Łukasz Jasina
Ciekawsza wersja rzeczywistości, czyli wyjątek na mapie polskiego kryminału
Niżej podpisany nie pała szczególnym entuzjazmem do polskiego kryminału. Osobliwie smutne jest wszakże to, że stolica nasza – miasto o ciekawej historii i współczesności – nie doczekała się wciąż godnej siebie powieści kryminalnej. W końcu tyle się w Warszawie dzieje.
Złą passę zdaje się przełamywać nowa seria naszego rodzimego potentata – wydawnictwa W.A.B., które niedawno wypuściło na rynek „Granatową krew”, książkę nieznanego szerszej publiczności Wiktora Hagena. To pierwsza część przygód komisarza Niemhausera – nieprzekupnego intelektualisty z równą sprawnością urzędującego w Pałacu Mostowskich i w kuchni restauracji zagubionej gdzieś na niezmierzonych i wielkich jak lodowa pustynia przestrzeniach między „Arkadią” a Powązkami (warszawski policjant musi bowiem dorabiać do niewysokiej pensji jako kucharz).
Niemhauser – człowiek niezwykle ciekawy, absolwent studiów humanistycznych, co odróżnia go od innych warszawskich policjantów – otrzymuje od swojego przełożonego polecenie rozwikłania zagadkowego morderstwa. Okazuje się ono zaledwie pierwszym krokiem w mroczne dzielnice miasta.
Elita – jak to elita – jest skorumpowana, choć to może nie Chicago z lat 30. Prawicowy poseł, prawie pewny kandydat na prezydenta, ukrywa namiętne związki ze swoimi asystentami, a dziennikarze-autorytety to niegdysiejsi agenci SB. Szef Niemhausera utrzymuje się na swoim stanowisku dzięki umiejętnemu lawirowaniu. Świat wokół komisarza jest zły i on o tym wie. Wie także, że się temu nie przeciwstawi.
Najważniejszym elementem książki Hagena nie jest jednak intryga kryminalna. Jest nim zbiorczy bohater – Warszawa. Warszawa jako taka. Miasto istniejące mimo wszystko. Warszawa Niemhasuera to organizm dynamicznie się rozwijający, ale ciągle pełen śladów przeszłości. Mieszkanie komisarza na Franciszkańskiej mieści się w wyremontowanych w latach 90. blokach z lat 50., osadzonych na fundamentach przedwojennych kamienic. To miasto jest niezwykle żywotne. Mamy już w nim krezusów i tych, którzy się stoczyli – obie te grupy to ludzie „w złym stylu”. Są tacy jak ich miasto. Choć czyż nie kochamy Warszawy za jej kiepski styl?
No cóż, takie są Polska i Warszawa. Pisarze opisali już Londyn i Paryż. Wiemy, jak wyglądał przedwojenny Wrocław i Sztokholm sprzed lat kilku. W książce Hagena rozpoznajemy Warszawę – prawie tak samo ciekawą jak w rzeczywistości. Za kilkadziesiąt lat czytelnik będzie odnajdywał w niej restauracje i bary, warszawskie typy antropologiczne i atmosferę miasta. Stolicę Polski w różnych epokach poznajemy dzięki Prusowi, Oppmanowi, Żeromskiemu i Dołędze-Mostowiczowi. Teraz mają następcę. Nareszcie.
Czy komisarz Niemhauser zdobędzie większą popularność niż jego wrocławski odpowiednik? Zobaczymy. Czekajmy na kolejne tomy. Pierwszy pozwala na odrobinę optymizmu
Książka:
Wiktor Hagen, „Granatowa Krew”, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2010.
* Łukasz Jasina, historyk, publicysta, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.
„Kultura Liberalna” nr 115 (12/2011) z 22 marca 2011 r.