0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Między Rothem a...

Między Rothem a popędem. Recenzja filmu „Amerykańska sielanka” Ewana McGregora

Marek Paryż

Reżyserki debiut Ewana McGregora to adaptacja powieści Philipa Rotha przygotowana z wielkim szacunkiem dla pierwowzoru. Trudno jednak mówić o oddaniu ducha tej prozy, gdy znika większość odmalowanego w niej społecznego tła rodzącego się radykalizmu politycznego, a emocje przybierają formę melodramatu.

„Amerykańska sielanka” Philipa Rotha (1997) to jedna z najważniejszych amerykańskich powieści rozliczeniowych ostatniego ćwierćwiecza, dzieło wybrzmiewające z wyjątkową siłą, szczególnie gdy połączyć je z dwiema innymi książkami pisarza, z którymi tworzy nieformalną trylogię: „Wyszłam za komunistę” (1998) i „Ludzką skazą” (2000). Te trzy książki są częścią większego cyklu, zogniskowanego na postaci głównego bohatera – amerykańskiego pisarza żydowskiego pochodzenia, Nathana Zuckermana. W ramach tego cyklu wskazują istotną zmianę optyki, uwzględniając w o wiele szerszym zakresie, niż wcześniejsze jego części, kwestie historyczne, polityczne i klasowe, oraz kierując uwagę ku innym niż Zuckerman postaciom. Trylogia jest pozbawioną złudzeń próbą podsumowania „amerykańskiego stulecia”, a dokładnie mówiąc, okresu od II wojny światowej do prezydentury Billa Clintona. Zwodniczo nostalgiczna konwencja – w każdej z trzech powieści Zuckerman relacjonuje historie, których początki sięgają czasów jego dzieciństwa i młodości, chociaż jego samego dotyczą pośrednio – pokazuje, jak narastające z biegiem czasu sentymenty fałszują stosunek ludzi do przeszłości, w której oprócz młodszych wcieleń ich samych nie ma nic wspaniałego.

Roth bierze pod lupę zjawiska, w których symptomatycznie przejawił się – by tak rzec – stan narodu w różnych przełomowych momentach jego najnowszej historii: paranoję zimnej wojny w „Wyszłam za komunistę”, radykalizm lat 60. w „Amerykańskiej sielance” i poprawność polityczną ostatnich dekad XX w. w „Ludzkiej skazie”. Wielowarstwowe konteksty tych powieści wydają się czynić z nich trudny materiał wyjściowy dla filmowca. Ewan McGregor nie przestraszył się jednak nieuniknionego ryzyka i jako swój reżyserski debiut zrealizował adaptację „Amerykańskiej sielanki”. Zastosował przy tym patent podobny do rozwiązań przyjętych przez Roberta Bentona w ekranizacji „Ludzkiej skazy”, obrazu znanego u nas pod tytułem „Piętno” (2003), to znaczy wyeksponował wątki składające się na dramat człowieka za cenę zawężenia kontekstów.

Fot. materiały prasowe Best Film

Fot. materiały prasowe Best Film

Życie bez tła

Seymour Irving Levov (w tej roli sam reżyser), Żyd z Newark w stanie New Jersey, to człowiek, któremu do pewnego momentu wszystko się w życiu udawało. Obdarzony niezwykłą urodą (na co wskazuje przezwisko „Szwed”), w szkole święcił tryumfy w sporcie, czym zasłużył sobie na uwielbienie całej dzielnicy rodzinnego miasta, potem łatwo wdrożył się w prowadzenie przejętego po ojcu interesu – fabryki rękawiczek, poślubił byłą Miss New Jersey, kupił wspaniałą posiadłość, został ojcem przesłodkiej córeczki. To wszystko zostało w filmie McGregora odpowiednio streszczone. Dzieciństwo córki „Szweda”, Merry (w jej kolejnych wcieleniach wiekowych wystąpiły Ocean James, Hannah Nordberg i Dakota Fanning), to początek głównej akcji dramatycznej. Dziewczynka jąka się i wcześnie zaczyna przeczuwać, że trudno jej będzie spełnić pokładane w niej nadzieje rodziców. Wstrząsem dla dwunastoletniego dziecka okazuje się przypadkowo obejrzany w telewizji obraz palącego się człowieka. Zakodowany w pamięci, do pewnego stopnia uzasadnia coraz bardziej zauważalny radykalizm dorastającej Merry. Dziewczynie zawsze trudno było porozumieć się z matką (Jennifer Connelly), ale na progu dorosłości – w okresie, na który przypada zwrotny moment filmu, młoda bohaterka ma szesnaście lat – coraz gorzej rozmawia jej się także z ojcem. Merry nawiązuje natomiast kontakty z nowojorskimi radykałami i za ich namową podkłada bombę w budynku pocztowym w swoim miasteczku. W wybuchu ginie jedna osoba, a Merry znika z domu. „Szwed” nie rezygnuje z poszukiwania córki, chociaż długo nie ma żadnych wskazówek, gdzie jej szukać. Tymczasem, czego bohater zdaje się nie zauważać, stopniowemu rozkładowi ulega jego małżeństwo. Szwed w końcu znajdzie Merry bliżej, niż mógłby się spodziewać, a to, co zobaczy i usłyszy, okaże się bardziej przerażające niż jego najgorsze obawy.

Film McGregora to adaptacja przygotowana z respektem dla literackiego pierwowzoru, próbująca przynajmniej w skromnym stopniu odzwierciedlić jego rozmach. Dlatego też niektóre sytuacje i wątki pojawiają się w filmie na zasadzie „odhaczania”. Dobrym przykładem jest jedna ze scen zawiązujących akcję: „Szwed” przedstawia ojcu swoją narzeczoną-gojkę i rozmowa od razu schodzi na kwestie religijnego wychowania dzieci. Ukazane zostają w konwencji humorystycznej przejawy bezrefleksyjnego przywiązania do tradycji – jest to sytuacja ze wszech miar w stylu Rotha – tyle że innych podobnych w filmie w zasadzie nie ma, więc z tej jednej niewiele wynika. Zasygnalizowany tu problem zgrzytu kultur etnicznych i religijnych wybrzmiewa wraz z końcem tej sceny, co najwyżej odbijając się słabym echem w późniejszej sytuacji, gdy Dawn, żona „Szweda”, mówi mu, że powinna była wyjść za któregoś z krzepkich irlandzkich kawalerów z jej własnego środowiska.

Oglądany głównie przez pryzmat relacji z córką i żoną, w porównaniu z literackim pierwowzorem „Szwed” traci wyrazistość jako bohater amerykański.

Marek Paryż

Analogicznie rzecz wygląda ze strukturą narracyjną, która ma przypominać tę powieściową. Sześćdziesięciokilkuletni Zuckerman (David Strathairn) przyjeżdża na zjazd absolwentów szkoły średniej w żydowskiej dzielnicy Newark i tam spotyka brata „Szweda” (Rupert Evans). Ich rozmowa, wyznaczająca ramę filmu, to konwencjonalne rozwiązanie narracyjne i kompozycyjne, które nie kreuje ciekawych pryzmatów widzenia zdarzeń. Wyraziste w książkowym pierwowzorze tło historyczne – wojna w Wietnamie, zamieszki na tle rasowym, bunt studentów, wewnętrzny terroryzm – konstruowane jest w obrazie McGregora w sprawdzony sposób, jakim jest wykorzystanie fragmentów filmów dokumentalnych z epoki. Spełnienie adaptacyjnych wymogów, jakie „narzucała” ranga dzieła literackiego, zaowocowało ograniczeniem możliwości, jeśli chodzi o rozwinięcie głównej intrygi. McGregor oparł ją na tym, co w powieści niesie największy ładunek emocji, ale w filmie – przy okrojeniu innych wątków fabularnych i tła społecznego – osuwa się w melodramatyzm. Książka Rotha natomiast, przy klarownej narracji, ma dość meandryczną kompozycję, która umożliwia równoważenie tonu melodramatycznego tonem satyrycznym albo refleksyjnym. Ponadto wyeksponowana mediacyjna rola Zuckermana-narratora przypomina czytelnikowi, że nawet na najbardziej poruszające wypadki patrzy z perspektywy czasu i nie ma powodu do emocjonalnych uniesień.

Fot. materiały prasowe Best Film

Fot. materiały prasowe Best Film

Amerykańska psychoanaliza

„Amerykańska sielanka” według McGregora jest zatem przede wszystkim dramatem rodzinnym, w którym międzyludzkie napięcia psychologiczne mają o wiele większe znaczenie aniżeli bagaż społeczny poszczególnych postaci – mimo że w dużym stopniu te napięcia warunkuje. W jednej ze scen na początku filmu „Szwed” i Dawn dowiadują się od terapeutki (Molly Parker) pracującej z ich córką, że jąkanie się dziewczynki może być spowodowane jej poczuciem niższości wobec matki przy jednoczesnym uwielbieniu dla ojca, którego nigdy nie będzie godna. Potwierdzeniem tak ujętego problemu jest krótka sekwencja pobytu ojca i dwunastoletniej córki na biwaku – matka została w domu, by pilnować cielącej się krowy. Tuż przed wyjazdem, gdy „Szwed” i Merry siedzą już w aucie, dziewczynka prosi ojca, by ją pocałował, ale pocałunek w policzek jej nie zadowala. Chce, by pocałował ją tak, jak całuje matkę. „Szwed” reaguje gniewnymi słowami i każe dziewczynce poprawić sukienkę, patrząc na przesunięte ramiączko. W dalszej części filmu, po ucieczce Merry, ten rodzaj psychologicznego uzasadnienia akcji znajduje potwierdzenie w wątku kontaktów „Szweda” z jej podejrzaną przyjaciółką, niejaką Ritą (Valorie Curry), która sugestywnie zarzuca mu, że ongiś niepokojąco zbliżył się do córki. Toteż gdy po latach Merry opowiada „Szwedowi” o cierpieniach i poniżeniach, jakich doświadczyła po ucieczce z domu, jej historia doskonale wpisuje się w narrację o klęsce ojca, w o wiele mniejszym stopniu będąc tym, czym jest w powieści – odzwierciedleniem mrocznej strony społecznego radykalizmu. Przedstawienie relacji między małżonkami również zostało dopasowane do tak ustalonej konwencji, co znamionuje scena, w której naga Dawn z szarfą Miss New Jersey paraduje po biurze męża ku konsternacji jego pracowników. Takie nieracjonalne odruchy bohaterów jawią się tu głównie jako elementy tej konwencji – tworzącej freudowską przypowieść o życiu obrzydliwie bogatej rodziny.

Oglądany głównie przez pryzmat relacji z córką i żoną, w porównaniu z literackim pierwowzorem, „Szwed” traci wyrazistość jako bohater amerykański. W książce Rotha kluczowy dla zarysowania postaci głównego bohatera jest opis jego sportowej kariery w footballu (w filmie motyw ten zredukowany został do kilku zdań streszczenia i obrazu szkolnej wystawy zdjęć z boiskowych występów). Poprzez sukces sportowy udowadnia on, że Żyd może osiągnąć to, co dla Żydów zdawało się niedostępne. To z kolei pozwala mu uwierzyć, że jest dzieckiem szczęścia, złotym amerykańskim chłopakiem. W takim oglądzie siebie z czasem utwierdza go talent przedsiębiorcy, który – jak się okazuje – posiada, oraz atrybuty powodzenia i bogactwa, jakimi się otacza. A że w dążeniu do sukcesu nigdy nie sięgnął po nieczyste środki, pozostaje dobrym, zgoła niewinnym człowiekiem, do czasu rodzinnej tragedii immunizowanym na zło tego świata. Gdy zło się wydarzy, jest w jego obliczu bezbronny. „Szwed” z powieści Rotha to nowe uosobienie kapitana Delano z klasycznej noweli Hermana Melville’a pt. „Benito Cereno” (1856). Bohater ten neguje znaki bezpośredniego zagrożenia, mówiąc sobie w duchu: „Cóż, ja, Amasa Delano […] miałbym zostać zamordowany na końcu świata […]? Zbyt niedorzeczne, by o tym myśleć! […] Mam czyste sumienie. Jest Ktoś tam na górze” (przeł. Krystyna Korwin-Mikke). „Szwed” przypomina też w pewnym stopniu Gatsby’ego ze słynnej powieści Francisa Scotta Fitzgeralda (1925), która to postać, choć kieruje się zagłuszającym skrupuły pragmatyzmem w działalności zawodowej, w życiu prywatnym postępuje zgodnie ze zgoła młodzieńczym idealizmem.

Fot. materiały prasowe Best Film

Fot. materiały prasowe Best Film

* * *

Pomimo obecności wszystkich społecznych, historycznych i charakterologicznych czynników wpływu, rozpad rodziny Levovów jest też w powieści wynikiem działania siły przypadku, którą nie kieruje żadna logika, stąd na poły hiobowy wydźwięk klęski bohatera. Jakkolwiek Roth wskazuje, że radykalna postawa Merry, przynosząca skutki destrukcyjne dla innych i zgubne dla niej samej, wynika ze sprzężenia mocno utrwalonych skłonności psychologicznych i wpływu emocjonalnie oddziałujących impulsów zewnętrznych, w powieści jej kroki nie poddają się tak jednoznacznemu wyjaśnieniu. Historia „Szweda” nasuwa Zuckermanowi skojarzenia i wnioski podobne do prawd płynących z tragedii antycznych. Ostatnia napisana przez Rotha powieść to „Nemezis” (2010); tytuł pasowałby także doskonale do literackiej wersji „Amerykańskiej sielanki”, do wersji filmowej pasuje słabo.

 

Film:

„Amerykańska sielanka”, reż. Ewan McGregor, USA 2016.

 

*Ikona wpisu: fot. materiały prasowe Best Film

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 423

(7/2017)
14 lutego 2017

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj