0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Temat tygodnia > CETA i TTIP....

CETA i TTIP. Czy protesty są uzasadnione?

Redakcja „Kultury Liberalnej"

Szanowni Państwo!

Kiedy w roku 2004 Polska przystępowała do Unii Europejskiej, przeciwnicy integracji ostrzegali przed zagrożeniami, jakie niósł ze sobą wspólny, europejski rynek oraz związany z nim swobodny przepływ kapitału, towarów, usług i ludzi. Pojawiały się tezy, że polskie firmy zostaną przejęte przez zachodnich konkurentów albo wykupione i natychmiast zamknięte. Straszono również masowym wykupem ziemi i nieuczciwą konkurencją dla polskiego rolnictwa ze strony hojnie dotowanych rolników z zachodu Europy. Po 12 latach członkostwa w UE większość z tych czarnych przepowiedni się nie spełniła, a Polacy należą do najbardziej euroentuzjastycznych społeczeństw Wspólnoty. Mało tego, kiedy w obliczu Brexitu Wielka Brytania zapowiada wprowadzenie ograniczeń w swobodnym przepływie ludzi, wielu Polaków głośno wyraża swój sprzeciw, opowiadając się za utrzymaniem wszystkich czterech podstawowych unijnych swobód.

Gdy tylko jednak tematem dyskusji staje się wprowadzenie podobnych rozwiązań w relacjach z Kanadą i Stanami Zjednoczonymi w ramach umów CETA i TTIP, powracamy do narracji przeciwników integracji europejskiej z roku 2004. Co ciekawe jednak, sprzeciw wobec podpisania tych porozumień najsilniejszy jest nie we wciąż relatywnie ubogiej Polsce, lecz w znacznie bogatszych krajach Europy Zachodniej.

Wicekanclerz Niemiec, Sigmar Gabriel, 28 sierpnia w wywiadzie dla publicznej telewizji ZDF powiedział, że trwające od kilku lat negocjacje dotyczące umowy o partnerstwie handlowo-inwestycyjnym między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską (TTIP) zakończyły się fiaskiem. We wtorek 18 października z kolei ratyfikacja umowy CETA pomiędzy Kanadą a Unią Europejską została zablokowana przez parlament Walonii. Przedstawiciele liczącego niewiele ponad 3 mln mieszkańców regionu Belgii obawiali się, że po wejściu w życie umowy wysokie unijne standardy żywnościowe zostaną obniżone, prawa pracownicze – ograniczone, a międzynarodowe korporacje będą wykorzystywały nowy mechanizm rozwiązywania sporów między państwami i firmami, by pozywać kraje unijne za każdym razem, gdy pogorszą się warunki do inwestycji. Sprzeciw to o tyle znaczący, że rząd federalny Belgii potrzebuje zgody regionów i wspólnot językowych kraju, by umowę podpisać – zaś bez zgody chociażby jednego z państw UE negocjowane od lat porozumienie, nie zostanie uchwalone.

Organizacje obywatelskie zrzeszające przeciwników zarówno CETA, jak i TTIP już świętują zwycięstwo. Czy słusznie?

Obie umowy stały się przyczyną wielotysięcznych protestów w wielu miastach Europy. Opór przeciwko porozumieniom prowadził także do stworzenia egzotycznych koalicji lewicy z niekiedy skrajną prawicą. W Warszawie kilkutysięczna demonstracja przeciwników CETA zgromadziła obok siebie polityków partii Razem i Kukiz’15.

Mimo to wśród politycznych elit w Europie panuje niemal powszechny konsensus na rzecz podpisania porozumienia z Kanadą; popiera je m.in. socjalistyczny prezydent Francji, chadecko-socjalistyczny rząd Niemiec, centrolewicowy premier Włoch, a także, powtarzający hasła obrony interesu narodowego, rząd Prawa i Sprawiedliwości.

Zwolennicy liczącej 1598 stron umowy argumentowali, że CETA wzmocni transatlantyckie relacje gospodarcze, nie zagrażając przy tym w żadnym stopniu obowiązującym w Unii Europejskiej standardom produkcji żywności, bezpieczeństwa czy ochrony praw pracowniczych. Odrzucali także obawy związane ze wspomnianym już mechanizmem arbitrażu w sporach pomiędzy państwami a korporacjami, ISDS (Investor-State Dispute Settlement). Żaden z tych argumentów nie trafił jednak do przeciwników liberalizacji handlu z Kanadą. Kto w tym sporze ma rację?

Paweł Zerka w swoim tekście przekonuje, że argumenty przeciwników tak CETA, jak i TTIP były bardzo często podawane w sposób stronniczy, zaś próby odpowiedzi Komisji Europejskiej na zarzuty protestujących pozostały niezauważone. Tak było chociażby w przypadku krytyki tajnego charakteru negocjacji. „Komisja Europejska dokonała w listopadzie 2014 r. prawdziwej rewolucji w sposobie komunikowania przebiegu negocjacji prowadzonych z Amerykanami. Ujawniła swój mandat negocjacyjny i publikowała swoje pozycje negocjacyjne przed kolejnymi rundami rozmów. Regularnie informowała o przebiegu poszczególnych rund, a także umożliwiała wszystkim posłom Parlamentu Europejskiego wgląd do tych dokumentów negocjacyjnych, które miały klauzulę «EU restricted» lub «limited»”, pisze Zerka. Żadne z tych działań nie uspokoiło jednak nastrojów, a szansa na podpisanie porozumienia najpewniej przepadła na lata.

Argumenty przeciwników CETA i TTIP krytycznie oceniają także Joanna Tyrowicz i Jan Hagemejer. W rozmowie z Łukaszem Pawłowskim przekonują, że – wbrew powszechnie powtarzanym opiniom – „umowy takie jak CETA czy TTIP to nie przejaw walki o interesy jednej czy drugiej korporacji, tylko walka o zachowanie pozycji gospodarek rozwiniętych w bardzo szybko zmieniającym się otoczeniu”. Otoczeniu, w którym kraje mniej zamożne, na czele z Chinami i państwami afrykańskimi, integrują się w znacznie szybszym tempie niż kraje rozwinięte. Zdaniem Tyrowicz i Hagemejera, także z perspektywy polskiej gospodarki, zniesienie barier w handlu transatlantyckim nie tylko nie zagroziłoby większości lokalnych firm, ale mogłoby być dla nich bardzo korzystne.

Inaczej skutki CETA i TTIP ocenia Ha-Joon Chang, słynny południowokoreański ekonomista, wykładający na Uniwersytecie w Cambridge. Zdaniem Changa bezpośrednie skutki gospodarcze obu umów byłyby niewielkie, ponieważ obecnie istniejące bariery handlowe już dziś są bardzo ograniczone. Niebezpieczeństwo leżało jednak w przyznaniu globalnym korporacjom zbyt dużych możliwości wywierania presji na państwa. „Arbitraż w formie proponowanej w CETA i TTIP będzie prowadził do powoływania malutkich sądów złożonych w zasadzie z kilku prawników korporacyjnych. Korporacje zyskają potężne narzędzie blokowania wszelkiego ustawodawstwa, które, w ich przekonaniu, będzie zagrażało ich zyskom”, przekonuje Chang.

Jeśli jednak zarówno CETA, jak i TTIP groziła poważnym ograniczeniem władzy europejskich polityków, dlaczego to właśnie wśród nich umowy te cieszyły się i cieszą tak dużym poparciem?

Zapraszamy do lektury!

Redakcja


 

Stopka numeru:

Koncepcja Tematu Tygodnia: Redakcja.

Opracowanie: Łukasz Pawłowski, Jakub Bodziony, Jan Chodorowski, Konrad Kamiński, Joanna Derlikiewicz .

Ilustracje: Magdalena Walkowiak.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 407

(43/2016)
25 października 2016

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj