0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > BARAN: Młynarz, co...

BARAN: Młynarz, co patrzy

Magdalena M. Baran

Młynarz, co patrzy

Rytm dnia wyznaczany wiatrem. Ramiona młyna z każdym jego podmuchem poruszają się coraz to szybciej, by w końcu osiągnąć stałą prędkość. Niczym wskazówki zegara odmierzają czas – rozumiany po staremu, od ziarna do ziarna. Młynarz ze spokojem spogląda na świat. Wszystko pod stopami złożone, rozgrywające się w spokojnej oddali, ziarna zdarzeń zasiane, owocujące właśnie kolejną historią. Tę pamiętać będą na wieki, z ust do ust podając sobie opowieść o „Drodze na Kalwarię”, z rąk do rąk przekazując sobie księgę, w której wieść o krzyż dźwigającym stanie się zaczynem religii. Ziarno z worka wybrane uwagi pełnym ruchem przesypuje, miele, mąkę w dłoniach mocarnych rozciera. Tak opowieść stać się ma chlebem. Codziennością tych, co uwierzyli boskiemu młynarzowi.

W dole, u podnóża młynarzowej skały, obraz żywy jeszcze, w chwil kilka przed zastygnięciem w gęstej farbie. W filmowej relacji rozdarty między tętniącym kręgiem życia/miastem a kręgiem śmierci, wyznaczonym przez przypatrujących się umieraniu kolejnych skazańców. Miasto ludne, tłumem wylegające na ulice, uciech żądna gawiedź, co pospieszy naprzeciw każdej historii. Za tą kroczy w pierwszej chwili niepewnie, zbierając zdarzenia okoliczne, na całość się składające. Zielonemu drzewu życia odpowiadają ciało pożerające na śmiertelnym palu kruki. Skrzydlate końca zwiastowanie.

Malarz obok, na płótnie zatrzymać próbuje chwilę, przyjacielowi rzecz całą tłumaczy. Tamten – mieszczanin w pracach Bruegla rozmiłowany – na świat własny tłumaczy jego słowa. Rozumiejąc, nie do końca pojmuje, kroki śledzi, grzmienia pośmiertnego, na obrazie niewidocznego już nasłuchuje. Artysta szkice liczne, postaci upozowane, w pracy zatracenie takie, że śmierci na judaszowym sznurze dyndającej nie dostrzega. Szkice przez wiatr porywane, jakby uciec chciały wiecznemu uwięzieniu, zatrzymaniu, uczestnictwu w krzyżowaniu – człowieka, Boga, a może i odmienności wierzenia. Inkwizycja podwójna, jerozolimska przeplata się z Hiszpańską – Chrystus krzyżowany czy raczej uciskana politycznie i społecznie szesnastowieczna Flandria. On tymczasem skupiony na widzeniu zgromadzonych, sam w oderwaniu. Historie uwiecznia, dopowiadając dzieje spoza samego widziadła. Ot domy mieli, dzieci, cielaka w wiejskiej izbie trzymanego. Kochali, rozpaczali, czekali na coś, czego nadejścia nawet spodziewać się nie mogli. Na drogę przyszli popatrzyć, zebrani zgromadzeniem, co wagę większą przykłada do Szymona odciąganego od Estery (bo krzyż nieść pomóc musi), niż do pod krzyżem cierpiącego. W tłumie ukrytego w swym w proch ziemi (co ziarno niegdyś przyjmowała) upadku.

Tu każda z postaci, z opowieści każda istotna. Czemu śmierć na kole młodzieniec poniósł? Czemu rozpacz bezmierna kobiety ze śmiechem i graniem na bębnach, piszczałkach zestawiona? Skąd dziecięce zabawy beztroskie, gdy za oknami domu ojczyźnie małej krzywda się dzieje? Czemu tryb życia – sen, posiłek, praca, igraszki, sen znowu – nieprzerwanym kołem się toczy, jakby obok działo się coś, a jednocześnie nie działo się nic. Tylko matki serce złamane, tylko kobiety zapatrzone kochająco, tylko najwierniejsi trwają w swej rozpaczy. Pozostali zagapieni, jakby na spektakl przyszli, jakby tylko popatrzyć na rzecz całą chcieli, w głuchym, ślepym i niemym trwając zgromadzeniu. Zatrzymani tu w pół kroku, w chwil kilka przed chocholim swym tańcem, co w bezmyślną wciągnie ich masę, co nie pozwoli dopowiedzieć historii.

Tylko młynarz ze spokojem skrzydła maszynerii swej wiecznej zatrzyma, z malarzem pospołu więżąc gawiedź w wiecznotrwałej chwili. Trudnej, zaskoczeń pełnej a nieuniknionej. Widzianej dziś na płótnie, to znów na filmowej kliszy. Później znów wiatrowi rytm skrzydłom przywrócić pozwoli, a oni, niczym ze snu pobudzeni, dalej pójdą. Ziarno zdarzeń od plew oddzielone mleć się będzie, młynarz mąką przewieje, aż słowo stanie się chlebem.

Obraz:

Peter Bruegel Starszy „Droga na Kalwarię” (1564), Kunsthistorisches Museum, Wiedeń

Film:

„Młyn i krzyż”, reż. Lech Majewski, premiera polska 18 marca 2011

* Magdalena M. Baran, koordynator projektów Instytutu Obywatelskiego, stale współpracuje z „Kulturą Liberalną”. Przygotowuje rozprawę doktorską z filozofii polityki.

„Kultura Liberalna” nr 115 (12/2011) z 22 marca 2011 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 115

(11/2011)
22 marca 2011

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj