu), korzyści okazują się być obustronne. Lekturą uzupełniającą w tym przypadku może być recenzowana na łamach „KL” książka „Kury, czyli krótka historia o wspólnocie” Laurenta Cardona [1] – niekoniecznie przez wzgląd na samą kulturową figurę kury (choć również), ale sam temat demokracji i tytułowej wspólnoty, której utworzenie, czy raczej reorganizacja, bywa bardzo często ogromnym wyzwaniem. Soderguit, podobnie jak Cardon, pokazuje, że przy odrobinie dobrej woli można przełamać szkodliwe schematy i stworzyć świat, w którym każda kapibara, stworzenie ze wszech miar cudowne, będzie się czuła bezpiecznie.

Drugą silnie zalegoryzowaną pozycją jest komiks, a raczej komiksowa antologia autorstwa Sandrine Kao. W swojej poetyckiej opowieści „Oczarowania” Francuzka o tajskich korzeniach przywołuje zimowe zwierzęta, by te, w wysublimowany i pełen delikatności sposób, opowiedziały o pięknie świata – jak nas przekonują: „Nic nie jest tak piękne jak nieskazitelność zimy”. Dowiadujemy się, że wszystko podlega nieustannym zmianom, jak kolory pogody. W relacjach z innymi warto wracać do czułych spojrzeń i jednocześnie pamiętać, że nawet najmniejszy szczegół może mieć znaczenie. Kao oferuje nam w zasadzie zbiór pięknie ilustrowanych aforyzmów, które łączy jeden bohater – zwierzę przypominające psa, oraz luźno powiązane ze sobą ilustracje (jak te same drzewa, szczyt góry itd.). Nie są to wyłącznie pogodne przemyślenia – kilka kart zwraca uwagę czytelników na problemy porażki, smutku, a nawet depresji. Jednak, mimo że czasami może „trwożyć nas” wiele rzeczy, Kao przypomina, że na naszym horyzoncie zawsze będzie czekało tytułowe, wybawiające z każdej opresji, „oczarowanie”.

Główny zwierzęcy bohater nie ma w zasadzie nic wspólnego z prawdziwie istniejącymi psowatymi. To dość prosta realizacja postaci kawaii, której estetyczna reprezentacja wręcz stapia się z otaczającym ją środowiskiem. Pies ma wywoływać wzruszenie swoją kruchością i niewinnością. „Oczarowania” wskazują nam kierunek, dzięki któremu pozwolimy sobie na egzystencjalny zachwyt. Zwierzęta, choć służą tu jedynie za ludzką metaforę, pozwalają zdystansować się czytelnikom i czytelniczkom do własnych słabości i problemów. Książka ta dobrze podsumowuje również samą refleksję o zwierzętach, nad którymi zachwyt powinien być przecież niezmienny.  

*** 

Oprócz postaci zwierząt, przedstawione powyżej pozycje łączy sprawnie wykorzystana prostota prowadzenia opowieści. Nie chodzi tu bynajmniej o uproszczenie pewnych zjawisk czy tematów, tak łatwo kojarzonych z literaturą dziecięcą. Autorki i autorzy wymienionych książek potrafili znaleźć klucz do przekazania ważnych wiadomości, wyzbywając się patetyczności czy silenia się na zmyślny humor. Nieobarczeni wyobrażeniami na temat tego, czym powinny być zwierzęta lub też czym powinna być literatura dziecięca, oferują czytelniczkom i czytelnikom rozwiązania za pomocą futrzastych lub pierzastych postaci, wzbudzających sympatię, ale też, co ważniejsze, okazujących zrozumienie. Od właśnie tych zwierząt dorośli mogliby się wiele nauczyć.

Przypis: 

[1] Anna Mik, „Kurza solidarność – przykład niedościgniony. Recenzja książki „Kury, czyli krótka historia o wspólnocie” .

 

Książki:  

Marsha Diane Arnold, „Zgaście światła!”, il. Susan Reagan, przeł. Tomasz Zymer, wyd. Nobell, Konstancin-Jeziorna 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 4+ 

Sophie Blackall, „Kot maruda”, przeł. Marta Duda-Gryc, wyd. Czytalisek, Gliwice 2022. Proponowany wiek odbiorcy: 4+ 

Paulina Bobrycz-Rogala, „Jak Pies z Kotem”, wyd. Czytalisek, Gliwice 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 6+ 

Alfredo Soderguit, „Kapibary”, przeł. Karolina Jaszecka, wyd. Tashka, Warszawa 2023. Proponowany wiek odbiorcy: 4+ 

Sandrine Kao, „Oczarowania”, przeł. Karolina Kulpa, wyd. Nobell, Konstancin-Jeziorna 2023. Proponowany wiek odbiorcy: 6+ 

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 784

(3/2024)
16 stycznia 2024

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj