Zastanawianie się nad tym, czy do zamachu na „Charlie Hebdo” przyczyniły się w jakimkolwiek stopniu karykatury Mahometa, nie ma już żadnego sensu. Tym bardziej zwraca uwagę, że 7 stycznia br., obok zamachu na redakcję czasopisma satyrycznego, jeden z zamachowców zabijał ludzi w sklepie. Celem tych ataków była Francja jako taka, z jej sposobem życia i laickimi wartościami.

Automatyczne obwinianie wszystkich muzułmanów czy imigrantów, sugerowanie ich odpowiedzialności jako grupy, ma wszystkie cechy rozmijania się z prawdą. | Jarosław Kuisz

Często słychać głosy, że Europejczycy odczuwają dziś duchową pustkę. Michel Houellebecq pisarskie wizje posunął aż do opisania przejęcia władzy przez islamistów. Niewykluczone, że od dziś pojawił się przed nami inny scenariusz. Życie w „społeczeństwach ryzyka”, gdy sam otwarty styl życia staje się stawką w grze, zmusza, by docenić to, co mamy na co dzień. Nasze wartości, dotąd sprowadzane często w debatach do banału – prawo do życia czy wolność słowa – znów nabierają szczególnego ciężaru.

Na koniec warto z całą mocą powiedzieć, że wśród owych wartości znajduje się sprzeciw wobec stosowania odpowiedzialności zbiorowej. Automatyczne obwinianie wszystkich muzułmanów czy imigrantów, sugerowanie ich odpowiedzialności jako grupy, ma wszystkie cechy rozmijania się z prawdą.

Zamachów dopuściła się garstka młodych mężczyzn, podczas gdy miliony innych osób wyznania muzułmańskiego spokojnie żyją w Europie. Statystycznie, jak przypomina Olivier Roy, we Francji więcej muzułmanów służy w armii, policji i żandarmerii niż w Al-Qaidzie. Nic dziwnego zatem, że muzułmanie znajdują się wśród ofiar wczorajszych zamachów, tak jak było przy okazji zamachów na „Charlie Hebdo”. I nie wiadomo, czy więcej wspólnego niż z jakąkolwiek religią, nie mają z filmami akcji, którymi napychają swoje głowy.

 


Polecamy także:

tekst Jarosława Kuisza
„Jak to lewacy z nazistami zamachowców nam sprowadzili”

tekst Adama Puchejdy „Nie mówcie o wojnie z terrorem”.