0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Ocalić dwa światy,...

Ocalić dwa światy, nim skończą się kanapki. Recenzja książki „Gdy wybije północ” [KL dzieciom]

Karolina Stępień

Benjamin Read i Laura Trinder to zdolni artyści i specjaliści od marketingu. Wygląda na to, że próbują stworzyć markę totalną – zaczepną, uroczą i konsekwentną. Kuszą przyjemną literaturą, nienachalną interaktywnością, baśniowymi nawiązaniami i… rozkosznym jeżem.

Powieść, wydana niedawno w Polsce przez Zieloną Sowę w tłumaczeniu Michała Zacharzewskiego, to póki co flagowy produkt brytyjskiego duetu funkcjonującego pod nazwą Trindles & Read. Nie bez przyczyny.

„The Guardian” nazwał ich „storytellingowymi partnerami” [1]. Benjamin Read jest pisarzem, twórcą komiksów, powieści i scenariuszy filmowych, Laura Trinder – ilustratorką, ale też pomysłodawczynią niektórych, spisywanych potem przez Reada, fabularnych rozwiązań, jak w przypadku książki „Gdy wybije północ”. We współpracy z mężem Trinder zarządzają wydawnictwem Improper Books, poświęconym głównie mrocznym komiksom i powieściom graficznym o tematyce baśniowej, fantastycznej i nadprzyrodzonej. Prowadzą też sympatyczną stronę internetową, na której prezentują wspólne książki (na razie trzy), a w ramach ich promowania oferują także wiele innych atrakcji – kolorowanki Trinder do pobrania (między innymi z rozkosznym jeżem), zdjęcia napływające od formującej się społeczności fanów (niektóre z pluszowymi jeżami), krótkie „kursy” rysunku (w tym instrukcja narysowania jeża), a przede wszystkim „Bookish Musings”, a więc nostalgiczne literackie impresje. Pomimo że to oczywista pułapka zastawiona na wszystkich zakochanych w baśniach i literaturze fantasy, trudno oprzeć się ich przeglądaniu i – w przypadku niektórych – szerowaniu [2].

To jest chyba klucz do sukcesu Reada i Trinder – przedstawiają nam się w pierwszej kolejności jako czytelnicy, a dopiero potem twórcy. Nie musimy otwierać powieści „Gdy wybije północ”, żeby wiedzieć, że tak jak my, jej autorzy także czekali na list z Hogwartu, szukali drzwi do Narni, marzyli o podkurku w towarzystwie któregoś z Bagginsów, a w snach prześladowała ich druga matka Koraliny. I że w swoim podejściu do literackiej tradycji łączą romantyczną melancholię z postmodernistycznym dystansem. Miłość do baśni, fantasy i klasyków literatury dziecięcej widać też już w pierwszym rozdziale powieści; początek „Gdy wybije północ” przywodzi na myśl między innymi opowieści Maurice’a Sendaka i J.K. Rowling. A chociaż w samej książce nie ma ilustracji, tradycyjną baśniową mapę, szkic niektórych postaci i rysunki kilku magicznych przedmiotów z opowieści można znaleźć na stronie twórców.

Główna bohaterka, „koszmarnie wścibska” i „pyskata” Emily, mieszka w Londynie z ojcem, zwolennikiem dni, „podczas których nic się nie dzieje”, i matką, „szaloną […] artystką, która bez przerwy hałasuje”. Kurtka taty pachnie szklarnią i ogniskiem, bomberka mamy – lakierami i farbami w sprayu. Po tym, jak tajemniczy osobnik z czarnym parasolem zostawia w skrzynce dziwny list ze staromodnymi znaczkami, wtulenie się w okrycia wierzchnie zastępuje Emily realną obecność rodziców – oboje znikają bowiem w dziwnych okolicznościach, a dziewczynka zostaje sama, zmuszona do konfrontacji z ludźmi stukającymi nerwowo do drzwi jej domu i mówiącymi z dziwnym akcentem. W końcu postanawia wziąć sprawy w swoje ręce; pakuje prowiant, sznuruje swoje największe, najbardziej znoszone buty i wyrusza na ratunek. Jeszcze nie wie, że towarzyszyć będzie jej mały jeżyk, reprezentant ulubionego gatunku mamy, któremu Emily zazdrości „talentu do przemiany w kolczastą kulkę”. Ani że jej wyprawa będzie wiązać się z instytucją Nocnej Poczty, a także podróżą do najbardziej magicznej, i zarazem upiornej odsłony Londynu – tej z wiktoriańskich czasów.

Twórcy powieści zgrabnie balansują między patosem fantastycznej narracji a jego dekonstrukcją, co skrótowo oddaje pytanie wieńczące blurb z tylnej okładki: „czy Emily zdoła ocalić […] [dwa] światy, zanim skończą się jej kanapki”? Cóż, miejmy nadzieję, że tak, chociaż nie będzie to łatwe zadanie, nawet dla rezolutnej bohaterki; w końcu i jej zdarza się czasem zalać łzami pluszowego krokodyla, z którym oficjalnie od dawna już przecież nie śpi. A mama powtarzała: „nigdy świadomie nie bądź niedokanapkowana”!

Tymczasem w zatrzymanym w czasie i pogrążonym w wiecznej nocy wiktoriańskim Londynie czekają na Emily monstra z baśni, mitów i dziecięcych koszmarów. A jedyne instrukcje, jakimi dziewczynka dysponuje na starcie, są bardziej niepokojące niż przydatne: „unikaj ciemnych alejek, Nocnej Straży oraz Głodnotrupów. Nie zawieraj umów ze Starszyzną Mocy i nigdy nie ufaj Pookom”. Ostatecznie Emily będzie musiała skonfrontować się nie tylko z potworami, ale także ze swoim stosunkiem do literatury oraz wyobrażeniami na temat rodziców. Dla czytelnika, głównie tego młodszego, to zapowiedź wielu zabawnych sytuacji i kilku wypełnionych grozą. Ciekawe, że ich przedstawieniu bliżej klimatem do publikacji z przełomu XX i XXI wieku niż do fantastyki młodzieżowej z ostatnich lat.

Jeśli są powody, dla których powieść wciąż nie dorównuje bestsellerom pokroju serii o Harrym Potterze, to jest to skupienie narracji wokół głównego, questowego wątku, co utrudnia przedstawienie złożonych portretów psychologicznych bohaterów i nieco spłyca klimat baśniowej opowieści. Trudniej przez to umościć się w wykreowanym przez twórców świecie, jeszcze nie do końca pełnowymiarowym.

Niemniej jednak wszystko u Reada i Trinder zdaje się przemyślane i na swoim miejscu: „Gdy wybije północ”, ich pierwsza wspólna powieść, a wraz z nią przebojowa kobieca postać oraz magiczna, wesoła i zarazem mroczna narracja; przyjemna strona internetowa i wszechobecny jeż; nawet nazwa ich własnego wydawnictwa: Improper Books – przecież tak bardzo chcemy dziś kupować dzieciom „nieodpowiednie” książki! Trudno oprzeć się wrażeniu, że to spójna oferta bardzo świadomie skrojona pod konkretną grupę współczesnych konsumentów – nostalgicznego, poszukującego magii w szarej codzienności i wypatrującego nowego „Harry’ego Pottera” (niedorosłego) dorosłego oraz jego chłonącego dużo, szybko i na raz dziecka. A jednak nie sposób też zaprzeczyć, że zarówno powieść, jak i wszystko, co ją marketingowo otacza, to po prostu bardzo fajny produkt – czasem mniej, a czasem bardziej oryginalny, ale naprawdę fajny. Druga część „północnej” serii, „The Midnight Howl”, miała premierę w Wielkiej Brytanii w maju, a tymczasem już szykuje się ekranizacja tomu pierwszego. A niech was, Lauro i Benjaminie!

 

Przypisy:

[1] Imogen Russell Williams, „Children’s and teens roundup: the best new picture books and novels”, „The Guardian”, 23 lutego 2019.
[2] Strona internetowa Trindles & Read.

 

Książka:

Benjamin Read, Laura Trinder, „Gdy wybije północ”, przeł. Michał Zacharzewski, wyd. Zielona Sowa, Warszawa 2020.

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 595

(25/2020)
2 czerwca 2020

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj