Anna Mazgal

Horror codzienności w Gorazde. O książce Savo Helety

Już po lekturze pierwszych zdań książki Savo Helety „Not My Turn to Die” (Nie moja kolej, by umrzeć) wiadomo, że nie jest to literackie arcydzieło. Być może dlatego, że autor nie jest pisarzem i sam przyznaje, że z opanowaniem angielskiego miał problemy. Być może chodzi też o to, że „Wspomnienia złamanego dzieciństwa w Bośni” to relacja kogoś, kto wówczas był trzynastolatkiem.

Rodzina Heletów z Gorazde doświadczyła horroru wojennej codzienności, jaka stała się udziałem mniejszości serbskiej na terenach podległych Bośniakom, a oblężonych przez wojska serbskie – co zaznacza zresztą sam autor. Najbliższa rodzina głównego bohatera miała szczęście: wszystkim udało się przeżyć, nie doświadczyli też najgorszych okropieństw, które stały się udziałem tysięcy mieszkańców Bałkanów zachodnich. Oczywiście nie chodzi mi tu o umniejszanie doświadczeń autora, ale o podkreślenie, że przekaz staje się dzięki temu bliski doświadczeniu każdego czytelnika.

Życie w ostrzeliwanym przez serbskie oddziały Gorazde przypomina koszmarny sen, w którym pomieszaniu ulegają wszystkie znane dotąd porządki, a rodzinom o „złym” pochodzeniu trudno jest bronić się przed żelaznym uściskiem biedy. Heleta nie wdaje się w dywagacje, dlaczego żyjący do tej pory zgodnie sąsiedzi obracają się przeciwko sobie; raczej ze zdumieniem rejestruje to, jak przestaje funkcjonować społeczność ze swoimi instytucjami, kończy się praca i jedzenie, jedni stają się oprawcami, a inni – niespodziewanie – okazują dobre serce. Wszystko to przy akompaniamencie artylerii ostrzeliwującej miasto i dużej aktywności serbskich snajperów, strzelających do każdego, kogo może dosięgnąć kula.

Niejako mimochodem autor pokazuje kilka przejmujących obrazów ludzkiego wojennego zwichrowania. Jeden to Meho, dawny kolega szkolny ojca autora: najpierw terroryzuje on rodzinę Heletów, w decydującej chwili ostrzega ich przed grożącym niebezpieczeństwem po to, by wreszcie powrócić jako oprawca. Drugi to sam autor, który po zakończeniu wojny przeżywa gniew i frustrację z powodu niemożności rozliczenia się z tymi, którzy dopuścili się wojennych okropieństw, a nie zostali za swoje postępowanie ukarani.

Rodzina Heletów zdołała przeżyć wojnę, internowanie i strach przed eksterminacją nie tylko dzięki sile więzi między jej członkami, ale i dzięki tym, którzy ofiarowali im niespodziewaną pomoc i wsparcie. Nie jest to książka o polityce, a o tym, co wojna potrafi zabrać, nawet jeśli pozostawia swoje ofiary przy życiu. Wartością tej opowieści jest jej kameralność oraz szczerość autora, który nie wspiera żadnej ze stron konfliktu i ucieka od politycznych rozliczeń.

„Not My Turn to Die” przekazuje nam tym samym starą prawdę, że każda wojna zaczyna się w człowieku – ofierze, która codziennie dokonuje dobrych lub złych wyborów. To opowieść o bezpretensjonalnej urodzie: poważna, ale pozbawiona drastycznych scen – znakomita lektura dla młodych czytelników, którzy chcą zacząć mierzyć się z podobnymi tematami.

Książka:

Savo Heleta, „Not My turn to Die. Memoirs of a Broken Childhood in Bosnia”, AMACOM.

* Anna Mazgal, członkini redakcji „Kultury Liberalnej”, aktywistka, ekspertka Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych. Reprezentuje OFOP w Obywatelskim Forum Legislacji.

„Kultura Liberalna” nr 126 (23/2011) z 7 czerwca 2011 r.